Mandat za niewskazanie kierującego, który popełnił wykroczenie - powrót kontrowersyjnego pomysłu
Rząd chce ukrócić proceder polegający na niewskazywaniu sprawcy wykroczenia przez właścicieli pojazdów. Pomysł był już wielokrotnie poruszany, ale teraz sejm zajmie się nim na poważnie.
Niewskazanie sprawcy wykroczenia kończy się mandatem w wysokości 500 zł, bez punktów karnych i to niezależnie od popełnionego wykroczenia. W związku z nadejściem nowego taryfikatora, gdzie za przekroczenie prędkości o 30 km/h będzie groziła grzywna 800 zł, rząd chce powrócić do pomysłu zwiększenia kary za uchylanie się od podania danych kierującego.
Przepis ten jest dość kontrowersyjny, ponieważ właściciel pojazdu w rzeczywistości zostałby ukarany za czyn, którego nie popełnił. Dopiero wskazanie osoby, której udostępniono pojazd byłoby uznane za dowód niewinności. Jeżeli kara weszłaby w życie w kształcie z sierpnia bieżącego roku, to mandat wynosiłby nawet 8 tys. zł.
Najczęściej proceder ten jest spotykany przy zdjęciach z fotoradarów i odcinkowego pomiaru prędkości, ale zdarza się również, kiedy policja poszukuje sprawcy wykroczenia zarejestrowanego kamerką przez innego kierującego. Czy wskazanie kierowcy załatwi sprawę? Nie do końca, ponieważ minister infrastruktury zapowiedział, że jeśli wskazana osoba nie przyjmie mandatu, to zapłaci go właściciel pojazdu. Wygląda na to, że przy każdorazowym udostępnieniu komuś swojego pojazdu trzeba będzie po prostu spisywać umowę.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze