Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 45
Pokaż wszystkie komentarzeZ racji wielkości motopopulacji temat jej motobehawioryzmu drogowego należy do nierozwiązywalnych: jeśli by całość tej ingrediencji wlać do centryfugi i poddać odwirowaniu - każda z otrzymanych frakcji będzie wystarczająco potężna liczbowo, i jako taka wcale nie reprezentatywna dla większej różnorodnej całości: tam np. dawcy będą masą stosownie wielką, by przerazić kto się w tym miejscu zechce bać, i tak dalej, każdy zwolennik odwirowanej z całości "frakcji" znajdzie coś w miarę masywnego dla poparcia swojej - niestety uogólnionej! - opinii o całości nie zważając na istniejące w niej, właśnie "odwirowane" skrajności postaw, poglądów na jazdę solo, w zespole, na dwóch czy na jednym kole, kulturę jazdy, poszanowanie innych użytkowników dróg itp...
OdpowiedzNie wiem chłopie co bierzesz, bo ja, po moich proszkach, mam problem ze zrozumieniem (poleć mi swojego doktora, tak na priv). ;) Jeśli to był konkurs na słowotwórstwo i wsadzanie trudnych słów na jak najmniejszej przestrzeni, to wygrałeś. Jednak w komunikacji werbalnej, o której w tym przypadku mówić możemy, to raczej chodzi o przekaz, a nie barokowe fajerwerki, które z gruntu rzeczy są piękne, ale zazwyczaj przerastają formę. Więc, albo mów językiem ludu, bo lud motocyklowy z założenia prosty jest i wie gdzie pokrętło od gazu jest i jak przestało warczeć, znaczy odcięło przez durnych konstruktorów, dopływ do przyśpieszania, albo nie mów wcale. Ponieważ uważam się za bystrzaka, ponieważ wiem gdzie również są hamulce (bo większość barciaków wie tylko gdzie jest gaz), więc chłopie napisz o co Ci chodziło? Czy mamy być grzeczni wobec puszkarzy, czy oni wobec nas? Czy może obie grupy powinny siebie szanować? W poście było tak dużo trudnych słów, więc można postawić tezę, że za głupi jestem żeby to zrozumieć (wiem gdzie jest gaz i hamulec, ale zostaje jeszcze sprzęgło…) A tak na serio, jedząc po polskich drogach, trzeba często mieć większe jaja niż chłopaki z wyścigów TT, bo ich nikt nie zepchnie z drogi dla jaj, lub „nie zauważy” dając lewoskręt. Szanujmy ich (wiecie kogo) i łudźmy się, że nas uszanują na drodze.
Odpowiedz1 - Czy mamy być grzeczni wobec puszkarzy, czy oni wobec nas? - nie mam nic przeciw, a nawet jestem za. 2 - Czy może obie grupy powinny siebie szanować? - nie mam nic przeciw, a nawet jestem za. 3 - W poście było tak dużo trudnych słów, więc można postawić tezę, że za głupi jestem żeby to zrozumieć - to ty powiedziałeś, ja mogę tylko się pod tym podpisać. 4 - (wiem gdzie jest gaz i hamulec, ale zostaje jeszcze sprzęgło…) - to trochę za mało, by żyć wśród ludzi, pojęć i poziomu intelektualnego reprezentatywnego dla populacji XXI wieku, że o XIII nie wspomnę, ale skoro ci się udało - moje wyrazy podziwu... Aha - dobrze radzę, kup sobie porządny kask, szkoda - a nuż nie w porę chwycisz za hamulec, sprzęgło, ujmiesz wspomniany gaz? - narażać wśród pospolitaków na szwank szczytowe życiowe zdobycze takiego Tytana Intelektu...
OdpowiedzNa wstępie powiem tak: Chłopie drogi (pozwolę sobie na taką zuchwałość i kumoterstwo, choć wygląda, że kumplami od serca nie zostaniemy)wyluzuj ;)To co napisałem, to było takie „oczko”, które posyła się między wierszami i jakie puszczał kolo, reklamujący w TV, jakiś czas temu pewne piwo, że niby jest bezalkoholowe. Nie kupiłeś, Twoje prawo = mój brak „skilla” w używaniu polskich wyrazów układanych w zdania. A jeśli uważasz, że napisałeś „perełkę” intelektualną, której takie trzynastowieczne ułomy nie ogarniają, to wrzuć te swe teksty na fora związane z dbaniem o język w Polsce obowiązujący, to ci powiedzą jak bardzo i jak brutalnie „mowę polską pisaną” gwałcisz. Zwłaszcza jej gramatykę. Jeżeli ci się wydaje, że jesteś bystry, to pewnie tak jest. }-] Kask mam dobry, czy jak popierdzielę coś z biegami to mogę dzwonić?
OdpowiedzMożesz - o ile wcześnij nie przydzwonisz...albo ktoś ci nie przydzwoni:)))))). Do reszty jakże odkrywczego tekstu Twojego nie wnoszę zastrzeżeń, wszystko być może - papieżem przecież nie jestem, a na pyskówki nie mam czasu, fora czekają:)).
Odpowiedz