Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 9
Pokaż wszystkie komentarzePopatrz na to z drugiej strony...kupując sprzęt za 50 tyś (czyli raczej sportowe, bo tak to w PL wygląda) kupujesz motocykl, który osiągami możesz porównać do ferrari, lambo w dziale samochodów. Wiadomo, nie tylko "ścigacze" tyle kosztują bo i turystyczne, choppery są w podobnych cenach, ale przykładowo sprzęcik "do miasta" ER6, to wydatek ok. 27 tyś zł wieć czy to tragedia? Z drugiej strony znajdź fajne autko w cenie 50 tyś? Ciężko, chyba, że jakieś Astry etc. uważacie za "fajne".
OdpowiedzTak, 27tys. to tragedia jak sie wezmie pod uwage ze 90% ludzi zarabia mniej niz 1.500 na reke jesli juz zarabiaja bo spora czesc nie ma nawet 0zł! I kupno auta do 10tys jest WIELKIM problemem, a gdzie mowa o nowym moto za 27?
OdpowiedzMysle że nie warto mówic o motocklach z gornej polki, bo nawet na zachodzie stanwoią one miejszosc sprzedazy. problem jest w Polsce to że nie sprzedaja sie średnie motocykle z przedzialu 250-500. Bierze sie to z tego ze ceny tych motocykli po prostu na nasze kieszenie są za wysokie. Zobacz np. na nowa CB500. Kosztuje 25 tysięcy. Za te same pieniądze możesz kupić nowiutkiego Hyundaia i10, będzie wygodniej, taniej z eksploatacją i taki samochodzik przyda ci sie 100 razy bardziej i to przez caly rok. Niestety.
OdpowiedzWiadomo, że samochód w naszej strefie klimatycznej jest dużo bardziej przydatny i to nie podlega w mojej ocenie jakiejkolwiek dyskusji, tak po prostu mamy i już...a tym bardziej teraz, kwiecień i zima. Co do Hyundai'a, to tak się składa, że akurat mam samochodzik tej marki, ale nie ten model (konkretnie Coupe z 2004 r.) i powiem szczerze, że gdybym miał wybór kupna motocykla za 25 tyś a samochód za tyle samo, to już wolałbym zakup używanego samochodu w tej cenie innej marki/modelu ew. troszkę "dozbierać" i kupić coś innego, bo taki Hyundai do jazdy na co dzień, to sam nie wiem. Aczkolwiek zakup motocykla rozpatruje się w innej kategorii, ktoś kto kupuje sobie motocykl robi to raczej z pasji, a nie "bo tak" ;) Też bym kupił, gdyby nie to, że nie udało mi się zdać pj w tamtym roku...tak to tylko zbieram na nowy samochodzik ;) Pozdrowienia
OdpowiedzNo tak. Można próbować szukać praktyczności w motocyklach, ale prawda jest taka, że - szczególnie w naszej strefie klimatycznej - to przede wszystkim zabawki. Gdyby brać pod uwagę tylko walory użytkowe i tym podobne smutne, nudne i bolesne rzeczy, to nawet modele typowo określane i reklamowane jako rozsądne i użyteczne nigdy nie będą w stanie zastąpić jakiejś Pandy, Seicento czy czegoś w tym guście. A w drugą stronę to zadziała.
OdpowiedzJa mam motocykl droższy od mojej Toyotki i w sezonie tylko nim jeżdżę. Bynajmniej w moim przypadku zabawką nie jest, tym bardziej, że traktuję go bardzo personalnie - nawet czasem do niego mówię. W ubiegłym roku więcej km nakręciłem na moto niż w aucie... więc to wszystko zależy od osoby.
OdpowiedzNie mam powodów aby negowac to co mówisz, ale rynek kreuje średnia statystyczna, a nie chlubne wyjątki. A średnia statystyczna jest taka, że np. w Niemczech stastyczny roczny przebieg motocyklisty to (uwaga!) 3000 km. No wiec o jakiej pratkycznej użyteczności motocykla mówimy?
Odpowiedz