Transport motocykla offroadowego - jak to siê robi?
Przede wszystkim, zakup sprzętu do transportowania motocykla na tor powinien być mocno przemyślany. W najlepszym wypadku trzeba wydać na to około 1000 zł, a to przecież pieniądze nie małe.
Temat teoretycznie błahy i prosty. Tylko teoretycznie. Kiedy w garażu wypucowana będzie nowiutka „szpeja" (ponoć w którymś rejonie Polski, to normalne mówić tak na motocykle), kask będzie błyszczał, a paliwo gotowało się w kanistrze, najdzie Was refleksja - jak do cholery dojechać na oddalony o 20 km tor?
Okej, okej. Wiele osób nie zamierza na torze motocrossowym się pojawiać. Przynajmniej czasowo. Bo śmiganie po wrzosowiskach, polnych ścieżkach i leśnych duktach w końcu się nudzi. Każdemu. Oczywiście, znajdą się zapaleni „panowie po czterdziestce" (i wcale lat tyle mieć nie trzeba, żeby do tej grupy należeć), dla których szczytem marzeń jest wyjazd w rumuńskie góry i wciąganie całymi dniami motocykla pod kamieniste podjazdy. Ustalmy jednak, że nawet w tamto miejsce, swój jednoślad trzeba jakoś przetransportować. Nie każdy posiada pod nosem wyposażony garaż, nie każdy zresztą na mechanice musi się znać. Toteż sprzęta dowieźć trzeba też do mechanika, czy choćby na przegląd. Pomysłów jak to zrobić jest kilka.
Ustal swoją częstotliwość
Przede wszystkim, zakup sprzętu do transportowania motocykla na tor (i gdziekolwiek sobie wymyślicie) powinien być mocno przemyślany. W najlepszym wypadku trzeba wydać na to około 1000zł, a to przecież pieniądze nie małe. Żeby nie popełnić głupiego błędu, wystarczy zastanowić się nad trzema aspektami: Jak często będę jeździć na moto? Jak daleko mam na tor? Czy mogę połączyć to z jakąś inną potrzebą?
Zacznę od końca. Sam posiadam przyczepkę, bo w zadup... w daleko położonej od dużego miasta miejscowości, okazuje się ona wyjątkowo często potrzeba. Zwłaszcza, gdy domowe ciepło nie utrzymuje się w sposób gazowy, a znajomi dzwonią średnio raz w tygodniu z pomysłami transportowania kosmicznie niepraktycznych rzeczy.
Wracając do meritum sprawy - świetnie będzie, jeśli uda Wam się połączyć funkcjonalność środka transportu dla jednośladu z innymi potrzebami. Po co komu przyczepka zajmująca miejsce na podwórku, stojąca bezczynnie przez połowę roku? Drugim aspektem jest odległość od toru. „Im dalej, tym gorzej" - tłumaczyć chyba nie muszę? Jeżeli do takiego obiektu macie więcej, niż 50 km, a zamierzacie jeździć często, czyli nie rzadziej, niż dwa razy w tygodniu, to przyczepa niekoniecznie będzie najlepszym z możliwych rozwiązań. Może to brzmieć trochę abstrakcyjne, ale im bardziej się „wkręcicie" w temat, tym częściej tory będziecie odwiedzać. W takim wypadku znajdą się lepsze wyjścia, niż przyczepka. Co jeśli najdzie Was ochota na zawody, gdzie trzeba przenocować, zostawić gdzieś bezpiecznie sprzęty i jeszcze przejechać pół Polski?
Przyczepa
Najłatwiejszym rozwiązaniem jest oczywiście przewożenie motocykla na przyczepie. Koszt stricte motocyklowej przyczepki to około 1200 zł. Do tego dochodzi rejestracja oraz hak w samochodzie. Zalet takich przygotowanych jednoosiówek jest kilka. Są one bardzo lekkie, mocowanie jednośladu jest stosunkowo proste, a długość na tyle mała, że nikt nie będzie miał z nią problemu. Niestety, poza dwoma sprzętami nic na niej nie przewieziecie. Do tego, będą to tylko crossówki, ponieważ motocykle szosowe z reguły są za ciężkie. Ręka do góry, kto chce wozić wewnątrz swojego ukochanego auta brudne ciuchy, kanistry z benzyną i zestaw narzędziowy?
Dużo lepszym rozwiązaniem jest zakup przyczepy towarowej. Ceny takich zaczynają się od 1500 zł i praktycznie nie mają końca. Wszystko zależy od wymiarów, firmy i typu zabudowy. Jednak jeśli pokusić się na odpowiednio długą przyczepkę podłogową z plandeką, to automatycznie załatwiacie kilka problemów. Po pierwsze, całość gratów wozicie na przyczepie. Koniec z wydłubywaniem drobinek błota spomiędzy skórzanych siedzeń i znajdywania brudnych skarpet pod kołem zapasowym. Po drugie, opcjonalna plandeka chroni nie tylko przed warunkami pogodowymi, ale także przed złodziejami. Mniej apetycznym kąskiem jest coś, czego nie widać.
Mocowanie motocykla na przyczepie podłogowej jest bardziej skomplikowane. W tym przypadku należy uwolnić z siebie Adama Słodowego i pokombinować. Najłatwiejszą metodą jest czesko-dolnośląskie mocowanie „za podnóżki". Dwa płaskowniki pionowo wystające z podłogi, a w nich gwint, do którego przykręca się od góry śrubę przez podnóżek. Motocykl jest nie do ruszenia. Ewentualnie można pokusić się o dopięcie przedniego koła pasem, co by nie latało na boki. Minusem jest fakt, że nie przymocujecie tak motocykla szosowego, który posiada zabudowane podnóżki. To tylko jeden pomysł na mocowanie waszej offroadówki, wszystko zależy od kreatywności, zdolności manualnych i dostępności do liderującego sprzętu wśród domorosłych konstruktorów - spawarki.
Bus
Drugą opcją, o niebo droższą, jest bus. Tak, mowa o samochodzie dostawczym. To wielokrotnie wyższy wydatek. Niestety, obowiązkowy dla wszystkich którzy myślą o intensywnych i częstych treningach, a tak się składa, że ojciec nie odstąpi im 10 hektarów nieużytków. Prawdopodobnie minimalną sumą przeznaczoną na zakup dostawczaka, jest około 10 000 zł. Mowa tutaj o sporych pieniądzach, bo przecież na zakupie sprzętu się nie kończy. Częsta eksploatacja zwiększa koszty amortyzacyjne, co w skali rocznej może przekraczać nawet połowę wartości zakupionego pojazdu. Zakładając, że jeździć będziecie w każdej wolnej chwili.
Plusy? Transport samego motocykla jest bajecznie prosty, a mała crossówka mieści się praktycznie do każdego auta w tej klasie - od Vito po Transportera. Jeżeli posiadalibyście oddzieloną część towarową, możecie spokojnie popracować domowymi sposobami nad zrobieniem dla siebie „minicentrum dowodzenia". Szafki, skrzynki z narzędziami, czy bańki z wodą. Wszystko zmieścić się powinno. Do tego dodać należy najważniejsze punkty programu. Kupując busa, pozbawiacie się sporego bagażu problemów. Chowacie motocykl przed złodziejami (chociaż życie pokazuje, że motocykle potrafią znikać z autami w których są zaparkowane), możecie bezpieczniej poruszać się po drogach i nie zastanawiać się, czy podczas tego ostrego zjazdu na oblodzonej nawierzchni, przyczepa nie zacznie wyprzedzać pojazdu, który ją ciągnie.
Gadżety dodatkowe
Pasy mocujące (inaczej ściągacze pasowe) to poważna sprawa. Nie kupujcie tanich sztuk z supermarketów. Nawet jeśli wydaja się porządne, to powierzanie sprzętu za kilkanaście tysięcy złotych pasom o połowie tańszym od normalnych może być ryzykowane. Jeżeli już nie możecie znaleźć ich w normalnym sklepie, szukajcie po marketach budowlanych lub w Internecie. Na dwie rzeczy warto zwrócić uwagę: dopuszczalne obciążenie robocze (DOR) oraz szerokość taśmy. Taśma nie powinna być zbyt szeroka, bo ciężko ją zawijać choćby o kierownicę - myślę, że 35 mm jest najwygodniejszym rozwiązaniem. Co do dopuszczalnej masy, im wyższa, tym lepiej.
O ile w przypadku przyczepki motocyklowej najazd jest w zestawie, tak w każdym innym musimy go sobie wyprodukować. Wnoszenie moto jest męczące, niebezpieczne i w końcu coś zostanie zniszczone. Czy to zderzak z busa wyląduje na ziemi, czy obijecie ramę. Przegniła deska z gwoździami idealnym rozwiązaniem nie jest (wiem z doświadczenia). Idealnie będzie, gdy wystrugacie długi najazd z blachy perforowanej. Koło nie będzie się ześlizgiwać, najazd będzie lekki, a dzięki długości będzie dużo łatwiej z wpychaniem motocykla na przyczepę, czy busa. Po całym dniu jeżdżenia nikt nie chce marnować nawet grama energii na rzeczy inne, niż spanie.
Kilka detali na sam koniec. Hak koniecznie należy mieć „wbity" do dowodu rejestracyjnego auta. Jeżeli - nie daj Boże - dojdzie do wypadku, dojście do ładu z ubezpieczycielami może być, lekko ujmując, trudne. Przyczepa powinna mieć zawsze ważne ubezpieczenie OC. Kosztuje grosze, a pewne prawo mówi, że jak go mieć nie będziecie, to pewnikiem coś się stanie. Warto też pomyśleć o zabezpieczeniu przedniego zawieszenia motocykla przed pracą. Można pokusić się o dedykowane elementy, które wkłada się pomiędzy koło, a wnętrze błotnika (posiada takie choćby KTM), lub po prostu włożyć tam małą plastikową bańkę. Czy to po płynie do spryskiwaczy, czy nawet wodzie utlenionej.
Przede wszystkim myśleć
Powyższe uwagi są natury ogólnej, bo tylko Łukasz „Boczo" Tomanek potrafiłby rozwodzić się na ten temat dłużej. Pamiętajcie, by kierować się zdrowym rozsądkiem i dobrze przemyśleć zakup. Jeżeli zamierzacie śmigać na tor lub przeprawowe wyprawy raz na jakiś czas, a gospodarstwo domowe nie wymaga posiadania przyczepy towarowej, to kupcie najprostszy model przyczepki motocyklowej. Jest lekka, tania i praktycznie bezobsługowa. Bardziej wymagający mogą pokusić się o towarówkę, nie zapominając, że trzeba tam samemu stworzyć mocowanie pod motocykl. Wersją najbardziej profesjonalną jest bez wątpienia bus. Ma to sens tylko w przypadku bardzo częstego odwiedzania torów i jeżdżenia na zawody.
Czyli najrozsądniej byłoby zacząć od przyczepki motocyklowej, a jak już się w temat wkręcicie, odłożyć na busa? Co o tym myślicie?
|
Komentarze 17
Poka¿ wszystkie komentarzeZbyt czêsto ludzie w fatalny sposób zabieraj± siê za monta¿ motocykla, ale tak¿e quada czy skutera w aucie - potem nie ma siê co dziwiæ, ¿e maszyna wychodzi z tego poobijana albo dziej± siê inne ...
Odpowiedza tu mój sposób http://shl.exled.eu/projekt_3d/shl_m11_stelaz_samochod.php
Odpowiedz/Znalaz³em now± stronê z aukcjami na której mo¿na kupiæ np. laptopa za 15 z³otych : www.tinyls.net/licytuj Polecam serwis, póki co ma³o u¿ytkowników i ³atwo siê wygrywa :) Ja wylicytowa³em...
OdpowiedzZapraszam do http://pomel.cba.pl /
OdpowiedzTaki trochê odgrzany kotlet ale my¶lê, ¿e wato mieæ inne spojrzenie na transport motocykli. Sami zreszt± zobaczcie boronski.com.pl/akcesoria
Odpowiedzwww.riskracing.com.pl POLECAM 10 SEKUND I PO SPRAWIE motocykl zapakowany gotowy do jazdy. Kupilem Lock"n"Load i zycie stalo sie latwiejsze :D
Odpowiedz