Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 12
Pokaż wszystkie komentarzeZ całym szacunkiem do autora, ale cały ten artykuł, to zbiór dobrych zasad, które mają zastosowanie do każdej przejażdżki motocyklem, zwłaszcza tej pierwszej w sezonie i nie dotyczy tylko wypadow zimowych w sprzyjających warunkach pogodowych. Mam autorowi za zle, że zniechęca motocyklistów do zimowej jazdy. Ogólnie jestem za jazda motocyklem przez cały rok o ile warunki (temperatura, stan nawierzchni, właściwy ubiór, umiejetnosci, zdrowy rozsadek i prognoza pogody) na to pozwalają. Zatem jezdzijmy przez cały rok, tak często jak się tylko da i gdy tylko mamy na to ochotę w oknach pogodowych stosując się do zasad bezpiecznej jazdy. Dzięki temu w naszym klimacie najdłuższe przerwy bez jazdy na moto skróca sie do 3 - 5 tygodni. Przez ten okres z pewnością nie zapomnimy aż tak dużo i nie odzwyczajamy się od jazdy. Ponadto na ten pierwszy raz w przeciwienstwie dla wszystkich zimujacych swoje maszyny, my wyjedziemy przygotowani i ze spokojniejsza głową. Również motocykl będzie wdzięczny za całoroczną jazdę, ponieważ oznacza to, że będziecie o niego dbać na bieżąco. Ja poza oficjalnym sezonem zrobiłem juz 3000km a cały rok zamknę prawdobodobnie 12000km. Nie odmawiajmy sobie przyjemności z jazdy tylko dlatego, że ktoś kiedyś powiedział, że zima się nie jeździ. Zima to nie tylko mróz, lod i śnieg. Zdarza sie w tym okresie bardzo wiele suchych słonecznych dni z temperatura umożliwiająca komfortowe podróżowanie. Gorsza przyczepność opon, to fakt, ale ilu z pośród nas wykorzystuje 99% przyczepności opony podczas codziennej jazdy - nikt. Jeśli do typowej "sportowej jazdy" latem wykorzustujemy 60%-70% przyczepnosci to rowniez zimą nam jej nie zabraknie. Prosze jednak uwazac na zwiekszone zapylenie drog i o wiele mniejsza przyczepność gdy drogi stają się wilgotne. Zycze przyjemnosci z jazdy.
OdpowiedzNiech każdy robi jak chce. Dziś zgadzam się z autorem i nie wyprowadzam motura na podwórko na spacer gdyż nie ma to żadnego sensu. Nauczyłem się smakować jazdę na jednośladzie a gdzie tu smak jak w kółko zimno sól na drodze i nieogarnięci kierowcy puszek. Kiedyś lat parę naście do tyłu to bym był przeszczęśliwy jak bym spędził choć 1 godzinkę w siodle przemierzając pobliskie okolice z prędkości marszową.Dziś już wolę się powstrzymać i poczekać na ciepłe wiosenne dni. Ale tak jak napisałem wcześniej niech każdy robi jak chce. Jeśli masz ochotę pośmigać w zimę to śmigaj tylko miej świadomość jakie warunki panują i jak reagują inni kierowcy na widok lub nie widok motocyklisty. Oczywiście trzeba też po takiej przejażdżce doprowadzić moto do kultury gdyż może być lekkie ździwienie że na wiosnę moto zardzewiało???
OdpowiedzA ja się nie zgadzam z autorem. autor napisał "Czy takie "latanie", samotne, z prędkością patrolową sprawi wam frajdę? Raczej nie" Mi każda jazda sprawia frajdę jaka by nie była i każdy suchy asfalt muszę wykorzystać. Tak to jest jak się kocha to co robi.
OdpowiedzA jak jest zimno i nie ma dobrej przyczepności i do tego wilgoć to nawet prędkość patrolowa nie pomoże sekunda i slizg niby fajnie czasem powoli coś się pokulac ale od czego się.ma motor W taką pogodę wole bardziej w off pojeździć niż po asfalcie
OdpowiedzCzasem wyjadę jak warunki są w miarę ale tak jak tu np autor bloga dużo z tego radości nie ma slisko i niebezpiecznie więcej stresu niż przyjemności z jazdy no ale jak korci człowieka to nie idzie czasem się powstrzymać
Odpowiedztrue story, zima trzeba być czujnym :) ja mimo wszystko i tak czasem wyjeżdżam, żeby nie odpalać na pusto motka w garażu, z zastrzeżeniem że i tak większość moich przejażdżek jest samotna czy to w sezonie czy nie. nie jarają mnie: spędy, latanko, upalanko i inne gówna, zawsze albo ktoś zapierdala jak dziki i popisy, albo zmula pałkę pierwsze sezony tak miałem, zanim zrozumiałem że motocykl "jest symbolem mojej indywidualnosci i wiary w wolnosc jednostki", więc po co się męczyć :)
Odpowiedzad 2... niestety... to moja historia z tego roku właśnie. W lutym było tak ładnie, ciepło (z 15 stopni chyba w porywach), słoneczko, sucho. No, prawie sucho, poza niektórymi miejscami gdzie takie błotko i wilgoć zalegały. Wyjechałem rozruszać nieco moto, tylko tak po osiedlu. Kilka kółek zrobiłem, trzeba wracać. Dosłownie ostatni zakręt przed dojazdem pod garaż. Auta zaparkowane na ulicy, bo przecież, w końcu to osiedle. Ale nie po mojej stronie, tylko po lewej. Na ulicy mieści się jedno auto. Wyjeżdżam z lekkiego łuku, z naprzeciwka zza zaparkowanych aut wyjeżdża auto i prosto na mnie. Dodam że prędkości nie miałem kosmicznej, max 40, bo to przecież tylko spokojna przejażdżka miała być. I chyba tylko to mnie jako tako uratowało. Na ulicy było wspomniane błotko zimowe, brudny wilgotny, zasolony piach czy coś. Instynktownie wcisnąłem hamulec (no cóż.. 4 miesiące przerwy robią swoje) i sruu... tylne koło poleciało jakbym był na lodzie (przednie dobrze złapało, na moje nieszczęście?). Niestety prosto w krawężnik, od którego się odbiło, i momentalnie odbicie i przechylenie w drugą stronę, więc i z łagodnego położenia moto nic nie wyszło. Skończyło się spektakularną wywrotką. Kolesia tylko na chwilę ruszyło, nawet nie wysiadł z auta, rzucił tylko przez okno "wszystko ok". Coś mu chyba odmachałem i sruuu.. poleciał w długą. A ja zostałem z rozbitym moto. Na szczęście tylko lampy, zegary, lusterka itd. Trochę przekrzywiona kierownica/lagi. Dało się dojechać do garażu jakoś.. potem podjechałem autem by pozbierać kawałki moto rozsypane na ulicy. A żeby był jeszcze dodatkowy smaczek, to prócz kasku nie miałem nic ochronnego. Bo po co mam lecieć do domu i się ubierać nie wiadomo jak na 5 minutową przejażdżkę po osiedlu? Narzuciłem zimową kurtkę, dzinsy i jazda... no i się skończyło z dość mocno poobdzieranymi kolanami, rękami, itp. Na szczęście tylko tyle, zapewne dzieki wspomnianej niewielkiej prędkości. Nigdy więcej jazdy w zimie. Dopiero kwiecień i to jak będzie minimum 15 stopni. A jak już.. to koniecznie się ubierajcie. Lepiej stracić 5 minut, niż potem się męczyć przez 2 tygodnie, nawet ze wstawaniem z łóżka. Już nie mówiąc, że to była bardzo droga przejażdżka, bo mnie kilka ładnych stówek kosztowało, przywrócenie moto do stanu używalności. A oryginalnych części też nie udało się dostać :(
OdpowiedzKiedys jezdzilem motocyklem caly rok, dzien w dzien do pracy. Bodaj w 2005/06 z ciekawosci zapisywalem dni w ktorych uznalem, ze jest zbyt niebezpiecznie na jazde i przesiadlem sie do auta zony, plus te kiedy na powrocie do domu warunki zepsuly sie na tyle, ze powrot byl wyzwaniem. Wyszlo mi 13 + 4 dni. Mowimy o woj. zachodnoiopomorskim. Teraz pracuje w domu i nie musze jezdzic zima, ale robie to kiedy tylko mam ochotę, zarowno na asfalcie jak i w terenie. Rozumiem i szanuje wszystkie argumenty autora oprocz dwoch: tego o predkosci patrolowej i tego o samotnej jezdzie. Widac ze autor jest jeszcze w fazie stadnej motocyklizmu: jak nie ma komu sie pokazac to jazda sie nie liczy, a przyjemnosc z pokonania wyzwania w postaci trudnej nawierzchni tez jest nic nie warta bo jak to brzmi w pubie: " cala droge nie schodzilem z siedemdziesieciu...". Lipa , nie? Aha- mam tylko jedno zdjecie z jazdy zima zrobione przez kumpla pod jego domem i nie mam kont na zadnych serwisach spolecznosciowych. Motywacja instrumentalna to nie jedyna przyczyna podejmowania dzialan...
OdpowiedzA je się całkiem z autorem zgadzam. Zbędne zawracanie głowy w tym zimowym lataniem jak jeden dzień błyśnie słońce, motocykl ubrudzony niebywale (wyjechałem ostatnie dni listopada, i później nie było pogody żeby umyć, bez sensu), nie polatam jak lubię bo kapec nie trzyma, etc. Sama racja.
Odpowiedzpkt 5. od czapy - co autor ma do prędkości patrolowej? Wtedy moim zdaniem jest najprzyjemniej bo najwięcej widać dookoła. Pałowanie zostawmy na tor, autostradę - współczuję autorowi że do cieszenia się jazdą potrzebuje kolegów, niech się zastanowi może tu nie chodzi o latanie a pokazywani kto ma większe j.? To tak na tyle Pozdrawia Miłośnik patrolowania południowej Europy i nie tylko
OdpowiedzNo chyba właśnie to napisał, by nie pchać się na siłę do grupy, bo samotna jazda też może dać dużo frajdy. Ja w 90% jeżdżę sam i wcale mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, nie ma stresu i można się nacieszyć widokami, zwłaszcza w sezonie. Choć trzeba przyznać, że w sezonie fajnie móc się z kumplem czy większą grupą wybrać w dalszą wycieczkę.
OdpowiedzDokładnie ! jeżdżę bez względu na pogodę i porę , samemu i z kolegami ,tempem różnym w zależności od warunków na drodze sportem małym lub dużym ,i zawsze sprawia mi to ogromną frajdę.
Odpowiedzja jeżdżę przy +2-5 stopniach , warunek - suchy asfalt . I nie dla fotek na fejsa , tylko dla własnej satysfakcji. Niektórzy nie potrzebują stada do jazdy,wystarcza moto.
OdpowiedzJa kupiłem drugie moto na taką właśnie pogodę :) Chce cieszyć się jazda kiedy tylko jest możliwość żeby polatac i tak też zresztą robie :) Jedno moto czeka na kalendarzowe lato a drugim (enduro) latam kiedy tylko nie pada :) Pozdro i szerokości :)
Odpowiedz