Erzberg Rodeo 2011 - morderczy sprint
Erzberg Rodeo to niewątpliwie jedna z najcięższych imprez extreme enduro na świecie. Na cztery dni góra Erzberg zamieniła się w pole walki ponad 1800 zawodników. Listy startowe zamknięto na kilka tygodni przed imprezą, zaś przy nazwiskach zawodników można było zobaczyć flagi z 47 różnych krajów. Co zatem sprawia, że na te zawody zjeżdżają się kierowcy z całego świata?
Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą!
Jazda w takich warunkach niewątpliwie wymaga kondycji, determinacji, techniki jazdy, prędkości, ale także niemałego doświadczenia w wyczynowej jeździe enduro i trialu. Jak powiedział Tadek Błażusiak „Recepty na zwycięstwo nie ma”. Mordercze Hare Scramble w tym roku ukończyło w określonym czasie zaledwie dziewięciu spośród pięciuset zawodników, którzy stanęli na starcie. Daje to obraz skali trudności trasy, w szczególności skroplonej obfitymi opadami deszczu. Strome podjazdy, błotniste przejazdy i śliskie kamienie dały niezły wycisk wszystkim zawodnikom. Właśnie to sprawia, że Erzberg Rodeo to wyjątkowe zawody, a właściwie wyjątkowo trudne. Sam fakt przejechania prologu i zakwalifikowania się do niedzielnego wyścigu jest już sporym osiągnięciem. Zacięta walka zawodników, która toczy się nie tylko z trasą, ale i z ich własnymi słabościami robi niesamowite wrażenie. Już na pierwszy rzut oka widać jak bardzo każdemu z nich zależy na pokonaniu tej morderczej trasy oraz ile serca i ciężkiej pracy wkładają w swój start.
Jak wyglądała tegoroczna trasa prologu, możecie zobaczyć na filmie z kamerki pokładowej Sebastiana Krywulta. Klip możemy wam pokazać dzięki jego uprzejmości.
Na dwoje babka wróżyła, czyli opóźnione zwycięstwo Tadka
Atmosfera w niedzielne popołudnie była niesamowicie gorąca. Ludzie nerwowo oczekiwali na pojawienie się pierwszego zawodnika na mecie. Kiedy jako pierwszy wjechał Graham Jarvis, nikt nie krył zdziwienia. Właściwie to trochę tak, jakby ludzie nie mogli w to uwierzyć. 6 minut później na metę wyścigu wpadł także Tadek. Wtedy też okazało się, że Graham Jarvis ominął jeden z checkpointów. Był to bardzo kamienisty odcinek trasy, którego Jarvis nie przejechał zyskując tym samym kilkanaście minut. Po zebraniu się komisji w składzie: Karl Katoch, Graham Jarvis, Tadek Błażusiak, Doug Lampkin oraz Jonny Walker, obejrzeniu przez tą komisję zdjęć, jak i miejsca, podjęto decyzję o dyskwalifikacji Jarvisa i przyznaniu pierwszego miejsca Błażusiakowi. W międzyczasie na paddocku wszyscy pogrążyli się w lekkiej konsternacji – w końcu nie wiadomo było kto wygrał zawody. Do momentu powrotu całej komisji upłynęło sporo czasu, a na telebimie jako pierwszy wciąż widniał Jarvis. Nawet teamowy kolega Tadka, Cyril Despres tuż po przyjeździe na metę pytał „Co z Tadkiem?”. Pomimo, że Jarvis jechał naprawdę świetnie i przez większą część wyścigu deptał Polakowi dosłownie po piętach, są to zawody i każdego z zawodników obowiązuje ten sam regulamin. W ten oto sposób Tadek Błażusiak został pierwszym zawodnikiem w siedemnastoletniej historii Erzberg Rodeo, który pięciokrotnie sięgnął po najwyższe laury. Na podium obok niego zobaczyliśmy Lampkina oraz Walkera.
Na liście tegorocznych zawodów pojawiło się pięćdziesiąt polskich nazwisk z czego aż pięciu zawodników mogliśmy zobaczyć w pierwszej linii niedzielnego wyścigu. Ostatecznie najwyższą lokatę już po Tadku Błażusiaku zajął Sebastian Krywult (19 miejsce), Marcin Frycz (27 miejsce), Wacław Skolarus (56 miejsce) i Błażej Gazda (62 miejsce). Pełne wyniki Red Bull Hare Scramble można znaleźć tutaj.
I jak tutaj oglądać Erzberg Rodeo?
Na tegoroczną edycję niewątpliwie miała wpływ deszczowa pogoda, która zawsze przy imprezach plenerowych ma kluczowe znaczenie. Również i w przypadku Erzberg Rodeo miało to przełożenie na frekwencję kibiców. Pomimo tego, na uwagę zasługuje ilość polskich flag, które powiewały na wietrze. Polscy kibice z pewnością nie zawiedli Tadka Błażusiaka, który jak sam powiedział, był zaskoczony ich frekwencją w trakcie tegorocznej imprezy. Niestety z powodu złej aury odwołano główną atrakcję towarzyszącą tej imprezie, czyli pokaz FMX. Namiot, w którym wieczorami rozbrzmiewała muzyka stał się zatem głównym dodatkiem do enduro. Nie można jednak winić organizatora imprezy za pogodę, bo to przecież czynnik losowy.
To, czego jednak w tym roku najbardziej brakowało i co jest zależne od organizatora, to transmisja na pokaźnym ekranie stojącym na paddocku, na którym w minionych latach można było oglądać fragmenty trasy i walczących na niej zawodników. Po początkowej fazie rywalizacji, zawodnicy znikali z pola widzenia i oglądanie zawodów de facto dobiegało końca, aby zacząć się znowu w momencie ich przyjazdu na metę. Wyniki natomiast były dostępne dopiero późnym wieczorem. Pytanie zatem jak tutaj oglądać Erzberg Rodeo?
To co zastanawia na tej imprezie, to słabnące zaangażowanie pozostałych firm motocyklowych, które wcześniej - jak chociażby BMW, przeprowadzały jazdy testowe na swoich motocyklach. Wśród kibiców, których większą część stanowią aktywni motocykliści, są zapewne fani także i innych marek aniżeli KTM, czy Husaberg. Gdzie w tym wszystkim jest zatem Yamaha, Suzuki czy Kawasaki? Jednym z pomysłów, jakie kiedyś się sprawdziły i jakich obecnie brakuje, był tor do endurocrossu gdzie zawodnicy łokieć w łokieć walczyli tuż obok widzów. Reasumując krótko, jak na imprezę takiego kalibru, brakowało dodatkowych atrakcji i właściwego przekazu.
Tam trzeba być!
Żeby zrozumieć czym tak naprawdę jest Erzberg Rodeo trzeba tam po prostu być. Pod kątem sportowym jest to niewątpliwie wspaniała impreza, którą warto przeżyć. Zobaczyć rywalizację tylu zawodników, w tak ciężkim terenie jest warte pokonania drogi do Eisenerz, nie wspominając już o byciu świadkiem zwycięstwa Polaka. Mając świadomość, że można byłoby zobaczyć tej rywalizacji choć odrobinę więcej po tegorocznym Erzbergu pozostał pewien niedosyt. Mamy zatem nadzieję, że za rok impreza nieco się rozwinie. Życzymy tego zarówno organizatorom jak i kibicom, bowiem bez wątpienia Erzberg Rodeo to impreza jedyna w swoim rodzaju!
|
Komentarze 8
Pokaż wszystkie komentarzew czerwcu 2012 planuję wyjazd na erzberg rodeo, zainteresowani niech piszą do mnie: paki_sc@o2.pl Pozdrawiam Paweł.
OdpowiedzProponuje nastypnym razem zrobić punkt , gdzie wszyscy fani TADTKA i My POLACY fani moglibyśmy się zorganizować. Wystarczy jeden namiot gdześ w okolicy KTM, dołoże się na nstępny rok. Kormi
OdpowiedzJa już organizuję kamping w razie czego, 10-15 KM od miejscowości.
OdpowiedzSebastian, dziękujemy za film z prologu!!!!
OdpowiedzTo Raptowny też tam był? http://www.scigacz.pl/zdjecia/gallery/sport/enduro/Erzberg_Rodeo_2011_morderczy_sprint/Cyril_Despres_Erzberg_2011.jpg.html ????
OdpowiedzZdjęcia kozak !!!! wiem że nie ma co porównywać klipu zrobionego przez redbulla z tym co ktoś od was przygotował no ale jak się ogląda te dwa filmiki to tak jak by były robione na dwóch różnych ...
OdpowiedzKlip red bulla był realizowany przez kilkunastu operatorów, mieli do dyspozycji helikopter, ciężko porównywać coś gdzie budżet/ludzie są iluś tam krotnie wyższe do tego gdzie jedzie jedna osoba z PL, czas realizacji obu filmów jest taki sam...więc mi jako autorowi filmu wydaje się to na plus :) , aaaa fakt też po obejrzeniu klipu zaskakuje mnie trasa, ale jak widać po zdjęciach nie było możliwości dotrzeć w inne miejsca...
Odpowiedzzdaję sobie sprawę że nie miałeś do dyspozycji helikoptera (w sumie z helikoptera tobyło kilka ujęć) i kilku ludzi ale na klipie nie widać nigdzie walki ani trudności tego wyścigu. Wydaje się jakby tam jeździli sami partyzanci po drogach dojazdowych. Nie mi oceniać po prostu po obejrzeniu tych dwóch filmów odniosłem wrażenie że są zrobione z dwóch różnych imprez
OdpowiedzAleż impreza musiała być mega :) Gratulacje dla Tadka, czekam kiedy będziemy mogli oglądać relacje z jego wyczynów w TV. Ciekawe czy dałoby się zrobić taką imprezę na terenie kopalni odkrywkowej ...
OdpowiedzObawiam się, że prawo górnicze zabrania organizacji tego typu imprez na terenie czynnych zakłdaów górniczych. Ale pewien nie jestem. Może ktoś wie więcej na ten temat?
Odpowiedz