Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzeWszystko ma plusy i minusy. Człowiek kupuje motocykl by czuć się wolnym ,,by czuć wiatr we włosach'' a tym czasem musi jeździć w kasku, coraz częściej w skórzanej ciężkiej zbroi (która w razie W pomoże jak umarłemu kadzidło), teraz jeszcze propaguje się odblaski...Cosik mi tu nie pasuje...owszem bezpieczeństwo bezpieczeństwem ale przyjemność i wygoda też powinny być brane pod uwagę by niedługo nie okazało się że że motocykl to same kłopoty i udręka z jazdy, że lepiej jechać puchą. Wydaje mi się że przepisy mówiące o jeździe z szybkością bezpieczną oraz o zasadzie ograniczonego zaufania wystarczą. Jeśli na moto jadę środkiem pasa aby mnie było widać i z szybkością odpowiednią do warunków na drodze (widoczność, ruch , zabudowania czy skrzyżowania) to wszystko powinno być OK. Jeśli mimo to ktoś mnie nie dostrzeże to pewnie i koguta na moim kasku by nie widział. Pamiętać należy że zasady ograniczonego zaufania i jazdy z szybkością bezpieczną powinny obowiązywać wszystkich na drodze...
OdpowiedzCelny komentarz. Niestety z mojej perspektywy moment udręki już nastąpił. Kupując motocykl dużo osób ma w głowie wizje nawijania tysięcy kilometrów na malowniczych pustych trasach, ze wzrokiem skupionym w dali i szerokim uśmiechem na twarzy omiatanej przez ciepły, przyjemny wiatr. Niestety rzeczywistość jest taka, że jazda motocyklem na co dzień to pasmo problemów. Zaczynając od ubioru, który powoduje efekt sauny w ciepłe dni (a w te się głównie jeździ i poza paroma fanatykami to jednak w gorące dni motocyklistów jest najwięcej), następnie problem z parkowaniem i myśleniem czy ktoś nam motocykla nie rozmontuje lub go weźmie w "opiekę" na pakę swojego busa. Oraz najważniejsze - czyli sama jazda sprowadzająca się do nieustającego myślenia jak tu nie zostać rozjechanym. Podsumowując jazda na co dzień to walka o życie w warunkach ciągłej wilgoci spowodowanej na zmianę przepoceniem lub przemoczeniem przez deszcz. Na koniec jak się połamiesz bo wymusi Ci 19 latka pisząca smsa albo 70 letni dziadek, który już nic nie ogarnia to społeczeństwo powie jednym głosem, że to twoja wina, a sezonowcy, którzy jeżdżą 2-3 lata będą mu wtórować wierząc, że to od nich zależy ich własne bezpieczeństwo - co jest oczywiście kompletną bzdurą. To ja już wole sobie postać w tym korku siedząc w krótkich spodenkach odpalić sobie klimę i popijając zimną colkę posłuchać dobrego nagłośnienia. I piszę to po przejechaniu bezpiecznie dekady na motocyklach.
Odpowiedz