Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 99
Pokaż wszystkie komentarzeJeżeli chodzi o naukę jazdy na motocyklu czy też kurs na prawko A to polecam Krzyska Krawczyka z Oesu w Krakowie. Gość super uczy jeździć a przy tym ma spore doświadczenie. Nie zajmuje się tylko manewrami do egzaminów ale zwraca też uwagę jak jeździć bezpiecznie. A poza tym ma hopla na punkcie motocyklów i jest pozytywnie zakręcony. Nie raz już go spotkałem na rożnych zlotach i chętnie wymieniłem się z nim doświadczeniami z jazdy.
OdpowiedzChłopak nazywa się Patryk i uczy na placu za Stodołą. W jakiej szkole to już musisz jego zapytać.
OdpowiedzDzięki za numer. Dobrze by było jakbyś napisał jak się ten człowiek nazywa czy w jakiej szkole uczy.
OdpowiedzUczy w Gazelce, jakość nauczania to zrób to sam, minimum zaangażowania, przejdźcie się zobaczyć, na placu zawsze 5-7 osób, ciasno, kolejka do manewrów. Idźcie gdzie indziej, zajęcia powinny być indywidualne, max 2 osoby. Po tym "kursie" ciężko zdać...
Odpowiedz733 214 870
OdpowiedzDałbyś namiary na tego instruktora z Yamah'ą? Będę wdzięczny
OdpowiedzNa Odlewniczej można zdawać na ciężkim i mało zwrotnym Gladiusie albo na lżejszej i łatwiejszej w manewrowaniu Yamaszce. Mi kolega to podpowiedział i dał namiar na instruktora z Yamachą MT-07 taką jak jest w WORDzie. Mam nadzieję, że więcej tego systemu dorabiał nie będę
OdpowiedzJa jestem zdania, że jak ktoś się na kursie przyłoży to egzamin nie jest straszny. Ja robiłem kurs w Moto Start i zdawałem tu na Odlewniczej. Egzaminy zdane za pierwszym razem więc nie jest to takie trudne. Najważniejsze to słuchać dobrych rad instruktora na kursie.
OdpowiedzJak czytam tekst: Nowy egzamin na kat. A? Nie ma dramatu! to mnie krew zalewa. Sam zdawałem według nowych zasad i jeżdżę z A w kieszeni, ale wymagania minimalne - to ważne słowo MINIMALNE aby prowadzić motocykl są delikatnie to ujmując przesadzone Mnie na placu brakowało tylko zadania zrób wheelie, stopala i pal gumę. Kiedyś robiłem uprawnienia w aeroklubie na szybowiec i latałem. Dorobiłem się nawet diamentów do odznaki, ale w porównaniu z egzaminem na motocykle latanie to pikuś. Więc nie piszcie proszę że nie ma dramatu. Dramatu może nie ma, ale jest tragedia jeśli większość ludzi oblewa na placu manewrowym, a wyjazd na miasto traktuje jako relaksujące zakończenie egzaminu.
OdpowiedzEgzamin na prawko kat. A jest niedopracowany w systemie oceny umiejętności. Część testowa na placu manewrowym dotyczy 6-ciu prób i niezależnie, w której próbie sprawności popełnisz błąd, skutkuje on przerwaniem egzaminu. W opisie wymienione są błędy, których nie można popełnić. To jest 100% przekroczeń ustaleń testowych! Wynika z tego, że wszystkie próby trzeba wykonać bezbłędnie. Nasuwa mi się refleksja, czy w Polsce jest ktoś, kto pisze bezbłędnie? lub np: każdy rzut osobisty do kosza wrzuca za każdym razem! To też są umiejętności człowieka podlegające ocenie. Dlatego należy zastanowić się jakie kryteria oceny powinny być przyporządkowane każdej próbie testu! oraz jaki wynik jest wystarczający do osiągnięcia pozytywnego wyniku części egzaminu na placu manewrowym. Brak właściwego systemu oceny umiejętności egzaminowanego jest niezgodny z prawami człowieka dotyczącymi rzetelnego i przejrzystego przeprowadzania egzaminów państwowych w rzeczypospolitej! WM.
Odpowiedz17 lipca pierwszy raz w zyciu wsiadlem na moto i 3 sierpnia zdalem za pierwszym razem praktyczny :))
OdpowiedzTymi z Odlewniczej powinno zająć sie CBA
OdpowiedzOd zawsze chciałam jeździć na motocyklu, nawet bardziej niż samochodem. I nareszcie się udało :). Kurs robiłam w OES w Warszawie przy metrze Dworzec Wileński. Wszystko sprawnie i profesjonalnie. A co najważniejsze, prawko już w kieszeni :)
OdpowiedzEgzamin w zasadzie trudny nie jest. Za wyjatkiem tego, że nie zdałem dzisiaj (pierwsze podejście). Na moto (XJ6) wsiadłem po raz pierwszy w życiu na kursie. Przejeździłem rzetelnie plac. Nie robiłem błędów - wolny slalom z ósemkami, szybki i pozostałe elementy powtarzałem do wyrzygania. Na 2 godziny placu na kursie, nie potrąciłem pachołka, nie podparłem się nogą, odwracałem łeb przed każdym skrętem. Żadnego błędu. Dzisiaj zgubiła mnie pewność siebie, że już dobrze jeżdżę (przynajmniej plac). Spaliłem się już na ósemce. Podparłem się w obu przejazdach. Moto takie samo jak na kursie, jednak nie mogłem na nim równowagi utrzymać. Co prawda lało jak cholera, ale przecież trzeba jeździć w każdych warunkach. Zresztą kilka placów na kursie robiłem też w deszczu. Jak już zakończyłem, to powiedział, że i tak by mi nie zaliczył Nie mam odpowiedzi na to dlaczego nie zdałem. Nie zgodzę się z tym, że jak ktoś jeździ moto, to zda. Dzisiaj ze mną oblało (plac) dwóch, którzy przyjechali na swoich moto - skręconych na A2 XJ6. Oni mieli wyczute te motory. Spaliłem się na egzaminie i tyle. Teraz ochłonę na urlopie, dobiorę trochę godzin i znów na egzamin.
OdpowiedzA ja to samo kolego dołączam się.Ostrzegal mnie instruktor że jak pójdę do Katowic zdawać to tam dużo ludzi już na ósemce oblewa,i ją pewny siebie śmiejąc się że jak to można na ósemce kiedy to ja robię wszystko na 100procent tutaj.Malo tego nie mam stresu ani ciśnienia z tym egzaminem ,i mam pieniądze też na to że nie jest to problem.I co nie zdałem na ósemce podparłem dwa razy,motor szedł jakby raz szybciej raz wolniej odniosłem wrażenie i tyle nie zdalem .Fakt byłem pierwszym zdającym na pewno motocykl jeżeli jest na wtrysku a jest nierozgrzanym jedzie innaczej .Ale porażka dla mnie przeniosłem papiery na Tychy ponoć tam plac jest taki jak na kursie miałem.
OdpowiedzHopek, z Twojego opisu wnioskuję, że zdawałeś razem ze mną, 29-go rano. Jeśli tak, to ja jestem tym gościem, który zdawał jako trzeci, "weteranem bojów" o prawko A. I pozwolę sobie mieć miec inne zdanie, gdyż: 1) Motocykl był rozgrzewany przez conajmniej kwadrans, wszyscy to widzieliśmy, 2) Nie zauważyłem zmiany tempa "raz szybciej, raz wolniej" i tyle powiem, że motocykl moim zdaniem był w lepszym stanie technicznym, niż te, które znam z nieudanych prób w Dąbrowie Górniczej. I jeszcze powtórzę to, co już napisałem na innym forum: plac w Katowicach jest większy i wygodniejszy, niż ten w DG i lepiej zorganizowany. Można spokojniej, z większej odległości rozpocząć każdy przejazd, jest czas na to, by np. ustawić sobie i skontrolować pożądaną prędkość. Generalnie jest swobodniej, czego o Dąbrowie powiedzieć nie można. A co do samego egzaminu: w Katowicach po raz pierwszy trafiłem na egzaminatora, który nie stawiał sobie za cel nie uwalenie osób egzaminowanych za wszelką cenę, lecz wręcz przeciwnie: wspomożenie ich w tej sytuacji. Uspokajał atmosferę, tłumaczył po kilka razy pewne rzeczy, wielokrotnie przypominał o tym, co trzeba samemu pamiętać, żeby głupio nie oblać. Przy samych ćwiczeniach tam, gdzie była możliwość różnej interpretacji przebiegu zadania (np. czy koło dotknęło linii, czy nie) starał się, jeśli tylko było to możliwe, interpretować na korzyść zdającego. Informował (niektórzy zdający nie byli tego świadomi) że np. tak naprawdę w slalomie szybkim jest więcej niż 2 próby i radził, jak ćwiczenie wykonać, żeby prawdopodobieństwo zaliczenia było większe. Itd., itp. - słowem: nie szukał na siłę "haków", tylko pomagał no i po prostu oceniał przebieg zgodnie z zasadami określonymi w rozporządzeniu, bez wymyślania własnych utrudnień. Jazda po mieście również była "na spokojnie", z bardzo dobrą komunikacją, jasnymi poleceniami, bez wpychania na siłę w jakieś pułapki typu "znak schowany za krzakiem". Osobiście aż się aż zaśmiałem słysząc w słuchawkach: "Na skrzyżowaniu skręcamy w prawo, tam NA STOPIE". W przeszłości podczas każdego (dosłownie) mojego egzaminu w DG na 10-12 osób w grupie plac przechodziło zwykle od 2 do 3 osób. Czyli zdawalność placu rzędu 30%. Tymczasem z naszej poniedziałkowej grupy plac zaliczyło 60%, a miasto było formalnością. Te procenty mówią same za siebie i komentarza moim zdaniem nie wymagają. P.S. Udało mi się zdać, ale z perspektywy moich zmagań powtórzę to, co twierdziłem zawsze otwarcie i co po cichu przyznawał każdy znany mi instruktor: 1) Ósemka, slalom wolny i slalom szybki nie mają absolutnie nic wspólnego z jazdą motocyklem po drogach publicznych i powinny zniknąć lub przynajmniej zostać zmodyfikowane, by miały choć pozory zastosowania praktycznego. 2) Obecny system egzaminowania służy tylko i wyłącznie nabijaniu kabzy instruktorom, egzaminatorom i WORD-om, a pośrednio przez system podatkowy - także państwu. Z całą pewnością nie służy wyszkoleniu świadomego, dobrze jeżdżącego motocyklisty Ten system jest chory, jes to rozbój w biały dzień i nic ponadto. Żeby jednocześnie było jasne: powyższe nie oznacza, że neguję sens egzaminowana na placu przed wyjazdem na miasto, czy że WSZYSCY związani z tym systemem to [tu wstaw dowolny epitet]. Niemniej jednak ogólny obraz sytuacji moim zdaniem właśnie tak się przedstawia i nie mam powodów, żeby myśleć inaczej. Co by nie mówić: przez cały ten czas jeździłem na 2 kółkach po kilkanaście tys. km rocznie, praktykę jakąś tam mam i to, co potrafię teraz, potrafiłem i 3 lata temu, nic się pod tym względem nie zmieniło.
OdpowiedzPanowie powodzenia !!! Ja mam już to za sobą zdałem za 3 razem. Za Trzecim bez dodatkowych godzin na żywca i ogień na placu. Jeździłem wcześniej na swoim motocyklu i to naprawdę daję praktykę ale dziś przy zmianie przepisów i stawkach mandatów nie polecam :) Jedna zasada nie poddawać się jak oblejecie i od razu do kasy na ponowny. LwG
OdpowiedzZdałem praktykę za pierwszym razem wczoraj. Kurs robiłem w 2012 roku czyli plac po staremu. Przed egzaminem wykupiłem 4 h na placu nowym przed egzaminem, i niech ktoś mi powie że nowe egzaminy na A są ciężkie aż tak iż to istna katorga itp..Albo ucieczki żeby zdać do Łomży itp. zdawałem na Odlewniczej w W-wie. Więc to nie nowe egzaminy są ciężkie ale strach przed nowym i trzeba być totalnym gamoniem żeby tego nie zdać.
OdpowiedzMam taką samą sytuacje co Ty, tez robiłem kurs w 2012 roku i mam zamiar teraz podejść do egzaminu tylko zastanawiam się czy mogę robić egzamin na A jeśli mam 21 lat?
OdpowiedzJakim trzeba być gamoniem, żeby musieć wykupować 4h na placu przed egzaminem. Byłbyś gościem, to zdałbyś z marszu, a slalom szybki zrobiłbyś na jednym kole. Ale jesteś gamoniem, więc nie było ci to dane. Następnym razem, gdy wyzwiesz kogoś od gamoni, popatrz w lustro.
OdpowiedzWeź pod uwagę człowieku stres podczas egzaminu , który sam przychodzi nie proszony co do niektórych ja zdaję na nowych zasadach i jest mi ciężko bo podchodzę już 3 raz na kat.A . Na placu w szkółce też wszystko robię bezproblemowo.
OdpowiedzJeśli piszesz, że ktoś jest gamoniem, bo nie zdał, to sam chyba masz nie po kolei w głowie. Egzamin to nie katorga, ale nie masz prawa kogokolwiek obrażać, jeśli go nie zdał. Poza tym, skoro kurs zrobiłeś w 2012 roku, to czemu od razu nie zdałeś egzaminu? A może jeszcze od zrobienia kursu jeździłeś sobie dla nabycia praktyki (tylko bez PJ)?
OdpowiedzCzy możesz mi podać gdzie wykupiłeś 4h na palcu? Ja mam podobny przypadek i zdaję 03.08?
OdpowiedzWitam. Egzamin praktyczny jak najbardziej można zdać za pierwszym razem choć jest naprawdę trudny opisze jak to było w mim przypadku.Po zakupie mojego pierwszego "Motocykla 125" po dwóch miesiącach stwierdziłem że to nie to i zdecydowałem się na kurs kat a.Wybrałem szkołę jazdy a egzamin praktyczny zdałem juz po tygodniu od postanowienia o kursie.Naprawdę wystarczy(koniecznie) przeczytać dwa razy książkę którą dają szkoły jazdy i do tego testy które można wyszukać onilne a także z płyty która jest z książką i poćwiczyć solidnie i właśnie do tego czasu byłem bardzo zadowolony i optymistycznie podchodziłem do kursu. Pierwsze zwątpienie i myśli czy aby na pewno dobrze zrobiłem zapisując sie na kurs przyszło po pierwszych jazdach na placu,zwłaszcza slalom szybki i wolny (90% osób oblewa właśnie na tym) .Wreszcie po czterech tygodniach koniec jazd i czas na egzamin.Czekając parę dni na egzamin wykupiłem pięć lekcji na placu w innej szkole jazdy aby zobaczyć jak mi pójdzie na innym motocyklu i to był klucz do zwycięstwa.Motocykl zupełnie inaczej reagował na ruch kierownicy ale tez go wyczułem.Dzień egzaminu 1.Parkowanie bezbłędnie.2 Ósemka która w swojej szkole robiłem można powiedzieć z zamkniętymi oczami i jędną reką podczas czwartej ósemki najechałem na linie i powtórka zaliczona.4 Slalom wolny wyuczony miałem do perfekcji zaliczony.5 Slalom szybki, dla mnie najtrudniejszy pierwszy przejazd 29 km i powtórka, drugi 30km i 3 przejazd 31 zaliczone. Reszta egzaminu to formalność ominięcie przeszkody ,podjazd,i hamowania. Miasto to najłatwiejsza część egzaminu chociaż jeżdziłem 45 min.Podsumowując jeżeli w trakcie kursu popełniasz błędy na placu w swojej szkole to nie ma sensu iść na egzamin tym bardziej że dochodzi stres lepiej i taniej wyjdzie dokupić kilka godzin jazdy i iść pewnie zdać.
OdpowiedzZrobiłem dokładnie tak jak autor powyższego komentarza, wykupując dodatkowe jazdy w innej szkole i zdałem dziś (czerwiec 2016) praktyczny na kat. A. Zgadzam się, że to klucz do sukcesu. A dodatkowo - w moim przypadku - 4x25 min pod rząd na placu w PORD i w dzień egzaminu i 3 godziny placu z godzinna przerwą przed egzaminem. Dzisiaj siedzę i cieszę się, że nie oszczędzałem kasy na dodatkowe godziny i na wynajęcie placu w PORDzie. Zamiast tego siedziałbym teraz czekając 3 tygodnie na kolejny termin, lżejszy 180 zeta za kolejne podejście. "Odwdzięczając się" za cenne porady, dorzucam kilka od siebie: "wywiad środowiskowy" wśród kursantów-recydywistów oraz instruktorów potwierdził mi, że nawet najwięksi lokalni "szkolni" kozacy, jeżdżący 8-kę na 2 biegu z 1 ręką na kierownicy, oblewają właśnie na ósemce. Stres, sztywna góra, o 2 km/h szybszy motocykl egzaminacyjny na 1-szym biegu itd. Kultowe historie. Przejedziesz 8-kę (nota bene od marca br. rozdzieloną od wolnego slalomu na 2 osobne zadania) - twoje szanse rosną kilkukrotnie. A więc na dodatkowych godzinach w nowej szkole zacząłem ćwiczyć nie całą 8-kę, a objeżdżanie dalszego słupka, czyli pierwszy nawrót. Wjazd w 8-kę, nawrót wokół dalszego słupka i wyjazd (zamiast tłuczenie kolejnych 4 ósemek). Zatrzymanie, wjazd, objechanie dalszego słupka i wyjazd. I tak 500 razy. W efekcie na egzaminie przejechałem go "z zamkniętymi oczami", co dodało mi pewności siebie na zrobienie kolejnych ósemek. Przebrnijcie 8-kę, poczujecie się pewniej przed następnymi zadaniami i co ważne przy podparciu na wolnym slalomie nie trzeba już wracać na 8-kę, dlatego tak ważne jest dobrze ją przejechać. Wolny slalom - dla mnie najważniejsze były luźne ręce. Ścisnąć bak kolanami i luźna góra. Oczywiście lekki balans, ale 90% sukcesu dały mi ręce: płynne ruchy, bez szarpania i dobijania do ogranicznika. Trzeba o tym myśleć, wymusić to na sobie, bo na egzaminie jest spinka. Szybki slalom wjeżdżałem wolniej, ale szybko wychodziłem. Dzięki temu nie stresowałem się, że potrącę słupek. Oba przejazdy powyżej 30km/h. Ominięcie bez patrzenia na prędkościomierz: to dla mnie klucz, bo podczas rozpędzania nawet krótki rzut oka na zegar może zdekoncentrować i wybić z rytmu . Szybko dwójka i rura! Na pierwszym miałem 67km/h, drugi już spokojniej :)) Pozostałe zadania nie maja prawa sprawić trudności. Trzeba zrobić wszystko by wydostać się z placu. Miasto to sama już przyjemność :))) Pozdrawiam i życzę powodzenia!
OdpowiedzJa dzisiaj swój pierwszy egzamin na kat. A2 ukończyłem z wynikiem negatywnym. Razem ze mną reszta zdających (4 osoby). Wszyscy polegliśmy już na ósemce. Do tej pory nie wiem dlaczego motocykl - Honda CB500 tak "wyrwał". Na kursie prawa jazdy spokojnie robiłem 8 na sprzęgiełku. Natomiast dzisiaj na egzaminie rzeczywiście zdawało mi się (chyba) że moto jedzie z prędkością o 2 km/h większą. Za nic nie mogłem go opanować. Od razu po ominięciu pierwszego pachołka najechałem na linię. Do tej pory nie wiem co zrobiłem źle , nie wiem dlaczego wydawało mi się że jadę szybciej.
OdpowiedzPrzestrzegam przed zdawanie w word tarnobrzeg na kategoria A. Stosuja niesprawiedliwe praktyki. Zaniżone prędkość przy slalomie szybkim oraz omijanie przeszkody przy 50 km/H. Pan egzaminator powiedział mi ze to co pokazuje prędkościomierz motocykla wcale nie musi odpowiadać wskazaniem urządzenia do pomiaru prędkości. JA jechałem dwukrotnie 55 km/h a ich urządzenie do pomiaru prędkości wskazywało 49. Word tarnobrzeg instytucja żyjąca i bogacą ca się na oszukiwanie kursantów. Przestrzegam was przed tym word.
OdpowiedzPodobnie jest w Nowym Sączu mają do zapłacenia karę i leszczą ludzi jak chcą. Slalom szybki i 4x 28km/h, jak po 3 razie zatrzymałem się i pytam egzaminatora jakim cudem mam cały czas 28 km/h jak przy wyjeździe docisnałem manetkę do końca i wyjechałem na ~40km/h to powiedział że tak wyszło. Na placu w szkole jazdy nigdy nie udało mi się mieć 2x pod rząd takiego samego wyniku, a tu cud nad Wisłą. Druga sprawa nie ma kamery, która byłaby skierowana na tablicę z prędkością...
Odpowiedzja uwarzam ze takie umiejetnosci jak na nowych egzaminach karzdy powinien umiec co chce bezpiecznie jezdzic na jednosladzie to co bylo to przypominalo test na karte rowerowa za granica jest od dawna taki jak teraz wszedl egzamin i nic sie nie dzieje pozatym jak czlowiek co zdaje na 125 morze sie zabrac za cieszki sprzet to paranoja puzniej na placu lerzy klijet i trzeba go wygrzebywac z pod cieszkiego sprzetu
OdpowiedzMyślę, że w Twoim wypadku też pomogłaby 1-sza klasa SP bo oczy bolą.............
OdpowiedzPopieram w całej rozciągłości......podczas czytania zgubiłam sens wypowiedzi od tych ekstrawagancji ortograficznych......generalnie awangarda...sam szczyt ;)
OdpowiedzWitam serdecznie Też mam zamiar zapisać się na kurs na prawo jazdy kat. A tylko demotywuje mnie ten egzamin a zwłaszcza ta nowa teoria. Czy to prawda że trudno teraz zdać ten egzamin teoretyczny? Jak Wy uczyliście się na ten egzamin? Z jakich materiałów się uczyliście? Pozdrowienia
OdpowiedzTeorię da się zdać spoko.
OdpowiedzNie jest trudno zdać teorie. Studiuj kodeks drogowy tam jest wszystko. Na własną rękę musisz wyszperac wiedzę specjalistyczna oraz z zakresu pierwszej pomocy. Uważnie czytaj pytania bo są bardziej na logikę i trafiają się chaczyki. Uważnie też obserwuj wszystko na wizualizacjach (znaki, zachowanie pieszych w danej sytuacji itp). Choć miałem obawy zdałem za drugim razem. Powodzenia i bez stresu
OdpowiedzOj chyba demotywuje cię niewłaściwa część egzaminu. Teoretyczny jest do zdania za pierwszym razem, chyba że podejdziesz na zbytnim luzie. Przede wszystkim studiuj kodeks drogowy. Tam jest wszystko:) no i rób wszystkie testy, które znajdziesz w necie. Dzień przed egzaminem przelecialem 1280 pytań, głównie z kat. B, ale w większości się pokrywają. Na samym egzaminie zaznacz odpowiedź od razu po pojawieniu się pytania, ale potem myśl do końca czasu. Byłem trochę zdeprymowany, gdy inne osoby już pokończyły egzamin, a ja wciąż się męcżyłem, ale koniec końców wiele z nich oblało, a ja miałem 74/74. Nigdy wcześniej na próbnych nie miałem takiego wyniku, i teraz bym pewnie go nie powtórzył:) Za to praktykę zaliczyłem za trzecim, choć gdybym podszedł bardziej racjonalnie powinienem był zdać za drugim.
OdpowiedzOczywiście masz racje też obawiam się placu no ale żeby się tam znaleźć należy najpierw zdać teorie :) A na czym oblałeś, jak można wiedzieć?
OdpowiedzPewnie, że można:) Gladius w PORDzie miał ustawioną ciasno dźwignię zmiany biegów. Noga mi ledwo wchodziła, na slalomie wolnym przy ostatnim słupku przypadkowo wrzuciłem luz i zanim się zorientowałem, musiałem się podeprzeć. Za drugim razem chciałem zdać za szybko i przejechałem slalom szybki ocierając spodniami słupek. Co prawda średnia wyszła 37 km/godz., ale egzaminator wskazał kierunek kasa. Dopiero za trzecim razem trafiłem na egzaminatora motocyklistę, a to już jest inny gatunek człowieka.
OdpowiedzGratuluje pozycji na motocyklu, skoro na wolnym slalomie trzymasz nogę pod dźwignią biegów...
OdpowiedzWiesz, czasem lepiej się nie odzywać i sprawiać wrażenie mądrego niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
OdpowiedzDobra rada, skorzystaj. Dobrze Ci napisał na slalomie wolnym wbicie przypadkiem luzu w trakcie już wykonywania to aż dwa razy czytałem, bo nóżka nie powinna być w miejscu gdzie ją miałeś. Szybki 37km/h to sporo za szybko, wyczucie prędkości i zrobienie go wolniej jest ważne ale niestety obcy motocykl i stres, jednak 37 to sporo ponad prędkość która celowałeś i na pewno miała ona wpływ na zawalenie. Ważna jest też prawidłowa pozycja nóg nie powinny dostawać jak żagle ale tutaj nic takiego nie sugeruję.
Odpowiedzja polecam auto szkołę Drift w Łodzi. Moi znajomi zdali bez problemu, teraz ja się wybieram bo mają już promocję na wiosnę :) jak zacznę teraz to akurat na wiosnę pierwsza wyprawa.... :)
OdpowiedzWitam, dzis zdalem praktyczny kat A za 2-gim podejsciem, Gladius oczywiscie. Moje doswiadczenia - moze beda dla kogos pomocne: przed kursem praktycznie nie jezdzilem na moto. Zrobilem 20h kursu i od razu dolozylem 8h dodatkowych placu, bo o poprawnosci wykonania zadan nadal decydowal przypadek. A lepiej zaplacic za 1h dodatkowej jazdy niz 180 pln za 5 min kolejnego nieudanego egzaminu. Dopiero jak robilem bezblednie 7 na 10 "osemek", slalomow wolnych i szybkich - pomyslalem o egz. Stres na egz jest spory i jesli nie czuje sie bardzo dobrze tych 3 manewrow - stres dodaje zawahanie, drgniecie - i jest podparcie, miniecie bramki lub slupek (ktory konczy egzamin). Uwaga - stres pojawia sie dopiero w momencie pierwszego zadania (przeparkowania motocykla), choc wczesniej myslelismy, ze nas to nie dotyczy :) . I to mimo naprawde zyczliwej postawy egazaminatorow - tak juz po prostu ma. Wracajac - po 28h - poszedlem na egz i na slalomie szybkim - uderzenie w slupek, koniec zabawy na ten dzien. Dokupilem jeszcze 4h (lacznie bylo to juz 32h) i wtedy trzaskalem bezblednie 9 na 10 manewrow. Drugi termin egzaminu, znow stres znikad. Ale swietny egzaminator (sam motocyklista, co wazne), ktory porozmawial, i zadal kilka pytan "od czapy" zeby stres zmniejszyc. Skonczylo sie na tym, ze po drobnych bledach (miniecie bramki w slalomie wolnym a potem zbyt niska predkosc w ominieciu przeszkody) - zaliczylem plac. Lacznie - zadania na placu sa dosc trudne ale wg mnie dobrze pokazuja, czy panujesz nad podstawami moto czy nie. OK, po placu wyjazd na miasto. 30 min i komentarz "Bardzo ladna jazda - nie mam zadnych uwag" :) Dodatkowe 2 rady na koniec: - koniecznie wezcie 1-2h jazdy w dniu egzaminu przed nim - pozwala sie to fajnie sie "rozjezdzic sie". - przejrzyjcie YouTube - mozna znalezc filmiki doszkalajace z najpopularniejszymi trasami egz z okolic Waszego WORDu - zeby poznac "kultowe szykany" egzaminatorow. No i powodzenia ! :))
OdpowiedzBardzo fajny wpis.No i oczywiście gratuluję!!!Ja miałam pierwsze podejście we wtorek ale nerwy mnie zżarły na slalomie wolnym. Teraz nie wiem czy podchodzic jeszcze w tym roku czy czekac do wiosny?Trochę się podłamałam ale mogę miec pretensje tylko do siebie.Egzaminator był naprawdę OK.Tylko ten cholerny stres , on naprawdę potrafi wszystko popsuc...Pozdrawiam
OdpowiedzDziekuje :) !!! Jesli moge doradzic - kluczowe jest aby robic na placu poprawnie 90% cwiczen. Wtedy warto probowac. Jesli wychodzi Ci tylko polowa poprawnie a polowa nie - szkol sie dalej, cwicz - nie warto napinac sie na egz. i wyrzucac 180 pln. Ja na kazde zadanie mialem wypracowany schemat. Moja zmora byl slalom szybki, oto przyklad mojego schematu: 1) celuje w srodek bramki wjazdowej, jade ze stala predkoscia - tuz przed nia skrecam lekko w lewo - jade nie za daleko od pierwszego slupka, na jego wysokosci - skrecam w prawo, naciskajac lewa noga na podnozek i celuje w polowe odleglosci miedzy slupkami - skrecam w lewo z naciskiem prawej nogi, celujac w polowe odleglosci - jeszcze raz skret w prawo - dodaje gazu (srednia predkosc!) i wyjezdzam na ukos (a nie prostopadle!) vs bramka wyjazdowa. Cwiczac, staralem sie za kazdym razem postapic wg tego schematu (np nigdy nie mijalem pierwszego slupka po prawej itd). Chcialem wypracowac automatyzm i 100% powtarzalnosc. Warto wykorzystac rezerwy - w slalomie wolnym (SW) wjazd i skret de facto jeszcze przed pierwsza bramka - to daje wiecej miejsca w tym ciasnym slalomie. Jak powiedzial moj instruktor - SW ma miec ksztalt choinki - na dole wjezdzasz szerzej (zeby moc miec wiekszy promien skretu) a potem zwezasz ,zeby sie wyrobic w bramkach . Oczywiscie nie mozna przesadzic. Za szeroki wjazd - i nie zdazysz skrecic. I bardzo wazna praca nog, o ktorej zdarzalo mi sie zapomniec (nie mam tego jeszcze we krwi) a ktora ulatwiala pokonywanie tych waskich zakretow, oraz nieuzywanie w tym cwiczeniu sprzegla, gazu ani hamulca - tylko naturalna wolna jazda Gladiusa ze stala predkoscia ok 10 km/h (czytalem ze niektorzy kombinuja z polsprzeglem i hamowaniem - to tylko rozprasza uwage i komplikuje). Sorry za tak dlugi tekst - powodzenia !!!
OdpowiedzWitam. Uważam, że sam egzamin dla kogoś kto czuje się dobrze na motorze jest spokojnie do zdania. Czytając poprzednie wypowiedzi przypomniała mi się sytuacja z mojego egzaminu. Kat A była moją ostatnią do zrobienia. Zdając wcześniej inne już byłem uczulony na różne nietypowe sytuacje mające wpływ na wynik egzaminu. Dojeżdżając do przejścia dla pieszych, na którym juz po obu stronach czekali użytkownicy zatrzymałem się żeby ich przepuścić. Egzaminator na to : ,, co ty jesteś aptekarz? Polska to nie jeszcze kraj świętych krów''. Każdy instruktor uczy takiego zachowania względem pieszych i przejść. A tu taka niespodzianka:-)
OdpowiedzTen egzamin żaden problem ,jeśli jezdzisz na moto to dasz radę . Ja zdałem za pierwszym razem
OdpowiedzZależy od osoby :) ja na przykład latam na moto od 5 lat i nie zdałem przez stres :P
OdpowiedzCo do jazdy po mieście: Prawda jest taka, że przepisy trzeba znać i się do nich stosować a płynna jazda motocyklem jest bardzo istotna dla bezpieczeństwa samego motocyklisty jak i pozostałych uczestników ruchu. Wiadomo są sytuacje na które nie mamy wpływu a egzaminator może je ocenić według własnego uznania. Na mieście miałem taką sytuację: tir na rondzie macha ręką ustępując mi pierwszeństwa ja zdezorientowany gdyż wyczytałem na forach, że oblewają bo to nic innego jak wymuszenie a kierowca tira nie jest upoważniony do kierowania ruchem drogowym - zachowałem zimną krew i grzecznie odkiwałem głową sygnalizując słowo " dziękuję " zaczekałem jednak aż tir całkowicie się zatrzyma po czym ruszyłem przed siebie. Wymusić nie wymusiłem ale egzaminator mógł to potraktować jako spowodowanie utrudnienia w ruchu drogowym. Cała sytuacja z mojego punktu widzenia przebiegła bardzo płynie i z zachowaniem dobrej komunikacji - no ale nigdy do końca nie wiadomo. Egzaminator słyszy nas co mówimy więc czasem warto poszeptać coś jakby do siebie np: na czerwonym świetle (jadę w lewo)," samoch. z przeciwka mają pierwszeństwo i przejście dla pieszych muszę uważać bo mogą mieć zielone - egzaminator słyszy i wie, że znasz i rozumiesz przepisy obowiązujące na skrzyżowaniu na jakim się znajdujesz i nie było to skrzyżowanie przypadkowo przejechane poprawnie. To samo może dotyczyć np. strefy zamieszkania „ OK! znak strefa zamieszkania - pieszy ma bezwzględne pierwszeństwo”.80% kierowców wie, że znak to ograniczenie prędkości do 20km/h i ,że mogą być jakieś dzieci ale o bezwzględnym pierwszeństwie już nie pamiętają!( wiem bo mieszkam na taki osiedlu i potrafię obserwować) Na drodze jazda egzaminacyjna może trwać 30 minut albo nawet 1h- egzaminator musi mieć pewność, że znasz przepisy ruchu drogowego - więc czemu mu tego nie ułatwić Może jeszcze w sprawie wyjazdu z podporządkowanej: Jeśli stoisz i czekasz a ruch jest dość spory i żadnych łaskawych znaków od pozostałych kierowców przed wyjazdem upewnij się, że jest tyle miejsca i czasu ,żeby samochód egzaminatorów też zdążył za tobą wjechać. O co chodzi? Egzaminator jest za Ciebie odpowiedzialny podczas całego egzaminu. Dla niego najważniejsze jest przeprowadzenie egzaminu na jak najwyższym poziomie bezpieczeństwa ! A sytuacja w której uciekasz mu na skrzyżowaniu może stworzyć pewną niepotrzebną nerwówkę!? Reakcja zależna od instruktora – ale może skończyć się na wymuszeniu Proszę nie traktować tej wypowiedzi jako dobrych rad czy instruktarzu. Nie jestem instruktorem i nie posiadam wieloletniego doświadczenia w jeździe na motocyklach. To bardziej opis sytuacji i zachowań , które pozwoliły mi zdać egzamin za pierwszym podejściem. Pozdrowienia dla Wszystkich i życzę powodzenia!
OdpowiedzWitam, W ubiegłym tygodniu zdałem egzamin na kat A - za pierwszym podejściem. Posiadam prawo jazdy KAT B od 14 lat i przed kursem nigdy nie jeździłem motocyklem co najwyżej motorynką:)Moje wnioski: 1) zadania manewrowe na placu są dobrze przygotowane i pozwalają wyłapać osoby które podczas podchodzenia do próby zaliczenia egzaminu nie nabyły wystarczających umiejętności i przynajmniej na ten czas powinny jeszcze trochę poćwiczyć i postarać się poczuć i wyczuć to "coś". 2) zadania manewrowe mi osobiście bardzo pomogły w nauce jazdy na motocyklu zarówno w sprawie wyczucia samego motocykla jak i przełamania pewnych barier takich jak: - gwałtowne hamowanie z użyciem przedniego i tylnego hamulca, - mocniejsze odkręcenie manetki gazu w celu osiągnięcia prędkości 55 km/h na stosunkowo krótkim dystansie (około 20-25m), - technika przeciwskrętu - świetna sprawa - ale trzeba się przełamać:) - do perfekcji opanowanie gazu sprzęgła i hamulca przedniego i tylnego ( zwłaszcza na slalomie wolnym ( ta umiejętność może uratować niejedną patową sytuacje na tym zadaniu) - zmiana środka ciężkości podczas wykonywania ósemki (ważę jakieś 90 kg - więc ta umiejętność znacznie ułatwiła to zadanie)( nie trzeba przesuwać całego ciała wystarczy od bioder w górę) - co do slalomu szybkiego (prędkość najazdowa około 33-35km/h i wyjazdowa około 40 km/h i wyszła średnia 32 - ale to zależy w dużej mierze od urządzeń pomiarowych. W moim odczuciu im mniejsza prędkość najazdowa tym podczas omijania przeszkody motocykl mniej przechylamy co w rezultacie powinno uchronić nas przed potrąceniem pachołka a za ostatnią przeszkodą pozwoli dużo wcześniej odkręcić manetkę gazu do osiągnięcia +40km/h - pozostałe zadania: ominięcie przeszkody przy 50km/h, ruszanie ze wzniesienia i hamowanie awaryjne -to już powinna być czysta formalność W ośrodku egzaminowania - w który przystępowałem do egzaminu posiadają motocykle Suzuki Gladius 650. Jak się okazało gmole (ochraniacze) tych maszyn bardziej przypominają "zgarniacz do śniegu" lub coś w tym stylu:( W każdym razie tylne gmole tak bardzo odstają od obrysu motocykla i są tak nisko zamocowane, że zaliczenie zwłaszcza slalomu wolnego jest raczej w większej części szczęściem niż wyuczoną techniką. Do tego dochodzi szarpanie na 1 biegu w zakresie od 9km/h do 11km/h. Slalom wolny trzeba przejechać starając się utrzymać motocykl całkowicie w pozycji pionowej. Bez zbędnych odchyleń na boki. I tu moja propozycja: Gdybym nie zdał tego egzaminu - na następny termin bezapelacyjnie zgłosiłbym chęć przystąpienia do egzaminu na motocyklu własnym lub ze szkoły jazdy do jakiego byłem przyzwyczajony a plac manewrowy nie sprawiał mi żadnych problemów. Do egzaminu przystąpiło 7 osób – 5 oblało właśnie przez zahaczenie tylnym gmolem o pachołek Proszę nie traktować tej wypowiedzi jako dobrych rad czy instruktarzu. Nie jestem instruktorem i nie posiadam wieloletniego doświadczenia w jeździe na motocyklach. To bardziej opis sytuacji i zachowań , które pozwoliły mi zdać egzamin za pierwszym podejściem. Pozdrowienia dla Wszystkich i życzę powodzenia!
OdpowiedzMoje gratulacje ! Też posiadam prawko B od 15lat i dzisiaj oblałem 3 raz na slalomie szybkim robię wjazd 40-42 kmh i wychodzi mi jeden raz 29 drugi 30 kmh ? przy wyjściu odkręcam prawie na maxa ! Moim zdaniem matematyczny błąd ale z kim tam dyskutować...
OdpowiedzMoim zdaniem za szybko wjeżdżasz w slalom. Prawdopodobnie musisz zwolnić, w trakcie, bo się nie wyrabiasz, a później przyśpieszasz. Zrób inaczej, wjedź wolniej, ok. 35 (te 5 km naprawdę robi różnicę) przejedź go równo bez odejmowania gazu, a za ostatnim pachołkiem odkręcasz i powinno się udać - mi wyszła tym sposobem średnia 33km/h Klucz do szybkiego slalomu to równy, płynny przejazd, powodzenia.
OdpowiedzZdawałem we wrześniu 2013 (na odlewniczej) i nie było elektronicznego pomiaru prędkości. Wystarczy się rozpędzić do 30-31hm/h i stałą prędkością przejechać całość. Generalnie z taką prędkością spokojnie pokonasz slalom. Przyznam że powyżej 35km/h nie udało mi się ani razu.
Odpowiedz100% zgoda i poparcie powyzszego postu - kluczem jest rowny, plynny przejazd.
OdpowiedzOblałem pierwsze podejście do praktycznego mimo że egzaminator był bardzo tolerancyjny. Jeżdżę od 5 lat wydumką chopperkiem 125 do zrobienia kat.A zabrałem się po zakupie wulkana 800. Jazdy robiłem na gladiusie. I plac na jazdach na 100 % wulkanem również . To info dla tych którzy poniekąd mają rację twierdząc że można wozić się latami i nie umieć jeździć.A jednak poległem. Wsiadłem na pojazd egzaminacyjny i poczułem się jakbym próbował dosiąść kozy. Zero wyczucia gazu, sprzęgła, hamulca.pozycji na Moto. Na razie odstawiam swoje sprzety i do następnego egzaminu tylko Gladius. Na pewno wpływ miało to że ostatni i stres pewnie miał wpływ po zobaczeniiu tylu porażek innych i wymarznieciu 2 godzin na placu. Jednak zabrakło mi najbardziej choćby chwili na ogarnięcie maszyny. Swoją drogą to tylko ja odpowiadam za to że moje umiejętności były na to za małe. Wszystkim powodzenia i szerokości.
OdpowiedzMasz absolutną rację. Dziś za trzecim podejściem mi się udało. Jeżdżę na co dzień hondą shadow, ale przed egzaminem zawsze minimum godzinę jeździłem gladiusem. No i na egzamin motocyklem nie pojechałem (tylko na teoretyczny:), by nie wytrącać się z czucia maszyny. Może i nie jestem miszczem kierownicy, ale nawet dwa gladiusy – ten egzaminacyjny i kursowy – moim zdaniem bardzo się różnią. Może to uczucie dziś konkretnie było spowodowane jeżdżeniem gladiusem egzaminacyjnym odebranym po szybkiej naprawie (był nieźle pokiereszowany po wywrotce na placu), ale w południe wszystko robiłem z zamkniętymi oczami, a kilka godzin później czułem jakbym dosiadał żółwia na haju – zapieprzał wszędzie, tylko nie tam gdzie chciałem, dodatkowo bardzo topornie. Pewnie w części przyczyną był stres, ale już wcześniej podjąłem decyzję, że następny egzamin zdaję na kursowym motocyklu. Doradzi Ci mogę dwie rzeczy: pierwsza, to pamiętaj, że każde zadanie możesz raz wykonać źle (co daje w slalomie szybkim de facto cztery podejścia, o ile nie potrącisz pachołka) Sam za pierwszym razem bylem przekonany, że mogę powtórzyć jedynie "ósemkę" (instruktor mi nie powiedział, a ja nie sprawdziłem). Druga: przystąp do egzaminu, jeżeli w godzinę jazdy na placu popełnisz maksymalnie kilka błędów. Lepiej zapłacić za trzy godziny jazdy niż za 5 minut egzaminu. Nie wiem, jak jest w twoim PORDzie czy WORDzie. W Gdańsku, w momencie nagrywania rozmowy zawsze pytałem się egzaminatora, czy mogę zaznajomić się z charakterystyką pracy maszyny i nigdy egzaminator mi nie odmówił. Ale co kraj, to obyczaj.
OdpowiedzNie pisałem tego. Ale za drugim podejsciem było już lepiej. Niestety tablicą z tyłu trąciłem pachołek na wolnym. Nie mam stroju na jazdy w obecnych temperaturach. A zdawanie ze zgrabiałymi łapami to żadna przyjemność(wiało jak diabli i wszyscy modlili sie zeby nie padało). Dobrze ze wprowadzili zmiane i nie ma ograniczenia czasowego po teorii, zdam wiosną . Co moge doradzic ze swojej strony. Placyk robic w swoim kasku. Nie bedzie latac albo opadac na oczy. Tym razem plac zaliczyły 2 osoby na 10. Obie z własnymi ochraniaczami i kaskiem. Nie wiem czy taka jest srednia zdawalność 1/5 czy akurat mnie przypada ta przyjemność oglądać jak przede mną odpadają. W kazdym razie bardziej od techniki jazdy musze opanować nerwy. A innej drogi do tego nie widze jak perfekcyjnie opanować technikę. Wiec juz zbieram na doszkalanie się wiosną.
OdpowiedzWiosną będzie lepiej. Na moim egzaminie było minus 4, asfalt zmrożony (w ciągu tygodnia egzaminowani skasowali stodwudziestkępiątkę i w dniu mojego egzaminu gladiusa), sezon i tak skończony, więc nie ma co się napinać. Po jeździe na mieście czułem tylko dłonie częściowo, choć miałem grube rękawice z ociepleniem. Opanowanie nerwów to rzeczywiście klucz do sukcesu. Młodzież z mojego OSK kończąca kurs w tym samym czasie co ja zazwyczaj zdawała za pierwszym razem. Ale oni nie wiedzieli, że można nie zdać:). Jeżeli nawet trochę nie pasuje Ci gladius z WORDa, wypożycz tego, na którym jeździłeś i który Ci odpowiada. Czasem charakterystyka pracy obu maszyn jest totalnie inna. Jednym to przeszkadza, innym nie. Egzamin, który zdałem na gladiusie wordowskim był dla mnie koszmarem (motocykl nie chcial się mnie słuchać), choć nawet już trochę gladiusa polubiłem (podobnie jak i Ty raczej w innych motocyklach gustuję). Dumny jestem tylko z jednego (oprócz tego, że zdałem). Na slalomie szybkim poległem na drugim egzaminie, bo chciałem koniecznie zaliczyć go za pierwszym przejazdem (choć de facto masz cztery podejścia) i musnąłem pachołek. Na liczniku średnia wyniosła 37 km/godz. Byłem wściekły. Na zdanym pojechałem za pierwszym razem kompletnie wolno i – ku mojemu zdziwieniu – miałem 29 km/godz. Za drugim razem stwierdziłem, że nie będę jechał szybciej, bo mam wciąż trzy próby. I przejechałem 30 km/godz. Przy omijaniu przeszkody spróbowałem pierwszy raz super wolno (sprzęt mierzący prędkość z powodu mrozu co chwilę się zawieszał, egzaminator znikł za budynkiem, myślałem, że przejazd się nie będzie liczył:). Wyszło 46 km/godz. Za drugim i trzecim razem więc tylko ciut przyspieszyłem, żeby nie rozbujać gladiusa np. do 65 km/godz. bo na placu w Gdańsku niebezpiecznie blisko za wyjazdem z omijania przeszkody zaczyna się budynek (ktoś powinien dostać medal za takie rozwiązanie zresztą, bo część egzaminowanych boi się zbytnio rozpędzać gladiusa z powodu stojącego blisko budynku). Piszę Ci to z nadzieją, że choć trochę pomogę, bo gdybym sam coś takiego przeczytał przed drugim egzaminem, to do trzeciego sam już bym nie musiał podchodzić. A egzamin praktyczny na kategorię A jest tylko maszynką do zarabiania pieniędzy. Jeździłeś 125-ką, a teraz wulkanem 800. Tak duża różnica dla innych użytkowników dróg jeżeli chodzi o bezpieczeństwo? Różnica jest, ale dotyczy ona głównie Twojego bezpieczeństwa. Tymczasem na 125-kę nie musisz obecnie zdawać niczego (jeżeli masz kat. B), a na 800-kę musisz się nauczyć cyrkowych sztuczek.
OdpowiedzCo w przypadku gdy mam kurs na kat A i nie ukończone 24 lat ?
OdpowiedzTeoria zdana, wszystkie pytania w jednym pliku. Nauczycie się z tego i macie 100%, bynamniej u mnie tak było: http://prawojazdytest.wordpress.com
OdpowiedzSranie w banie
OdpowiedzWreszcie zdane za 5 razem. Za 4 motor mnie przeważył i nie zdążyłem się przegibnąć na prawą( na mieście na samym końcu) , za 3 wymusiłem ,za 2 slalom szybki , za 1 slalom wolny. Ale mam !!!!!
Odpowiedzjak ty chłopie tak jeździsz to sobie podaruj kat A
OdpowiedzEgzamin i umiejętności to dwie różne sprawy. Kolega Hondą CBF 600(zablokowana do A2) robił po 23-30 tys kilometrów w sezonie. Zjeździł Polskę i Europę. A egzaminu na pełne A nie zdał już trzeci raz. Ale czemu się dziwić, jak nie ma mocnych na PANA EGZAMINATORA. Za pierwszym razem kazał zdawać egzamin na nierozgrzanym motocyklu(techniczny wyprowadził z garażu), drugi raz skończył plac, "wyrzucił" luz, a motocykl zgasł, nie wiem, co było za trzecim razem... Za każdym razem przed egzaminem wykupuje jazdy na Gladiusie i na motocyklu szkoły jazdy wszystko robi bezbłędnie...
OdpowiedzJak tak czytam Wasze komentarze to odechciewa mi się prawka ;)
OdpowiedzJak czytałem fora i oglądałem filmy na tubie też myślałem, że nie zdam. Zdałem wczoraj za drugim podejściem. Za pierwszym poległem na wolnym ;-))))
OdpowiedzChyba zartujesz. Jecza jak male dzieci, a żeby zdać trzeba miec po prostu opanowany do perfekcji plac.
OdpowiedzTo miej. Po 20-tu godzinach, jeżeli wcześniej nigdy nie jeździłeś.
OdpowiedzMoi drodzy, może to niezbyt zgodne z prawem ale żeby nie zasilać dodatkowo finansami naszego pazernego państwa, należy po prostu najpierw kupić własny motocykl. Jeśli już nie samemu to zawsze kolega z prawkiem może podwieźć gdzieś na jakiś wyasfaltowany plac i tam sobie poćwiczyć wszelkiej maści manewry egzaminacyjne. Jazda na swoim motocyklu plus drugim w szkole nauki jazdy to już daje większe doświadczenie. Warto też, jeżeli egzaminator zna kogoś w WORDzie (jakiegoś mechanika np) po prostu na dzień czy dwa przed egzaminem godzinę się przejechać po placu na motocyklu na którym będziemy zdawać egzamin. Tym sposobem zdacie spoko egzamin praktyczny. Skoro przeciwnik nie gra uczciwie (państwo i cwaniackie przepisy na wyciąganie pieniędzy z kieszeni zdających) to należy też troszkę "oszukiwać" żeby osiągnąć swój cel - czyli prawko za pierwszym podejściem :) Pozdrawiam
OdpowiedzĆwiczenie na własnym motocyklu, z dala od innych użytkowników drogi- OK. Ale kolejnej części Twojej wypowiedzi nie rozumiem, " przeciwnik nie gra uczciwie (państwo i cwaniackie przepisy na wyciąganie pieniędzy z kieszeni zdających) " Nigdy wcześniej nie jeździłem motocyklem. Poszedłem na kurs, nauczyłem się i zrozumiałem!!! przepisy o ruchu drogowym. Wyjeździłem wymagane godziny pod okiem dobrego instruktora, poszedłem na egzamin i zdałem za pierwszym razem. Gdzie tutaj cwaniackie przepisy. Właśnie nowy egzamin w końcu zbliżył nas do tego jak powinno to wszystko wyglądać. Nie znasz przepisów, nie opanowałeś jeszcze motocykla- nie zdajesz. Dla kogoś, kto rzeczywiście jest gotowy wyjechać na drogę, egzamin to formalność. Naprawdę nie jest on trudny i z całą pewnością nie ma w nim zadań z "kosmosu" aby tylko oblać jak najwięcej zdających. Pozdrawiam.
OdpowiedzNie zgadzam się z tym co mówisz. Znam wiele osób, które od wielu lat jeżdżą na motocyklach i są bardzo dobrymi kierowcami i kiedy w końcu chciały zdać kat. A, bo jeżdżą na dużym motocyklu ale z kat. A1 to nie mogły przejść placu. Po pierwsze- gladius- motocykl, który nie jest przyjazny dla początkujących kierowców, po drugie wyśrubowane zadania na placu. Ósemka i slalom wolny ok (pomaga opanować wolną jazdę miedzy samochodami, ale czemu nie możesz się podeprzeć nogą?), omijanie przeszkody przy 50 km na godzinę - ok (omijanie dziur itp), ale nie rozumiem już slalomu szybkiego między słupkami z odpowiednią prędkością. Czemu nie zrobić szybkiego slalomu na możliwości początkującego? Przecież nie każdy musi od razu robić takie rzeczy i z taką prędkością.Jak się czegoś nie umie robić, to się po prostu zwalnia na drodze i tyle a nie gna aby wyrobić normę. Może masz po prostu talent i dlatego zdałeś od razu, a może miałeś szczęście i lepszą odporność na stres. Na pewno ten egzamin nie sprawdza praktycznych umiejętności na drodze, a na pewno nie daje umiejętności na drodze . Bo umiejętności to lata praktyki. Egzamin ma dawać podstawy, aby początkujący kierowca wsiadł na motocykl i nie zabił się na pierwszym lepszym zakręcie lub skrzyżowaniu, a całą resztę opanowuje z czasem. U nas niestety o tym się zapomina i wymaga się od początkujących, aby wykonywali manewry bezbłędnie i perfekcyjnie jak stare wygi. Chodzi o to aby oblać dużo ludzi a nie o to aby sprawdzić czy się ktoś na drogi nadaje.
OdpowiedzWpadlem na taki sam pomysl zeby kupic ten sam motor ktorym sie zdaje na egzaminie i narysowac swoj wlasny plac by cwiczyc az do bulu.Kurs robilem 10 lat temu wiec wystarczy wykupic kilka godzin w szkole jazdy i zdac
OdpowiedzKupiłem SV650 aby silnik był taki sam jak w Gladiusie. Na kursie Gladiusem robiłem już wszytko z zamkniętymi oczami. Potem swoją SV na parkingach też kręciłem ile wlezie (wg mnie jest trudniejsza do opanowania niż Gladius!). Pojechałem na egzamin i wyłożyłem się na tym czego praktycznie nigdy nie psułem podczas nauki czyli wolny slalom :) Jeszcze pojeżdżę parę lat na placykach moją SV i może kiedyś zdam.... Totalnym nieporozumieniem jest robienie manewrów z biegu. Nawet tyłka nie można wygodnie posadzić a już trzeba kręcić "ósemki". Daliby choćby 5min na zapozanie z maszyną ale nieeeee po co. Lepiej kasę szybciej zainkasować.
OdpowiedzBulszit. Nie miałam swojego motocykla, wcześniej też brak jakichkolwiek doświadczeń, poszłam na egzamin i zdałam bez poprawek plac i cały egzamin za pierwszym razem. Da się? Da!
OdpowiedzWiesz co? Daruj sobie takie teksty. Pewnie, że da się, ale też przy tym "da się" trzeba mieć szczęście. Wyjeździłaś dopiero 20 godzin na motocyklu i już porywasz się na takie odważne stwierdzenia, że da się bez problemu. Dziewczyno, to że akurat Tobie udało się zaliczyć bez poprawek wcale nie oznacza, że egzamin jest prosty i wszyscy powinni go zdać za pierwszym, bo Ty zdałaś. Każdy kto jeździ dłużej motocyklem wie, że przy maszynie o poj. 650cm i jej gabarytach bardzo ważne są „szczegóły” takie jak reakcja manetki, sprzęgła czy hamulca. A właśnie te szczegóły często bywają gwoździem do trumny na nowych egzaminach. Powiem Ci coś, ja podchodząc do tego egzaminu jeździłem już ładnych parę lat na crossie, więc doświadczenie miałem i już na pierwszych godzinach ogarnąłem gladiusa 650 bez najmniejszych problemów, ALE nie gadaj mi tu bzdur, że jest to wszystko takie proste, bo ja stanowczo stwierdzam, że nie jest to prosty egzamin na takim motocyklu. Dlaczego? Ano dlatego, że waga i rozmiary motocykla robią swoje, szczególnie przy wolnych manewrach i bardzo ważne jest początkowe wyczucie motocykla. Do tego dochodzi STRES i mamy wystarczającą mieszankę, aby oblać. Wystarczy parę minut po placu i już jest dużo łatwiej, bo wiesz jak maszyna się zachowuje. Panowie "na górze" celowo odebrali taką możliwość, żeby zdawalność była mniejsza i żeby skroić więcej kasy, bo kto o zdrowych zmysłach każe siadać bez kilkuminutowego przygotowania na maszynę i heja do zdawania. A żeby było ciekawiej, to powiem Ci jeszcze coś. Ja kończąc kurs byłem typowany przez swojego instruktora jako kandydat do zdania za pierwszym "strzałem", co więcej, przez cały kurs nie miał do mnie. I co? I nie zdałem za pierwszym razem. Dlaczego? Stres, dekoncentracja, sam nie wiem co - błąd przy wolnym slalomie i do domu. I niby co? To miało świadczyć o tym, że nie potrafię jeździć na motocyklu? Jak pojechałem na poprawkę dopadły mnie najgorsze warunki z możliwych - mokry plac i ciągle padający deszcz. Nawet instruktor zaczął mnie straszyć ryzykiem i radził przełożyć egzamin. Z uwagi na mój daleki dojazd i pracę zaryzykowałem i plac zaliczyłem, chociaż było naprawdę niebezpiecznie. Egzaminator był pod wrażeniem zaliczenia placu w takich warunkach. Nie piszę tego, żeby się chwalić, tylko po to aby udowodnić, że ten egzamin bywa loterią i często wcale nie pokazuje umiejętności i nie jest to tylko moja opinia, ponieważ to samo mówił mi mój instruktor, bo często widział jak goście, którzy nie pierwszy raz siedzieli na motocyklu oblewali przez głupie błędy. Dlatego powtarzam Ci jeszcze raz, to że Tobie się udało (chociaż nie podważam absolutnie Twoich umiejętności, tylko oceniam możliwość zdania egzaminu za pierwszym razem, o czym pisałaś) nie znaczy, że wszystkim musi się udać. Nie każdy ma szczęście, a przy nowym egzaminie szczególnie stres potrafi pogrążyć, gdyż nawet drobny błąd przy wolnych manewrach często jest nie do skorygowania przy motocyklu o takich gabarytach i przy zadaniach, które są obliczone niemal do centymetrów i np. dotkniesz pachołek. Trochę się rozpisałem, ale strasznie wkurzają mnie komentarze tego typu.
Odpowiedzczęsto kolego gubi nas rutyna, i osoby nie jeżdżące wykonują zadania lepiej
OdpowiedzAleż oczywiście, że tak. Rutyna jest bardzo zgubna i zgadzam się, że nieraz osoby niejeżdżące lepiej coś wykonają, ale ja nie o tym. Chodziło mi o to, że gadanie w takim stylu jak to zrobiła pani JoCi, czyli że Ci co nie zdają to gadają "bulszity" itp., bo przecież egzamin jest prosty itp., to po prostu nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. Dla mnie to śmieszne jak nowicjuszowi udaje się zdać za pierwszym razem i zaraz kozaczy jaki to egzamin prosty a doświadczenie w jeździe na motocyklu ma niemal zerowe. Troszkę pokory. Widzę, że Ty zrozumiałeś mój post i masz pojęcie o jeździe na motocyklu i chwała Ci za to.
Odpowiedzwow
OdpowiedzEgzamin na kategorię A2 już za mną niestety zakończony z wynikiem negatywnym. Podczas kursu bezproblemowo opanowałem Gladiusa oraz wszystkie zadana egzaminacyjne, wyczułem dobrze motocykl a raczej tak myślałem ponieważ motocykl na którym się uczyłem a ten na którym zdawałem okazały się całkiem inne ale oba były Gladiusami. Podczas kursu motocykl bez gazu na pierwszym biegu jechał 10km/h i ta prędkość była idealna do wykonywania ósemki czy wolnego slalomu, sprzęgło reagowało już od połowy a kierownica chodziła w miarę ciężko przy skręcaniu, natomiast motocykl egzaminacyjny bez gazu na pierwszym biegu jechał 13km/h co już utrudniło zadanie, sprzęgło łapało prawie przy maksymalnym puszczeniu co powodowało że motocykl gwałtowanie ruszał a kierownicą skręcało się tak lekko jak gdyby była odkręcona. Pierwsze zadanie przeprowadzenie motocykla zaliczyłem bezproblemowo, po przygotowaniu się do jazdy przyszedł czas na ósemki które przy 13km/h okazały się trudniejsze ale jakoś udało mi się je zaliczyć. Następnie przyszedł czas na wolny slalom i tu niestety nie zmieściłem się w trzecią bramkę no i wszystko zaczęło się od nowa, szybciutko pięć ósemek i znowu wolny slalom, pomyślałem że nie zrobię tego samego błędu i postanowiłem jechać na pół-sprzęgle ale i tym razem mi się nie udało, bo tak jak pisałem wcześniej sprzęgło reagowało dopiero po prawie maksymalnym odpuszczeniu dźwigni.A najdziwniejszą rzeczą którą zauważyłem podczas kursu i egzaminu to,to że jezdziłem w pełni odblokowanymi motocyklami które służyły również do nauki i egzaminowania na kategorię A, wydało mi się to dziwne bo skoro wprowadzono taką kategorię to i motocykle powinny być odpowiednio do niej przystosowane
OdpowiedzWspółczuję, obawiałem się, że może tak być. Sam uczyłem się na dwóch Gladiusach, które nieco się różniły (sterowanie - jeden lżej, drugi ciężej), ale oba miały taką samą prędkość maksymalną na jedynce po puszczeniu sprzęgła = 10km/h. Próbowałem kilka razy robić manewry na dwójce przy 13km/h, ale było to bardzo trudne i dałem sobie spokój, bo stwierdziłem, że to bez sensu, skoro mam jechać na jedynce. Mam nadzieję, że na egzaminie trafi mi się "dobry" Gladius, na którym zdam bez problemu. Pozdrawiam i nie poddawaj się!
Odpowiedza ja bym tu nie szukał winy w motorze umiem jeździć albo nie jedyny powód morze być czy instruktor przykłada się do nauczenia kursanta do egzaminu i jak ta nauka się odbywa pod względem technicznym
OdpowiedzPrzykro mi. Niestety, jazda na motocyklu to nie tylko sprzęgło. Masz jeszcze gaz i hamulec pomocniczy. Je też wykorzystuje się przy manewrach, ale na kursie rzadko który instruktor uczy ich używania, a to ogromny błąd. Pod względem techniki jazdy ten egzamin jest nastawiony na sprawdzenie umiejętności, które są bardzo istotnie w czasie jazdy w ruchu miejskim i przy małych prędkościach. Umiejętności, na które jak twierdzą niektórzy czas przychodzi z praktyką. Moim zdaniem bardzo dobrze jest nabyć tej świadomości już na kursie, bo później przygoda z faktyczną jazdą jest już dużo bardziej świadoma. Dowód? Znam kobietę, która zdała egzamin na starych zasadach (za trzecim razem zresztą) i do dzisiaj nie ma pojęcia co to przeciwskręt, nie mówiąc już o jego stosowaniu, ani nawet nie dopuszcza do świadomości faktu, że można bezpiecznie manewrować maszyną przy niskich prędkościach bez konieczności podpierania się nogami. Każdy, kto widzi jak ona jeździ, bez cienia wątpliwości stwierdza, że nie tylko nie zdałaby egzaminu po nowych zasadach, ale też w ogóle nie powinna mieć prawka. Tak więc widać, o co ta pokruszona kopia. Jak już zdasz ten egzamin i zaczniesz jeździć, to bardzo wszystko docenisz, chociaż w moim odczuciu nie masz problemu z samymi zadaniami i ich sensem na przyszłość, ale z samym opanowaniem maszyny, której nie znasz. Powodzenia!
Odpowiedz