Ścigacz.pl

Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska naciska, aby do 2030 roku 60 proc. pojazdów sprzedawanych w USA było elektrycznych, ale dealerzy protestują i alarmują, że to niebezpieczne i nierealne. 

W Stanach Zjednoczonych dealerzy samochodowi zwracają się do prezydenta i apelują o spowolnienie w procesie dekarbonizacji transportu. "Nie możemy sprzedać dwóch lub trzech elektrycznych samochodów stojących pod salonem. Jak mamy sobie poradzić, gdy będą musiały stanowić 60 lub 80 proc. sprzedaży?" - pyta Mary Rice z salonu Toyoty w Greensboro podczas rozmowy z serwisem Autonews.

Finalnie, właściciele 4 tys. punktów sprzedaży z całego kraju podpisało się pod prośbą do prezydenta Bidena o spowolnienie w realizacji planów Agencji Środowiska, która naciska, aby w 2030 roku 60 proc. nowych aut stanowiły pojazdy elektryczne, a w 2032 roku już 67 proc. Dilerzy wymieniają wiele trudności. Poza niewielkim zainteresowaniem klientów, do głównych problemów zaliczają niewydolna sieć ładowarek, wysokie koszty i obawy dotyczące zasięgu pojazdu. Ale to nie wszystko.

Mickey Anderson, dyrektor zarządzający Baxter Auto Group, obejmującego 20 punktów sprzedaży w Nebrasce, Kansas i Kolorado, podkreśla, że cały temat staje się zbyt upolityczniony. "To nie jest kwestia czerwonego czy niebieskiego stanu. To nie jest kwestia pro-elektryków czy pro-silników spalinowych. Ten list jest w stu procentach dla amerykańskiego konsumenta" - stwierdza.

O tym, że samochody elektryczne stają się elementem politycznej układanki w Stanach Zjednoczonych, mówią też otwarcie politycy. Dopłaty do elektryków wprowadzone przez Joe Bidena "zużywają pieniądze podatników, by inni mogli poczuć się fajnie […], więc kupują samochody elektryczne" - powiedział Vivek Ramaswamy, kandydat Republikanów na prezydenta.

Wypowiedź Ramaswamy’ego ma podparcie w faktach. Według badań na Uniwersytecie Kalifornijskim, posiadanie elektryka jest ściśle powiązane z poglądami politycznymi. Połowa aut na energię elektryczną została zarejestrowana w 10 proc. hrabstw z najwyższym odsetkiem entuzjastów Demokratów.

W Europie również pojawiają się głosy wysokiej rangi polityków, którzy wskazują, że zbytni pośpiech w realizacji marzenia o powszechnej elektryfikacji branży motoryzacyjnej może być bardzo kosztowny i przynieść odwrotny skutek od zamierzonego. Przykładowo, premier Włoch Giorgia Meloni od dawna walczy z zakazem sprzedaży samochodów spalinowych, wskazując, że jest szkodliwe dla gospodarki kraju.