Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeJedyna szansa to odsunąć od władzy lewicowo-liberalne partie, które są zapleczem eko-terrorystów. Jeżeli się tego nie zrobi, to ta wojna już jest przegrana. W całej tej ekologicznej ściemie chodzi li tylko o wyciągnięcie kasy od obywateli. Gra się na uczuciach, bo jeżeli się zapyta, kto lubi lasy, czystą wodę i powietrze, to naturalnie każdy odpowie twierdząco i nikt nie zastanawia się już dalej nad decyzjami, które są tak kuriozalne, że po zastanowieniu aż nie chce się wierzyć, że się to mogło popierać. Najlepszym przykładem jest opisana w artykule beczka. I nawet jeżeli w tym "teście" jest trochę uproszczeń, to fakt pozostaje taki, że samochód który można użytkować 40 lat zostaje zastąpiony 4 nowymi, takimi pięknymi, ekologicznymi. A to, że na złomowisku leżą już 3 samochody, a do produkcji nowych zużyto masę energii i surowców, to już nieważne. Jednak nie ma się co martwić. Koncerny z ekologami zadbały już o to, żeby nie produkować takich samochodów, które "wytrzymują" 40 lat. Ot i cała ekologia.
OdpowiedzEch, nieco demagogiczny ten artykuł. A właściwie źródło, bo bez większego zastanowienia przepisujecie argumenty i wnioski ze źródła. Porównujecie średniej wielkości samochód z silnikiem o mocy 72 koni do modeli nie tylko większych (niby ta sama E klasa ale przez te 40 lat urosła znacząco), ale również parokrotnie mocniejszych i często z napędem na cztery koła (który zwiększa zużycie paliwa) i automatem. Porównywalnej wielkości współczesne auto z niekoniecznie bardzo mocnym dieslem (ok 120-140 KM) będzie miało emisje CO2 na poziomie 130-150g/km i NOx na poziomie 15-45mg/km. Porównywanie Beczki do współczesnych SUVów też wydaje mi się bezpodstawne - od lat wiadomo, że ta klasa samochodów ma spalanie, a więc i emisje sporo większe niż podobnej klasy sedany. Wreszcie sam Mercedes W123. Z jednej strony 40 lat i 340 tysięcy kilometrów, z drugiej mówimy o niemieckim właścicielu, który należy do fanklubu tego modelu. Czyli sztuka wybitnie zadbana, regularnie serwisowana i to pewnie na oryginalnych częściach. 99% samochodów o połowę młodszych nie może się pochwalić takim stanem technicznym, szczególnie w rajach o nieco mniejszej kulturze dbałości o serwis niż Niemcy. Jedyny wiarygodny wniosek, jaki można z tego testu wyciągnąć to taki, że zadbany oldtimer nie będzie znacząco odstawał od współczesnych norm i można spokojnie pozwolić mu jeździć po drogach (jeżeli będzie przechodził przeglądy). Ale na każdego zadbanego oldtimera przypada 90 zapuszczonych trucheł, które kopcą jak kontenerowiec i przyczyniają się coraz powszechniejszych zakazów wjazdu samochodów do centrów miast. Czy unijne przepisy są słuszne? W założeniu tak. W realizacji okazują się być zarówno niezbyt skuteczne, jak i przyczyniają się do tworzenia potworków w stylu silników 1.0 turbo o mocy 150KM montowanych w samochodach ważących 1,5 tony. Które niby ograniczają spalanie i emisję, ale tylko do momentu w którym kierowca chce zacząć jeździć 'normalnie'. Ja wiem, że świat łatwych podziałów jest piękniejszy, ale to nie jest tak, że ekolodzy są źli, głupi i chcą zniszczyć motoryzację bez żadnego logicznego uzasadnienia.
OdpowiedzPrzepraszam Ciebie ale się z Tobą nie zgodzę. Kocham przyrodę i zwierzęta ale w przeciwieństwie do Ciebie uważam, że ekolodzy są głupi. Głupota jest kazać nam wymieniać samochody co kilka lat, ponieważ nie spełniają nowej, idiotycznej normy spalania. Nikt nie zastanawia się, jak zanieczyszczą środowisko te stare nieekologiczne i ile surowców i energii zostanie zużyte do produkcji tych nowych, ekologicznych. Nie mogę też już słuchać o tym strasznym CO2. CO2 to gaz potrzebny do fotosyntezy. Gdy rośliny mają go w dostatku rosną bujniej i tworzą więcej tlenu. O co więc chodzi? Dlaczego ekologów nie boli, że koncerny produkując produkty z góry zakładają ich cykl życia, chociaż produkt te mogłyby czasem służyć dozgonnie? Ekologów to nie boli, bo wzięli o tych koncernów kasę. Cała ta ekologiczna ściema ma na celu tylko i wyłącznie wyciągnięcie kasy od obywateli. To jest jedyny cel i dlatego uważam większość ekologów za niezbyt przenikliwych ludzi. Pozdrawiam!
OdpowiedzHmm, od czego zacząć. - żaden ekolog nie każe ci zmieniać samochodu. Żaden najdurniejszy unijny przepis nie każe ci zmieniać samochodu. Wchodzące w życie kolejne normy EURO narzucają producentom limity emisyjne, nie pozwalając na rejestrowanie nowych samochodów, które tych norm nie spełniają. Raz zarejestrowany samochód może dalej być używany tak długo, jak długo będzie przechodził przeglądy techniczne - przykład tego W123 pokazuje, że 40 lat i dłużej, jeżeli tylko masz ochotę pompować w niego kasę. - emisje CO2 i ich wzrost w ostatnich 150 latach, stanowiły by mniejszy problem, gdyby nasza planeta była gęsto porośnięta lasami, a oceany nie były tak zanieczyszczone. Niestety równolegle ze wzrostem emisji CO2, pracowicie wycięliśmy większość lasów (które maja wielokrotnie większą zdolność pochłaniania dwutlenku węgla niż pola uprawne, czy trawniki) i bardzo skutecznie zaśmieciliśmy i zanieczyściliśmy oceany, które pochłaniają duży odsetek CO2. Niestety przyroda nie funkcjonuje na zasadzie więcej CO2=więcej roślin. - zapewniam cię, że skracanie cyklu życia większości produktów i napędzanie gospodarki konsumpcją jest problemem z którym ekolodzy również walczą. To że słyszy się teraz niemal wyłącznie o zmianach klimatycznych zawdzięczamy głównie politykom, którzy wreszcie zwrócili na to uwagę, a którzy nie zamierzają dotknąć żadnego innego tematu związanego z ekologią, dopóki ktoś ich do tego nie zmusi (ten ktoś to ogólnie pojęta opinia publiczna).
Odpowiedzjestes w bledzie wplyw czlowieka na co2 jest znikom,wszystko zależy od słońca..gorzej bo jego wartosc spada...ps gates zanieglugo wprowadzi fo atmosfery miliony ton weglanu wspnia i co?
OdpowiedzNie jest prawda, ze zaden ekolog ani urzednik unijny nie zmusza cie do zmiany pojazdu na nowszy. Oczywiscie UE to nie Kimowa Korea i nie da sie jednym edyktem zmusic wszystkich do czegokolwiek, ale sa sposoby, aby im uprzykrzyc zycie i wycyckac z ostatniego grosza. Jesli jestes mieszkajacym dajmy na to w Eberswalde emerytem polamanym artretyzmem i musisz dojezdzac trzy razy w tygodniu na rehabilitacje w osrodku wewnatrz berlinskiej Umweltzone, to chocby skaly sraly, musisz miec odpowiednio mlody samochod z zielona plakietka. Jak nie, to masz dymac ze swoim artretyzmem komunikacja miejska, a reszte z buta. Dopiero jak juz nie bedziesz w stanie sie ruszac, to zalatwia ci transport medyczny. Jesli mimo wszystko bedzisz trzymal swoj stary samochod w garazu na niedzielne sentymentalne przejazdzki, to przynajmniej zaplacisz wyzsze stawki podatku i ubezpieczenia. To tylko jeden przyklad, ale w calej EU jest tego znacznie wiecej. U nas tez wraca temat akcyzy uzaleznionej od wieku pojazdu.
OdpowiedzDokładnie to chciałem napisać i opisać przypadek mojego znajomego z okolic Ingolstadt, który ma pecha mieć Jeepa Grand Cherokee 5.0. Pozdrawiam!
OdpowiedzMówimy ogólnie o stanie technicznym pojazdów, czy o eko ściemie (emisja co2 itp)?
OdpowiedzFajny artykul. Koncowe zdanie raczej powinno byc wymierzone w ustawodawcow. Producenci robia tylko to czego od nich wymaga prawo, A ze robia to po swojemu?... EU robi cala mase bubli prawnych, tylko po to zeby trzepac kase i trzymac fason. Nie zapominajcie, ze oni tez sa instytucja, ktora musi zarabiac na rzesze urzednikow. Wiec udaja, ze cos robia.
Odpowiedz