Bawi, wzrusza i ogrzewa. Jaki majonez na wyprawê motocyklow±? [PORADNIK]
Na temat właściwego wyposażenia na wyprawę motocyklową wypisano już tysiące litrów atramentu i zniszczono tyle samo klawiatur. Tematyczna literatura poradnicza nie docenia niestety podstawowego elementu, od którego zależy powodzenie każdej wyprawy - dobrze dobranego majonezu, króla sosów zimnych.
Wyjazdy motocyklowe, małe i duże, wymagają solidnych przygotowań. W ferworze walki z dziurawymi ciuchami, złamanym śledziem od namiotu i cieknącą lagą zapominamy często o rzeczach najzupełniej podstawowych. W końcu do każdego celu dotoczysz się bez mapy, z wyskakującą dwójką i bagażem dyndającym na ostatniej elastycznej lince. Przełęcz Stelvio nie ucieszy jednak, Transfogarska srodze zawiedzie, a nie wszystkie drogi zaprowadzą do Rzymu, jeśli zapomnisz słoiczka z majonezem - substancją dostarczającą magii każdej wyprawie.
Majonez to obraz rodzinnego domu. To spracowane ręce matki, gdy przed Wielkanocą ogarnia jajka i błogi uśmiech ojca, kiedy to robi. To te słodkie, niewybredne żarty przy stole, gdy niezdarny kuzyn uwali oblicze perłowo-białym specjałem. To niby tylko olej, żółtka i musztarda, a paletą wspomnień, które przywołuje, mistrz Matejko machnąłby kolejny poczet, może tym razem królów youtube’a?
Rola majonezu na wyjeździe motocyklowym jest nie do przecenienia. Z nim niestraszna jest najgorsza ulewa, kaskadowe patrole z suszarkami czy koszmarne sny, gdy zwinięty w kłębek w rogu namiotu ssiesz kciuk, wypatrując świtu. Dobry majonez zmienia podły asfalt w gładką wstęgę, a dymiącego rupiecia w maszynę klasy premium prosto z salonu. Ten sos to odpowiedź, wróżba lepszego jutra, początek i koniec. Co wypływa ze spustu oleju, gdy zaniedbany silnik wydaje ostatnie tchnienie? Majonez...
Ale jak znaleźć ten właściwy, najlepszy, magiczny? Wybierając akcesoria turystyczne na nasz motocykl, możemy liczyć na grube katalogi producentów szyb, kufrów, nawigacji i grzanych manetek, przez które pomoże się przebić fachowa obsługa sklepów. Nie ma tu zresztą wielkiej filozofii - im większy kufer, tym więcej wejdzie, im większa szyba, tym mniej wieje. Z majonezem jest inaczej. To nie suche parametry tworzą jego siłę. To cały zbiór złożoności i nieregularności. Aktualna kondycja żółtek, tłustość rzepaku, goryczka gorczycy - tego nie zaprojektują komputery. To doskonała niedoskonałość Matki Natury.
Przed wami subiektywny wybór majonezów dostępnych na rynku. Z góry odrzuciliśmy wszystkie produkty typu "light". Z majonezem tego typu jest jak ze skuterem w percepcji prawdziwego motocyklisty - choćby był w największej pojemności, to po prostu nie wypada. Podobnie z opakowaniem - tylko szkło, a najlepiej takie, które pozwoli umieścić majonez w uchwycie nawigacji i swobodnie korzystać z niego w czasie długich przelotów.
Zebrane przez nas majonezy to produkty z różnych regionów Polski, które w dodatku idealnie wpasowują się w różne motocyklowe osobowości, za którymi idzie wybór rodzaju jednośladu. Pamiętaj, kiedy myślisz o nowej maszynie, odpowiedni majonez myśli już o tobie.
Majonez Kielecki
Zaczynamy z grubej rury, bo i sam Kielecki nie jest osobnikiem, który lubi czułe słówka. Dumny owoc obrzędów na Łysej Górze, wyziewu dymarek i poezji Liroya. Bez ostrzeżenia wali między oczy kwasowością godną najsłabszych dowcipów. Ocet w żelu i ciekły wpiernicz. Jaja? Jak w filmach dla dorosłych - niby występują, ale nie grają głównej roli. Doskonały jako dodatek do paliwa w mroźne poranki. Polecany fanom maszyn sportowych i warszawiakom, którzy zabłądzili do Krakowa.
Majonez Napoleoński
Gęsty i tłusty jak bity Timbalanda. Nawet na najdłuższej trasie skutecznie zasili w kalorie i odroczony zawał. Idealny dla użytkowników wielkich turystyków. Jego konsystencja i wrodzona lepkość sprawiają, że przykleja się do podniebienia i przez długi czas oddaje swe walory. Bądź pewien, że kiedy w Warszawie weźmiesz pod język łyżkę Napoleońskiego i ruszysz w trasę, to miniesz Radom, a on wciąż tam będzie. Doskonały również do łatania opon.
Hellman’s Original / Hellman’s Babuni
Twórca tych znakomitych specyfików zaczynał jako reżyser kina awangardowego, w którym skupiał się na konfliktach pokoleń. Doświadczenia przeniósł na dwa rodzaje majonezu. Oryginalny jest lekki, leciusieńki, bardzo świeży, wiosenny i młodzieżowy. Najdelikatniejszy w zestawieniu, z tego powodu polecany użytkownikom motocykli klasy 125. Z kolei Hellman’s Babuni nie wziął swojej nazwy znikąd. Jest wyraźnie tłustszy i cięższy, zupełnie jak przymusowa dokładka ziemniaków i kolejny kotlet lądujący zza ramienia, kiedy tylko skończysz pierwszego. Babci się nie odmawia!
Majonez Dekoracyjny
To produkt, który nie zachwyci konesera, ale też nie odrzuci debiutanta w świecie majonezów. Jest dokładnie pośrodku, trochę ostry, trochę kwaśny, trochę tłusty… Niektórzy nazwą go nijakim, inni pójdą jeszcze dalej, porównując z Hondą Deauville. Na szczęście, nawet jeśli nie smakuje, to wciąż jest dekoracyjny. Znakomicie wypełni ubytki lakieru, zwłaszcza w odcieniach od białej perły po perłową biel. Należy tylko pamiętać, by z przyzwyczajenia nie posypać zaprawek szczypiorkiem.
Majonez Wielkopolski
Wyszperany w czeluściach wielkiego marketu, nieznany nam z dzieciństwa na mazowieckiej wsi, uderza majestatem wielkiego słoika i krzykliwej etykiety. Że te jaja tylko od polskiej kury, co to na wolnym wybiegu gdakała "Rotę", olej tylko z pierwszego tłoczenia, pewnie w paryskim metrze w czasie Tygodnia Mody. Najwyższa jakość, fancy fancy i ewangelia sukcesu. Smak niestety nie idzie w parze z buńczuczną deklaracją na opakowaniu. Z tego powodu Wielkopolski na pewno przypadnie do gustu twórcom customów, które dobrze wyglądają, ale nie jeżdżą.
Majonez Kętrzyński
To jest proszę państwa GS, Africa Twin i V-strom świata majonezów! Produkt, z którego może być dumna ziemia, która go wydała. Warmińsko-mazurska perła zaklęta w szklany słoik, archanioł, który na chwilę zstąpił na ziemię, by kremową dłonią błogosławić sery, wędliny, jaja i mięsa na zimno. Idealny balans kwaskowości, aromatu i jedwabnej konsystencji. Uniwersalny żołnierz. Zwycięzca naszych testów i porównań. Obowiązkowy element wyposażenia prawego kufra motocykla wyprawowego. Polecany również zamiast tankbaga.
Majonez Pomorski
Dużo dobrego o nim słyszeliśmy od znajomych z Torunia, Bydgoszczy, Grudziądza i innych miast na północ od autostrady A2. Że znakomity, że smak dzieciństwa, że będziesz zadowolony… Niestety, w ramach mazowieckich sieci detalicznych okazał się nie do zdobycia. Ustawiliśmy więc sobie jego zdjęcia jako tapety na redakcyjnych komputerach i wzdychamy po nocach, bez nadziei spełnienia żądz i pragnień. Dlatego Majonez Pomorski dedykujemy wszystkim tym, którzy z jakiegoś powodu nigdy nie kupią wymarzonego motocykla.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeOooo nastêpni. Po keczupie, musztardzie i ajwarze jeszcze majonez. Oj ten prima aprilis haaaahaaahaaa
Odpowiedz