Suzuki Intruder M800 2010 - modern crusing
Przy cruiserach takich, jak Suzuki Intruder M800 zaczynamy dostrzegać głębsze znaczenie filozofii „Easy". I bardzo dobrze. Po to właśnie powstał.
Suzuki Intruder M800 jest jak szwajcarski scyzoryk. Ma się sprawdzić w każdej sytuacji, ale nie można od niego oczekiwać wykonania operacji śledziony, albo budowy katapulty. Chyba, że ma się na nazwisko House, albo Gyver. Mały Intruz nigdy nie aspirował do miana króla szosy. Nigdy też nie chciał być w centrum uwagi, niczym celebrytka rzucająca się na paparazzi. I bardzo słusznie, bo nie takie były zamiary. Co bardzo może dziwić, środowisko krążownicze nie zawsze oznacza, że cruiser musi ważyć tyle, co pentagon, mieć przedni widelec długi, jak trasa z Olsztyna do Jeleniej Góry i być ordynarnie skąpany w chromie. Rynek motocyklowy daje nam tą cudowną możliwość wyboru sprzętu, którym chcemy jeździć. Możemy wybierać nie tylko rodzaj motocykla, ale też jego gabaryty, zastosowanie i to, jak bardzo powinien on być przystosowany do naszych potrzeb. Tutaj właśnie pojawia się Intruder M800. Premiera w 2005 roku jasno sprecyzowała jego założenia. Miał być łatwy, przyjemny i dostępny. Kampania reklamowa, jak to często w przypadku cruiserów bywa, skupiała się na buntowniczym charakterze Intruza i ucieczce od rzeczywistości. Nie dało się jednak nie zauważyć, że Intruder 800 był raczej kierowany do osoby dojrzałej, rozsądnej, która niekoniecznie ma 40-centymetrową brodę, ramiona w dziarach i pije olej silnikowy. Dla kogoś pokroju dentysty, który po całym tygodniu wyrywania szóstek i zakładaniu koronek chce po prostu się wyluzować, zasmakować tej idyllistycznej wizji wolnego ducha, skoczyć z żoną w góry. Czy takie zaszufladkowanie jest krzywdzące? Absolutnie nie powinno! Wojsko atakuje nie tylko czołgami. Potrzebna jest też piechota.
Modern Crusing
Główną zmianą w porównaniu do poprzedniego modelu, w kwestii stylistyki, jest zastosowanie tzw. „techno budy", czyli modernistycznego designu znanego najbardziej z olbrzymiego Intrudera M1800, lub jak kto woli, Suzuki Boulevard M109R. Oznacza to, że Intruz jest mniej klasyczny, bardziej kosmiczny i zdecydowanie interesujący. Pomimo upływu czterech lat od premiery M1800 z kanciastą, karmnikową lampą, nadal nie potrafię się do niej przekonać w 100 procentach. I wiem, że podobne problemy ma wielu innych. Na pewno czyni każdy sprzęt w nią wyposażony wyjątkowym i tego się trzymajmy. Skoro już mowa o światłach, to z tyłu, wzorem dużego brata, mamy trójkątną lampę na diodach LED. Z tym, że tutaj jest ona nieco zgrabniejsza i bardziej wypukła. A wszystko, co zgrabniejsze i bardziej wypukłe, wygląda lepiej. Zmieniło się umiejscowienie kierownicy. Jeździec ma do niej bliżej, i nie musi się wyginać, jak magnes, aby prowadzić motocykl. Podświetlany na czerwono kokpit wzbogacił się o zegarek i o... wskaźnik paliwa. Taka mała rzecz, a jakże cieszy. Niestety, na tym zmiany wizualne się kończą. Czy lifting (bo takiego słowa trzeba tutaj użyć) był potrzebny? Może i nie, ale dzięki temu Intruder M800 wygląda świeżo, ładnie i lepiej wpasowuje się w obecne czasy. Suzuki! Chcemy upuścić szczęki na podłogę!
Dobry V2 to sprawdzony V2
Umówmy się, że jednostka napędowa w 800-centymetrowym cruiserze nie musi być przeprojektowywana i modernizowana co 7 i pół minuty, jak to ma miejsce w przypadku sportowych, wyścigowych litrów. Jeśli jest dobra, to po co ją zmieniać? Z takiego założenia wyszli w Hamamatsu i 805-centymetrowego widlaka zostawili w świętym spokoju. No dobrze, obniżyli trochę obroty, przy których osiągana jest maksymalna wartość momentu obrotowego, z 4000 obr/min do 3200 obr/min, czego przeciętny Kowalski i tak nie zauważy. Tak więc silnik podzielono na dwa gary rozchylone pod kątem 45 stopni. Napełniane one są za pomocą nowoczesnego wtrysku paliwa, który wykorzystuje dwie przepustnice. Jedna z nich jest sterowana elektronicznie, co pozytywnie wpływa na płynność pracy, reakcję na dodanie gazu, power na niskich obrotach i ogólnie wszystko czyni lepszym. Moc 53 KM osiąganych przy 6000 obr/min na potrzeby tego motocykla jest w zupełności wystarczająca. Oczywiście można rzec, że 100 KM byłoby lepsze. Tak samo jak turbosprężarka i wakacje w Bangkoku. 69 Nm momentu obrotowego, to żaden powód do wstydu w chopperowej klasie średniej. Zawieszenie? Jest. Stara jak żółwie z Galapagos podwójna rama kołyskowa ze stali, widelec teleskopowy (41mm), wahacz wleczony i centralny amortyzator z 7-stopniową regulacja napięcia wstępnego. Martwią mnie natomiast hamulce. Bez obaw, są. Ale tylny bęben w roku 2010, w high-techowym sprzęcie to swoisty paradoks. Oczywiście, że dobrze wyregulowany hamulec bębnowy będzie radził sobie ok., ale jednak takie rozwiązanie trochę razi. Tym bardziej, że w motocyklu, który z płynami waży ponad 280 kg, kiepskim rozwiązaniem jest oszczędzanie na hamulcach.
Jeźdźcy małej apokalipsy
Niebycie kolosem z silnikiem zdolnym odpalić Airbusa na popych, nie wiąże się z bezkonkurencyjnością, wręcz przeciwnie. Nieco zapomniana już Honda Shadow 750 nadal broni się całkiem nieźle, ale z jakby mniejszym zapałem. Yamaha ze swoją hitową XVS950A Mighnight Star bardzo głośno krzyczy „to ja jestem liderem!", choć Kawasaki VN800/900 zdaje się krzyczeć nieco głośniej. Intruz M800 jest jednym z przedstawicieli klasy średniej w cruiserach i jestem w stanie założyć się, że będzie kupowany częściej, niż jego mastodontyczne rodzeństwo. Dlaczego? Po pierwsze, ktoś z ogromnym pragnieniem zaznania dóbr jazdy na najwyższym biegu w stronę horyzontu nie będzie musiał rok przed zakupem motocykla chodzić na siłownię i jeść tylko sałatkę z dorsza. Niska kanapa i umiarkowana (jak na klasowe standardy) masa pojazdu to dwa podstawowe atuty. Po drugie, nawet osoba po wieloletniej rozłące motocyklowej nie będzie przytłoczona mocą, ale da jej ona przyzwoity fun. I po trzecie, być może najważniejsze. Każdy średnio zarabiający dentysta będzie sobie mógł pozwolić na Intrudera bez konieczności wyrzeczenia się przywileju jedzenia (cena w granicach 35 tys. zł). Przy cruiserach takich, jak Suzuki Intruder M800 zaczynamy dostrzegać głębsze znaczenie filozofii „Easy". I bardzo dobrze. Po to właśnie powstał.
Typ silnika | 4-suwowy, 2-cylindrowy, widlasty V 45°, chłodzony cieczą, OHC |
Pojemność skokowa | 805 cm3 |
Średnica x skok tłoka | 83,0 mm x 74,4 mm |
Stopień sprężania | 9,4:1 |
Moc maksymalna | 53 KM przy 6000 obr/min |
Moment obrotowy | 69 NM/3.200 obr/Min |
Układ zasilania | wtrysk paliwa |
Rozrusznik | elektryczny |
Skrzynia biegów | 5-stopniowa |
Prędkość maksymalna | 160 km/h |
Długość całkowita | 2420 mm |
Szerokość całkowita | 890 mm |
Wysokość całkowita | 1105 mm |
Rozstaw osi | 1655 mm |
Prześwit | 140 mm |
Wysokość siedzenia | 700 mm |
Masa własna | 269 kg |
Zawieszenie przód | Widelec teleskopowy, sprężyny spiralne, tłumienie olejowe |
Zawieszenie tył | Wahacz wleczony, sprężyna spiralna, tłumienie olejowe, 7-stopniowa, regulacja napięcia wstępnego sprężyny |
Hamulce przód / tył | tarczowy / bębnowy |
Opony | |
Przód: | 130/90-16 M/C 67H |
Tył: | 170/80-15 M/C 77H |
Zbiornik paliwa | 15,5 L |
Norma czystości spalin | EURO3 |
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzemam go już 3 lata ale jednak M1800 to jest moto sprzęt choć nie zawsze da się go upchnąc jak M800 :)
Odpowiedz1. wskaźnik paliwa był obecny także w poprzedniej wersji M800, bodajże od 2007 roku (mam M800 z 2009) 2. hamulce są słabe, szkoda, że w nowym modelu ich nie poprawiono, ABS przydałby się ...
OdpowiedzJa bym go chętnie kupił. Mimo, że nie jestem dentystą:)
OdpowiedzIstne utrapienie z tym BOCZO. Co mi się spodoba jakiś motor i rozmyślam o jego kupnie to Ten gościu znów podsuwa mi coś jeszcze fajniejszego. Istne utrapienie ;-)
Odpowiedz