Motor Edukacji Zawodowej - co jest grane?
W październiku pisaliśmy o rozpoczęciu dosyć oryginalnego, jak na polski rynek, projektu edukacyjnego związanego z branżą motocyklową o wymownej nazwie Motor Edukacji Zawodowej. Projekt współfinansowany jest ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego, realizowany przez Biuro Edukacji Urzędu m.st. Warszawa w partnerstwie z Towarzystwem Amicus.
Dzięki niemu uczniowie z warszawskich szkół zawodowych mają możliwość bezpłatnego uczestniczenia w [teoretycznych] kursach zawodowych oraz praktykach w najlepszych firmach z branży motocyklowej w Warszawie. Po skończeniu tego projektu mają oni mieć ułatwiony start na rynku pracy, a dziewczyny biorące udział w tym przedsięwzięciu mają pokazać, że to nie jest branża tylko dla facetów. Tyle w teorii. A jak jest w rzeczywistości? Postanowiliśmy pokazać Wam „co jest grane w MEZie” po paru miesiącach jego trwania, tym bardziej, że od stycznia objęliśmy nad nim patronat.
Listopad. Wszyscy normalni ludzie siedzą w domach, bo jest zimno, bo wieje, cicho wszędzie, głucho wszędzie... Co najwyżej można pooglądać Top Gear czy pograć w WOWa. A tu niespodzianka. Uczniowie z samochodówek przychodzą tymczasem na zajęcia z mechaniki motocyklowej, uczniowie i uczennice z ekonomików chodzą na zajęcia z Obsługi Klienta. Do tego każdy ma branżowy angielski i przedsiębiorczość. Na frekwencję nie ma co narzekać, bo nie zjawiają się tylko największe lenie, z którymi tak czy inaczej trzeba było się pożegnać.
Listopad to dla organizatorów czas na wizyty w serwisach motocyklowych. Trochę trzeba było się najeździć po Warszawie, żeby wszystkie odwiedzić, bo firm, które zechciały uczestniczyć w projekcie jest sporo. To nas bardzo cieszy – widać, że w końcu właściciele serwisów zauważyli drzemiący w młodych ludziach i tego typu przedsięwzięciach potencjał. Może listopad nie jest idealnym okresem w tej branży (sezon przecież dawno za nami) i nie ma motocyklowego zawrotu głowy, ale żaden praktykant nie biega z miotłą albo nie patrzy w sufit. Są motocykle powypadkowe, dużo też jest zimowanych, niektórzy dostali do rozpracowania motocykle zabytkowe. Jest też więcej czasu na dokładne tłumaczenie krok po kroku co się robi. W każdym razie dzięki zaangażowaniu opiekunów praktyk „czerwone kombinezony” (praktykanci ubrani są w oznakowane unijnie stroje robocze w kolorze logo – czerwonym) nie pozostają czyste. Jak dla nas, nie ma do czego się przyczepić. Zdecydowanie nie są to typowe praktyki uczniowskie, które znamy z opowieści lub własnego doświadczenia.
Grudzień. Możecie wierzyć albo nie, ale do grupy kursu z Mechaniki Motocyklowej dołączyły dwie dziewczyny. Tak, tak. Dziewczyny. I to z takim zapałem, że od razu poszły na praktyki do jedynej znanej nam kobiety w serwisie w Warszawie – Pani Doroty Derewędy. Wiemy, że dają radę i trzymamy kciuki żeby tak zostało. Zajęcia odbywają się zgodnie z planem, na praktyki zaczynają chodzić kolejni uczniowie, jest dobrze. Kilku uczniów i uczennic zostało nawet wolontariuszami na MotoMikołajkach.pl 2012.
Styczeń. Po noworocznych imprezach trzeba było wrócić do ławek i serwisów, co nie było łatwe, ale się udało. Osoby z biura projektu potwierdzają, że Motor jedzie bezawaryjnie obranym wcześniej torem.
Po przyjrzeniu się z bliska projektowi nasuwają się pewne refleksje. Dlaczego Ci młodzi ludzie poświęcają swoje popołudnia, soboty, niedziele na tego typu zajęcia? Nie mają co robić w domu? Raczej nie w tym rzecz. Mamy wrażenie, że tego typu projekt pokazuje lukę w programie edukacji w Polsce, w tym kształcenia zawodowego. Jeśli szkoła dawałaby takie możliwości jak projekt, żadna z tych osób nie przychodziłaby dobrowolnie na zajęcia i praktyki. Może warto wspólnie ze szkołami i przedstawicielami z branży motocyklowej coś zmienić?
Będziemy się nad tym zastanawiać obserwując kolejne miesiące trwania tego interesującego eksperymentu edukacyjnego.
|
Komentarze 10
Pokaż wszystkie komentarzeTo chyba pierwsze rozsądnie wydane pieniądze z UE :) A tak poważnie, to świetny pomysł dla uczniów ale i dla nas, właścicieli jednośladów. Jeśli w przyszłości choćby kilka procent tych uczniów ...
OdpowiedzPierwszy raz żałuję, że nie poszedłem do technikum później niż wcześniej. Jedyne co miałem to program wspólny dla wszystkich techników i równie dobrze mogłem z niego wyjść z tytułem budowlańca. W ...
OdpowiedzTechnika wszelkiej maści były planowo i sukcesywnie zabijane przez ostatnie 20 lat. W zeszłym roku jakis krawaciarz z cyrku na wiejskiej odkrył w TV amerykę w konserwach, że w Polsce nie ma ...
OdpowiedzW pełni się zgadzam. Fajnie, że komuś się chce łatać takie dziury - im więcej takich pomysłów tym mniej dziur.
Odpowiedzw co wy wierzycie! na takich kursach można nauczyc się tylko teori i podstaw, nikt kto ma pojecie o motocyklach nie zdradzi wam wiedzy, a przedewszystkim doświadczenie się liczy i 1000ce godzin ...
OdpowiedzKolego - ten kurs jest właśnie po to żeby młodzi ludzie poznali podstawy i zobaczyli czy to jest coś w czym chcą się rozwijać. Nie znam mechanika, który nie zaczynałby od rzeczy prostych. Doświadczenie przychodzi zawsze z czasem. Ci, którzy są w projekcie są zje….. ambitni i harują jak woły - w ciągu jednego roku szkolnego robią 240 godzin zajęć (oczywiście poza normalną szkołą) – a jak pewnie wiesz pełne studia podyplomowe to najczęściej ok. 200 godzin i trwają trzy semestry. Zaręczam Ci, że żadna szkoła im nie da tyle wiedzy ile dostają tutaj (wiem bo jestem opiekunem uczniów na praktykach i rozmawiam z nimi o tym jak wyglądają zajęcia w szkole i na tym kursie). Ci młodzi ludzie nauczą się dokładnie tyle ile MY ich nauczymy. Jeśli uważasz, że to lipa, to może zorganizuj coś lepszego- będę Ci szczerze kibicował. Pozdrawiam
OdpowiedzPolemizował bym na ten temat. Chodzę do serwisu Yamaha i bardzo dużo się nauczyłem, gdzie na pewno w teorii bym tego nie zrozumiał, moim zdaniem jest to bardzo dobry pomysł z tym projektem gdyż mozna sie dowiedziec jak wyglada praca w normalnym serwisie i jak pracuja doswiadczeni mechanicy. Tyle ode mnie :)
OdpowiedzNie no - to faktycznie skandal lipa i strata czasu. Dzieciaków, którzy ledwo odróżniają śrubokręt od młotka należy od razu uczyć synchonizacji gaźników, timowania wałków rozrządu, dynamicznego wyważania dołów i podstaw uturbiania i mapowania silników wolnossących.
Odpowiedzja żałuję, że poszedłem do liceum a nie do technikum, żałuję, że po "najlepszym liceum w mieście" nie umiałem NIC! Żałuję- nie to zbyt ostre, ale nie jestem do końca zadowolony z kierunku swoich ...
OdpowiedzNie rozumiem trochę Twojego wyboru (wnioskuję, że jesteś na uniwersytecie). Ja również jestem absolwentem jednego z lepszych liceów w moim mieście i swojego wyboru nie żałuję. Wiem, że gdybym poszedł do technikum to nie przygotowałbym się do matury na takim poziomie, aby dostać się na studia, na których aktualnie się uczę (mechanika i budowa maszyn w języku angielskim). Co więcej, nie mam żadnego absolwenta technikum w grupie. Większość moich znajomych, którzy uczęszczali do techników mają mniejsze pojęcie o mechanice i majsterkowaniu niż ja. Ich to po prostu nie interesowało, odbębniali tylko przedmioty, często ściągając albo ledwo przechodząc z klasy do klasy. Problem nie leży w szkole jaką sobie wybierzesz, tylko w chęci do nauki i pracy - nie uwierzę, że po dobrym mat-fizie, czy mat-infie na politechnice byłoby Ci ciężej niż po technikum. Zamiast narzekać, weź się do pracy i przepisuj na polibudę, skoro to Cię kręci!
Odpowiedztaa WM, MCG, PKM, to tylko wstęp, ale już na tym wstępie absolwenci ogólniaków wymiękają, potem jest tylko gorzej
OdpowiedzJuż trochę za późno. Kończę studia za pół roku. Nie winię swego liceum, najbardziej winię moich nauczycieli z gimnazjum, którzy widzieli we mnie "potencjał" i strasznie namieszali mi w głowie- jako głupi nastolatek stwierdziłem, że najwidoczniej są mądrzejsi i wiedzą lepiej... Teraz żałuję! Nigdy nie byłem ani lepszy ze ścisłych przedmiotów, ani z humanistycznych, niestety pod wpływem wyżej wspomnianych nauczycieli dokonałem złego wyboru idąc na profil humanistyczny z 3 obcymi językami. Z rozmów z innymi (nie mówię tutaj o patologii uczęszczającej do techników) absolwenci takich szkół mają o wiele więcej pojęcia na wyuczony temat niż absolwenci liceów- gdzie moim zdaniem przedmioty są zbyt ogólne. Teraz kończę studia związane z transportem i w sumie nie jest aż tak źle. Widzę siebie w branży spedycyjnej/ transportowej- jest to równie interesujące co mechanika, jednak sprawia trochę mniej satysfakcji- przynajmniej tak mi się wydaje. Zawsze mogę w weekendy bawić się majsterkując przy swoich sprzętach :) Nie ma tego złego... Odkąd zacząłem swój kierunek coraz bardziej się nim interesuję więc może nie wszystko stracone!
Odpowiedznaprawdę świetny pomysł :)
Odpowiedz