Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeJa mam również złe doświadczenia z Yamaha RingRoad. Kupiłem u nich motocykl z 2013 z przebiegiem 3,5 tyś (?) który, jak zapewniali, miał być w stanie idealnym. W domu na spokojnie stwierdziłem że motocykl ma w 80% zużyte opony a wyczyszczenie go zajęło mi dwa dni. Moja wina; mogłem to zauważyć a nie wierzyć firmowemu salonowi. Ale okazało się że motocykl ma krzywą kierownicę i krzywy stelaż podtrzymujący plastiki o one z jednej strony są niedopasowane o 12 mm. Potwierdza to mechanik z innej firmy. Na pytania o przyczynę takiego stanu milczą. UWAGA!!! tej firmie nie ufajcie.
OdpowiedzWitam ponownie. Jestem autorem poprzedniego komentarza. W chwili obecnej sprawa wygląda tak, że motocykl został zdiagnozowany i wszystkie niedociągnięcia usunięte na koszt Yamaha RingRoad. Serwis w krakowskim oddziale firmy naprawdę zrobił to fachowo i bezproblemowo. Wypada wycofać się z poprzedniej oceny a serwis w Krakowie NAPRAWDĘ POLECAM!!!!
OdpowiedzByłem w salonie z zamiarem kupienia synowi kurtki skórzanej. Przy okazji zobaczyłem Yamahę Midnight Star 1300 z 2012 ze stanem licznika 150 km. w cenie 42500 zł. Młody wysoki brunet od razu zaczął ją zachwalać że to okazja bo teraz kosztuje około 50 tys. Ponieważ byłem prawie pewien że cena katalogowa to właśnie 42500 zł ,wstrzymałem się z zakupem kurtki bo nie lubię takich zachowań. Zadzwonił do mnie serwis i zaoferował swoje usługi łącznie z odbiorem motocykla i odwiezieniem (nieodpłatnym). Ponieważ jestem motocyklistą od 37 lat i obecna XJR1300 to mój 8 motocykl , pomyślałem że trzeba chłopakom dać zarobić jak się tak aktywnie starają. W ubiegłym sezonie podczas jazdy między 90 a 120 km/godz odczuwałem nieprzyjemne mrowienie aż do cierpnięcia ud i kroku. Poprosiłem o zdiagnozowanie problemu. uprzedziłem że motocykl był w listopadzie 2011 w TOMMARGU i miał regulowane między innymi zawory , po ty zrobiłem tylko ok. 2000 km bo uszkodziłem w pracy nogę i nie mogłem prze 4 letnie miesiące jeździć. Oddałem też Yamahę Virago 125 syna. Po tygodniu zadzwonił serwisant zę mam lekko skrzywione przednie zawieszenie. Chłopcy sprawdzali wyważenie świeżej opony w poszukiwaniu wibracji. Podjechałem , stwierdzili że silnik jest w idealnym stanie i nie ma żadnego problemu. Cały czas usiłowałem dowiedzieć się ile to będzie kosztowało. Odpowiedź \" będzie pan zadowolony\". Mielo przed odwiezieniem motocykli podać cenę bym przygotował pieniądze i zawiadomić kiedy przyjadą . O godz. 17 jechałem na zebranie do syna gdy zadzwonili że za 5 minut będą u mnie . W rezultacie wracałem do domu , pote musiałem jechać do Krakowa do bankomatu. Zmarnowane 2,5 godziny. Wymiana oleju i czyszczenie gaźników w Virago 125 syna kosztowało 360 zł. W XJR1300 wymieniono linki gazu, uszczelkę pod deklem zaworowym, filtr powietrza ( 150 zł ,zamiennik kosztował by 50 zł), łożyska tylnego koła i wyregulowano gaźniki. koszt 1470 zł. Nadal nie wiadomo co z wibracjami . Usługa serwisowa 700 zł. Części 770. W rezultacie przyczyna dla której oddałem motocykl nie została zdiagnozowana. Czyli cały te serwis był z przeproszeniem na damski H.. To co wykonali zrobiłbym sam bez problemów za 25-30 % tego co zapłaciłem. Miałem nadzieję że oddaję sprzęt fachowcom . Równie dobrze mogłem dać rozgarniętemu kowalowi. Ja już nigdy nic u nich nie kupię i nie skorzystam z serwisu. Motocyklistom zalecam dokładne ustalenie zakresu prac i ceny, najlepiej na piśmie prze usługą.
Odpowiedz