Red Bull X-Fighters w Poznaniu - krok do ty³u
Jesteśmy już po imprezie w Poznaniu. Szóstego sierpnia na Stadionie Miejskim przy ul. Bułgarskiej, 35 000 fanów zebrało się, aby być świadkami niezapomnianych wrażeń podczas przedostatniej rundy Red Bull X-Fighters w tym sezonie. Wszyscy dokładnie pamiętamy imprezę w Warszawie sprzed 3 lat, która zgarnęła masę pozytywnych ocen i komentarzy, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. To właśnie ona zdobyła serca zawodników i pokazała, że i my wiemy o co chodzi we freestyle’u. Dlatego zawody z 2008 roku dla wielu były punktem odniesienia dla wydarzeń z zeszłego weekendu, po których niestety pozostał pewien niedosyt.
Wspaniale, że Polska już drugi raz stała się przystankiem podczas trasy najważniejszych zawodów fmxowych na świecie. Szkoda tylko, że nie wszystko poszło tak jak trzeba. Być może udałoby się uniknąć niektórych wpadek, gdyby impreza odbyła się tak, jak to było pierwotnie zaplanowane w Warszawie. Ze względu na niewielkie rozmiary stadionu, organizatorzy musieli zorganizować możliwie ciekawą i pełną skoków trasę dla zawodników na niewielkim jak na takie imprezy placu. Tor był więc bardzo techniczny - krótkie lądowania i najazdy, na których zawodnicy musieli bardzo uważać. Jak przystało na jeźdźców światowego formatu, nawet w tych warunkach zaprezentowali wysoki poziom. Również matka natura nie była najbardziej łaskawa. Jak zostaliśmy poinformowani w komunikacie prasowym, deszcz sprawił, że piątkowe sesje treningowe zostały odwołane, o czym dowiedzieliśmy się dopiero rano. Sobotnia sesja treningowa została przełożona aż na godzinę 20:00, czyli na rozpoczęcie zawodów. Z tego też powodu odwołana została I runda zawodów i w Poznaniu kibice nie zobaczyli w akcji części zawodników takich jak Libor Podmol, Beau Bamburg, czy Jackson Strong.
Jako, że Stadion Miejski nie jest jeszcze skończony w 100%, ciężko było z miejscami parkingowymi. Tak naprawdę w ogóle nie były one przygotowane na imprezę. Były dostępne, ale trzeba było przejechać kilka przystanków tramwajem. Nie przeszkodziło to jednak kibicom w dotarciu do bramek wejściowych. Tutaj jednak zrobiło się małe zamieszanie dotyczące aparatów fotograficznych. Fani musieli oddawać je do depozytu, co nie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem. Grupka kibiców straciła swoje miejsca na skutek oprawy stadionu. Zostali przesadzeni w inne pozycje, jednak jak się można domyślić, nie byli z tego powodu zbyt szczęśliwi. Stadion piłkarski nie do końca był przygotowany do przyjęcia tej imprezy pod względem nagłośnienia. Co więcej, koncert zespołu zdaniem wielu po prostu nie pasował i tylko dodawał wrażenia, że impreza nie ma ciągłości.
Przejdźmy jednak do najważniejszej i o wiele przyjemniejszej części imprezy, czyli tego, co działo się podczas samych zawodów.
Główna część imprezy rozpoczęła się od wprowadzenia oficjalnej flagi Red Bull X-Fighters przy rytmicznej muzyce bębniarzy. Publiczność od razu włączyła się żywo do pokazów i chwilę później mogła witać Kubę Przygońskiego, który pojawił się w roli szofera i na stadion wwiózł Bartosza Bosackiego, który oficjalnie rozpoczął zawody. Po nim na torze pojawiają się bohaterowie wieczoru, wprowadzani przez młodych zawodników. Każdy ze skoczków: Nate Adams, Dany Torres Eigo Sato, Javier Villegas, Maikel Melero, Petr Pilat i Adam Jones zostali kolejno przedstawieni i przywitani gorąco przez publiczność. No i zaczęło się. Pierwszą tego dnia, a oficjalnie drugą rundą były zmagania head to head. Każdy z jeźdźców miał 90 sekund na to, by przekonać sędziów, że to właśnie on zasługuje, aby znaleźć się w kolejnej rundzie bardziej niż jego rywal i przy okazji podbić serca kibiców. Sędziowie oceniali 5 aspektów każdego występu: poziom tricków, ich różnorodność, płynność przejazdu, wykorzystanie toru oraz bezbłędność. Freestylerzy od początku zaczęli dawać z siebie wszystko. Żaden z nich nie oszczędzał się, ponieważ przegrana była równoznaczna z odpadnięciem z dalszej części zawodów. I tak do półfinałów mogło wejść tylko 4 zawodników. W najlepszej czwórce jako pierwszy znalazł się Eigo Sato, następnie dołączył do niego Javier Villega, który wejście do półfinału miał zapewnione przez nieobecność Andre Villa, który podczas kwalifikacji zaliczył bardzo groźnie wyglądający upadek i zawody był zmuszony oglądać ze szpitalnego łóżka.
Trzecim półfinalistą okazał się Dany Torres, który od samego początku na własność zdobywa serca poznańskiej publiczności. Polacy doskonale pamiętają Hiszpana, to właśnie on triumfował na Stadionie X-lecia w 2008 roku. Z bardzo dobrej strony w pojedynku z Torresem pokazał się debiutujący w serii X-Fighters Petr Pilat. Czeski zawodnik zaliczył bardzo widowiskowy przejazd, za który otrzymał gromkie brawa, jednak na Torresa było to za mało. W ostatniej parze, w szranki stanęli Adam Jones i Nate Adams. Tutaj Nate nie miał trudnego zadania, bowiem Jones nie przejechał w pełni swojego przejazdu. Wykonał tylko kilka skoków, po czym oddał tor koledze. I już od pierwszego przejazdu Nate’a mogliśmy zobaczyć, że jest on perfekcjonistą. Opanowanie i bezbłędna technika czynią z niego wielkiego zawodnika. To wszystko wyglądało tak, jakby nie popełniał błędów. Po ćwierćfinałach na stadion wjeżdża dakarowy samochód. Wykonuje kilka efektownych skoków i zatrzymuje się na środkowym lądowisku. Wysiada z niego Adam Małysz. Jeszcze nie jako kierowca, ale już przyzwyczaja się do ostrej jazdy. Myślę, że jego słowa „Wariaty, to są wariaty” idealnie oddaje określa zawodników fmx. Skoro ktoś, kto oddaje nawet 200-metrowe skoki jest pełen podziwu dla nich, o czymś to musi świadczyć.
W półfinałach zawodnicy ponownie rywalizują w parach, tym razem jednak każdy z przejazdów trwa 75 sekund. Faworytem publiczności był niewątpliwie Dany Torres, każdy z jego tricków był niezwykle efektowny i wykonany dla publiczności. Tak naprawdę Villegas nie miał nic do powiedzenia, po prostu musiał uznać wyższość Torresa. Z drugiego pojedynku zwycięsko wyszedł Nate Adams, który swoim przejazdem tylko potwierdził słowa Travisa Pastrany „on sprawia, że trudne tricki wyglądają na dziecinnie proste”. Swoim perfekcyjnym stylem zapewnił sobie miejsce w finale obok Danego Torresa. Przed ostatecznym pojedynkiem swój występ dał jeszcze Góral, który podczas show był polskim akcentem.
W końcu przyszedł czas na finał. Pierwszy popis swoich umiejętności dał Dany Torres. Hiszpan latał wysoko, daleko i efektownie. Nie bał się ryzykować. Widać było, że tego dnia był ulubieńcem publiczności, która przez cały przejazd dziękowała mu za każdy lot. Gdy skończył przejazd, swoje 5, a raczej dwie minuty miał Nate Adams. The Destroyer po raz kolejny był bezbłędny i ze stoickim spokojem, według planu wykonywał kolejne podniebne ewolucje. Wybór zwycięzcy był trudny. Te same tricki, różne style. Sędziowie zadecydowali, że to jednak Nate Adams okazał się lepszy. To właśnie do Amerykanina powędrowało 100 punktów z Poznania. Puchar za 3 miejsce trafił do Eigo Sato.
Zawodnicy fundując niesamowite show pokazali, że nie bez przyczyny nazywani są najlepszymi na świecie. Co prawda zabrakło kilku prawdziwych wymiataczy, ale niestety swoje żniwa zebrały X-Games i kontuzje. Szkoda tylko, że nie udało ustrzec się błędów dotyczących oprawy zawodów. Najważniejsze tego dnia przecież było freestyleowe show. Miejmy więc nadzieję, że Red Bull X-Fighters zawita jeszcze do Polski i będziemy mogli uczestniczyć w takim widowisku, jakie miało miejsce w Warszawie podczas pożegnania stadionu X-lecia.
|
Komentarze 10
Poka¿ wszystkie komentarzeEeee stadion nie skoñczony? o.O Otoczenie stadionu to nie sam stadion. W Wawie i gdzie indziej to pewnie i nawet tego na Euro nie bêdzie. A co do imprezy, beznadziejny prowadz±cy i kupa ludzi, ...
OdpowiedzFakt, impreza najlepiej nie wysz³a, ale kibice te¿ siê nie postarali. Krzyczeli i klaskali tylko jak siê o to upomnieli, albo zawodnicy albo komentator... Zaczynajcie od siebie krytykê.
OdpowiedzAle Villa waln±³ :O masakra
OdpowiedzAutor chyba nie zna siê na "danych technicznych" boisk pi³karskich gdzie p³yta boiska wynosi wszêdzie 68x105m. A wiêc ka¿dy stadion pi³karski czy to w Gdañsku, Wroc³awiu czy nie skoñczony jeszcze w...
OdpowiedzNie zupe³nie... boiska maj± zblizony rozmiar ale trust me dude ze same plyty znaaacznie roznia sie rozmiarami!!! Innymi slowy plyta to nie to samo co boisko i odwrotnie :-)
OdpowiedzNo chyba nie ka¿dy ma tyle samo miejsca. Wymiary murawy (czyt. trawiastego prostok±ta, po którym biegaj± pi³karzyki) wszêdzie s± takie same, ale jaki zapas placu maj± dooko³a jest ju¿ ró¿ny... Wiêc wiêkszy stadion si³± rzeczy ma wiêcej miejsca....
OdpowiedzFakt, by³y pewne niedoci±gniêcia - ale impreza fajnie wysz³a. Co do aparatów i wnoszenia przedmiotów, czy kto¶ czyta³ regulamin imprezy?? To jest impreza masowa, która jest ogranioczona z jednej ...
OdpowiedzNiby fajne ale by³y fajniejsze zgadzam siê ¿e TVN da³ cia³a i to ostro na ¿ywo lecia³o chyba tylko w orange sport :/ atmosfera by³a mi³a trzeba przyznaæ :D
Odpowiedz