tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Komentarze do: Nowy egzamin na kat. A?...
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
Komentarze 99
Pokaż wszystkie komentarze
Autor: Adam 19.04.2017 15:47

733 214 870

Odpowiedz
Autor: Tomek_J 31/05/2017 12:50

Hopek, z Twojego opisu wnioskuję, że zdawałeś razem ze mną, 29-go rano. Jeśli tak, to ja jestem tym gościem, który zdawał jako trzeci, "weteranem bojów" o prawko A. I pozwolę sobie mieć miec inne zdanie, gdyż: 1) Motocykl był rozgrzewany przez conajmniej kwadrans, wszyscy to widzieliśmy, 2) Nie zauważyłem zmiany tempa "raz szybciej, raz wolniej" i tyle powiem, że motocykl moim zdaniem był w lepszym stanie technicznym, niż te, które znam z nieudanych prób w Dąbrowie Górniczej. I jeszcze powtórzę to, co już napisałem na innym forum: plac w Katowicach jest większy i wygodniejszy, niż ten w DG i lepiej zorganizowany. Można spokojniej, z większej odległości rozpocząć każdy przejazd, jest czas na to, by np. ustawić sobie i skontrolować pożądaną prędkość. Generalnie jest swobodniej, czego o Dąbrowie powiedzieć nie można. A co do samego egzaminu: w Katowicach po raz pierwszy trafiłem na egzaminatora, który nie stawiał sobie za cel nie uwalenie osób egzaminowanych za wszelką cenę, lecz wręcz przeciwnie: wspomożenie ich w tej sytuacji. Uspokajał atmosferę, tłumaczył po kilka razy pewne rzeczy, wielokrotnie przypominał o tym, co trzeba samemu pamiętać, żeby głupio nie oblać. Przy samych ćwiczeniach tam, gdzie była możliwość różnej interpretacji przebiegu zadania (np. czy koło dotknęło linii, czy nie) starał się, jeśli tylko było to możliwe, interpretować na korzyść zdającego. Informował (niektórzy zdający nie byli tego świadomi) że np. tak naprawdę w slalomie szybkim jest więcej niż 2 próby i radził, jak ćwiczenie wykonać, żeby prawdopodobieństwo zaliczenia było większe. Itd., itp. - słowem: nie szukał na siłę "haków", tylko pomagał no i po prostu oceniał przebieg zgodnie z zasadami określonymi w rozporządzeniu, bez wymyślania własnych utrudnień. Jazda po mieście również była "na spokojnie", z bardzo dobrą komunikacją, jasnymi poleceniami, bez wpychania na siłę w jakieś pułapki typu "znak schowany za krzakiem". Osobiście aż się aż zaśmiałem słysząc w słuchawkach: "Na skrzyżowaniu skręcamy w prawo, tam NA STOPIE". W przeszłości podczas każdego (dosłownie) mojego egzaminu w DG na 10-12 osób w grupie plac przechodziło zwykle od 2 do 3 osób. Czyli zdawalność placu rzędu 30%. Tymczasem z naszej poniedziałkowej grupy plac zaliczyło 60%, a miasto było formalnością. Te procenty mówią same za siebie i komentarza moim zdaniem nie wymagają. P.S. Udało mi się zdać, ale z perspektywy moich zmagań powtórzę to, co twierdziłem zawsze otwarcie i co po cichu przyznawał każdy znany mi instruktor: 1) Ósemka, slalom wolny i slalom szybki nie mają absolutnie nic wspólnego z jazdą motocyklem po drogach publicznych i powinny zniknąć lub przynajmniej zostać zmodyfikowane, by miały choć pozory zastosowania praktycznego. 2) Obecny system egzaminowania służy tylko i wyłącznie nabijaniu kabzy instruktorom, egzaminatorom i WORD-om, a pośrednio przez system podatkowy - także państwu. Z całą pewnością nie służy wyszkoleniu świadomego, dobrze jeżdżącego motocyklisty Ten system jest chory, jes to rozbój w biały dzień i nic ponadto. Żeby jednocześnie było jasne: powyższe nie oznacza, że neguję sens egzaminowana na placu przed wyjazdem na miasto, czy że WSZYSCY związani z tym systemem to [tu wstaw dowolny epitet]. Niemniej jednak ogólny obraz sytuacji moim zdaniem właśnie tak się przedstawia i nie mam powodów, żeby myśleć inaczej. Co by nie mówić: przez cały ten czas jeździłem na 2 kółkach po kilkanaście tys. km rocznie, praktykę jakąś tam mam i to, co potrafię teraz, potrafiłem i 3 lata temu, nic się pod tym względem nie zmieniło.

Odpowiedz
Autor: zadowolony 23.06.2015 15:09

Witam. Egzamin praktyczny jak najbardziej można zdać za pierwszym razem choć jest naprawdę trudny opisze jak to było w mim przypadku.Po zakupie mojego pierwszego "Motocykla 125" po dwóch miesiącach stwierdziłem że to nie to i zdecydowałem się na kurs kat a.Wybrałem szkołę jazdy a egzamin praktyczny zdałem juz po tygodniu od postanowienia o kursie.Naprawdę wystarczy(koniecznie) przeczytać dwa razy książkę którą dają szkoły jazdy i do tego testy które można wyszukać onilne a także z płyty która jest z książką i poćwiczyć solidnie i właśnie do tego czasu byłem bardzo zadowolony i optymistycznie podchodziłem do kursu. Pierwsze zwątpienie i myśli czy aby na pewno dobrze zrobiłem zapisując sie na kurs przyszło po pierwszych jazdach na placu,zwłaszcza slalom szybki i wolny (90% osób oblewa właśnie na tym) .Wreszcie po czterech tygodniach koniec jazd i czas na egzamin.Czekając parę dni na egzamin wykupiłem pięć lekcji na placu w innej szkole jazdy aby zobaczyć jak mi pójdzie na innym motocyklu i to był klucz do zwycięstwa.Motocykl zupełnie inaczej reagował na ruch kierownicy ale tez go wyczułem.Dzień egzaminu 1.Parkowanie bezbłędnie.2 Ósemka która w swojej szkole robiłem można powiedzieć z zamkniętymi oczami i jędną reką podczas czwartej ósemki najechałem na linie i powtórka zaliczona.4 Slalom wolny wyuczony miałem do perfekcji zaliczony.5 Slalom szybki, dla mnie najtrudniejszy pierwszy przejazd 29 km i powtórka, drugi 30km i 3 przejazd 31 zaliczone. Reszta egzaminu to formalność ominięcie przeszkody ,podjazd,i hamowania. Miasto to najłatwiejsza część egzaminu chociaż jeżdziłem 45 min.Podsumowując jeżeli w trakcie kursu popełniasz błędy na placu w swojej szkole to nie ma sensu iść na egzamin tym bardziej że dochodzi stres lepiej i taniej wyjdzie dokupić kilka godzin jazdy i iść pewnie zdać.

Odpowiedz
Autor: do-przodu 08/06/2016 22:08

Zrobiłem dokładnie tak jak autor powyższego komentarza, wykupując dodatkowe jazdy w innej szkole i zdałem dziś (czerwiec 2016) praktyczny na kat. A. Zgadzam się, że to klucz do sukcesu. A dodatkowo - w moim przypadku - 4x25 min pod rząd na placu w PORD i w dzień egzaminu i 3 godziny placu z godzinna przerwą przed egzaminem. Dzisiaj siedzę i cieszę się, że nie oszczędzałem kasy na dodatkowe godziny i na wynajęcie placu w PORDzie. Zamiast tego siedziałbym teraz czekając 3 tygodnie na kolejny termin, lżejszy 180 zeta za kolejne podejście. "Odwdzięczając się" za cenne porady, dorzucam kilka od siebie: "wywiad środowiskowy" wśród kursantów-recydywistów oraz instruktorów potwierdził mi, że nawet najwięksi lokalni "szkolni" kozacy, jeżdżący 8-kę na 2 biegu z 1 ręką na kierownicy, oblewają właśnie na ósemce. Stres, sztywna góra, o 2 km/h szybszy motocykl egzaminacyjny na 1-szym biegu itd. Kultowe historie. Przejedziesz 8-kę (nota bene od marca br. rozdzieloną od wolnego slalomu na 2 osobne zadania) - twoje szanse rosną kilkukrotnie. A więc na dodatkowych godzinach w nowej szkole zacząłem ćwiczyć nie całą 8-kę, a objeżdżanie dalszego słupka, czyli pierwszy nawrót. Wjazd w 8-kę, nawrót wokół dalszego słupka i wyjazd (zamiast tłuczenie kolejnych 4 ósemek). Zatrzymanie, wjazd, objechanie dalszego słupka i wyjazd. I tak 500 razy. W efekcie na egzaminie przejechałem go "z zamkniętymi oczami", co dodało mi pewności siebie na zrobienie kolejnych ósemek. Przebrnijcie 8-kę, poczujecie się pewniej przed następnymi zadaniami i co ważne przy podparciu na wolnym slalomie nie trzeba już wracać na 8-kę, dlatego tak ważne jest dobrze ją przejechać. Wolny slalom - dla mnie najważniejsze były luźne ręce. Ścisnąć bak kolanami i luźna góra. Oczywiście lekki balans, ale 90% sukcesu dały mi ręce: płynne ruchy, bez szarpania i dobijania do ogranicznika. Trzeba o tym myśleć, wymusić to na sobie, bo na egzaminie jest spinka. Szybki slalom wjeżdżałem wolniej, ale szybko wychodziłem. Dzięki temu nie stresowałem się, że potrącę słupek. Oba przejazdy powyżej 30km/h. Ominięcie bez patrzenia na prędkościomierz: to dla mnie klucz, bo podczas rozpędzania nawet krótki rzut oka na zegar może zdekoncentrować i wybić z rytmu . Szybko dwójka i rura! Na pierwszym miałem 67km/h, drugi już spokojniej :)) Pozostałe zadania nie maja prawa sprawić trudności. Trzeba zrobić wszystko by wydostać się z placu. Miasto to sama już przyjemność :))) Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odpowiedz
Autor: Trom 12/11/2015 14:21

Teorię da się zdać spoko.

Odpowiedz
Autor: Henri999 20.11.2014 01:09

Witam, dzis zdalem praktyczny kat A za 2-gim podejsciem, Gladius oczywiscie. Moje doswiadczenia - moze beda dla kogos pomocne: przed kursem praktycznie nie jezdzilem na moto. Zrobilem 20h kursu i od razu dolozylem 8h dodatkowych placu, bo o poprawnosci wykonania zadan nadal decydowal przypadek. A lepiej zaplacic za 1h dodatkowej jazdy niz 180 pln za 5 min kolejnego nieudanego egzaminu. Dopiero jak robilem bezblednie 7 na 10 "osemek", slalomow wolnych i szybkich - pomyslalem o egz. Stres na egz jest spory i jesli nie czuje sie bardzo dobrze tych 3 manewrow - stres dodaje zawahanie, drgniecie - i jest podparcie, miniecie bramki lub slupek (ktory konczy egzamin). Uwaga - stres pojawia sie dopiero w momencie pierwszego zadania (przeparkowania motocykla), choc wczesniej myslelismy, ze nas to nie dotyczy :) . I to mimo naprawde zyczliwej postawy egazaminatorow - tak juz po prostu ma. Wracajac - po 28h - poszedlem na egz i na slalomie szybkim - uderzenie w slupek, koniec zabawy na ten dzien. Dokupilem jeszcze 4h (lacznie bylo to juz 32h) i wtedy trzaskalem bezblednie 9 na 10 manewrow. Drugi termin egzaminu, znow stres znikad. Ale swietny egzaminator (sam motocyklista, co wazne), ktory porozmawial, i zadal kilka pytan "od czapy" zeby stres zmniejszyc. Skonczylo sie na tym, ze po drobnych bledach (miniecie bramki w slalomie wolnym a potem zbyt niska predkosc w ominieciu przeszkody) - zaliczylem plac. Lacznie - zadania na placu sa dosc trudne ale wg mnie dobrze pokazuja, czy panujesz nad podstawami moto czy nie. OK, po placu wyjazd na miasto. 30 min i komentarz "Bardzo ladna jazda - nie mam zadnych uwag" :) Dodatkowe 2 rady na koniec: - koniecznie wezcie 1-2h jazdy w dniu egzaminu przed nim - pozwala sie to fajnie sie "rozjezdzic sie". - przejrzyjcie YouTube - mozna znalezc filmiki doszkalajace z najpopularniejszymi trasami egz z okolic Waszego WORDu - zeby poznac "kultowe szykany" egzaminatorow. No i powodzenia ! :))

Odpowiedz
Autor: henri999 20/11/2014 22:49

Dziekuje :) !!! Jesli moge doradzic - kluczowe jest aby robic na placu poprawnie 90% cwiczen. Wtedy warto probowac. Jesli wychodzi Ci tylko polowa poprawnie a polowa nie - szkol sie dalej, cwicz - nie warto napinac sie na egz. i wyrzucac 180 pln. Ja na kazde zadanie mialem wypracowany schemat. Moja zmora byl slalom szybki, oto przyklad mojego schematu: 1) celuje w srodek bramki wjazdowej, jade ze stala predkoscia - tuz przed nia skrecam lekko w lewo - jade nie za daleko od pierwszego slupka, na jego wysokosci - skrecam w prawo, naciskajac lewa noga na podnozek i celuje w polowe odleglosci miedzy slupkami - skrecam w lewo z naciskiem prawej nogi, celujac w polowe odleglosci - jeszcze raz skret w prawo - dodaje gazu (srednia predkosc!) i wyjezdzam na ukos (a nie prostopadle!) vs bramka wyjazdowa. Cwiczac, staralem sie za kazdym razem postapic wg tego schematu (np nigdy nie mijalem pierwszego slupka po prawej itd). Chcialem wypracowac automatyzm i 100% powtarzalnosc. Warto wykorzystac rezerwy - w slalomie wolnym (SW) wjazd i skret de facto jeszcze przed pierwsza bramka - to daje wiecej miejsca w tym ciasnym slalomie. Jak powiedzial moj instruktor - SW ma miec ksztalt choinki - na dole wjezdzasz szerzej (zeby moc miec wiekszy promien skretu) a potem zwezasz ,zeby sie wyrobic w bramkach . Oczywiscie nie mozna przesadzic. Za szeroki wjazd - i nie zdazysz skrecic. I bardzo wazna praca nog, o ktorej zdarzalo mi sie zapomniec (nie mam tego jeszcze we krwi) a ktora ulatwiala pokonywanie tych waskich zakretow, oraz nieuzywanie w tym cwiczeniu sprzegla, gazu ani hamulca - tylko naturalna wolna jazda Gladiusa ze stala predkoscia ok 10 km/h (czytalem ze niektorzy kombinuja z polsprzeglem i hamowaniem - to tylko rozprasza uwage i komplikuje). Sorry za tak dlugi tekst - powodzenia !!!

Odpowiedz
Autor: Krzych 18.10.2014 08:53

Co do jazdy po mieście: Prawda jest taka, że przepisy trzeba znać i się do nich stosować a płynna jazda motocyklem jest bardzo istotna dla bezpieczeństwa samego motocyklisty jak i pozostałych uczestników ruchu. Wiadomo są sytuacje na które nie mamy wpływu a egzaminator może je ocenić według własnego uznania. Na mieście miałem taką sytuację: tir na rondzie macha ręką ustępując mi pierwszeństwa ja zdezorientowany gdyż wyczytałem na forach, że oblewają bo to nic innego jak wymuszenie a kierowca tira nie jest upoważniony do kierowania ruchem drogowym - zachowałem zimną krew i grzecznie odkiwałem głową sygnalizując słowo " dziękuję " zaczekałem jednak aż tir całkowicie się zatrzyma po czym ruszyłem przed siebie. Wymusić nie wymusiłem ale egzaminator mógł to potraktować jako spowodowanie utrudnienia w ruchu drogowym. Cała sytuacja z mojego punktu widzenia przebiegła bardzo płynie i z zachowaniem dobrej komunikacji - no ale nigdy do końca nie wiadomo. Egzaminator słyszy nas co mówimy więc czasem warto poszeptać coś jakby do siebie np: na czerwonym świetle (jadę w lewo)," samoch. z przeciwka mają pierwszeństwo i przejście dla pieszych muszę uważać bo mogą mieć zielone - egzaminator słyszy i wie, że znasz i rozumiesz przepisy obowiązujące na skrzyżowaniu na jakim się znajdujesz i nie było to skrzyżowanie przypadkowo przejechane poprawnie. To samo może dotyczyć np. strefy zamieszkania „ OK! znak strefa zamieszkania - pieszy ma bezwzględne pierwszeństwo”.80% kierowców wie, że znak to ograniczenie prędkości do 20km/h i ,że mogą być jakieś dzieci ale o bezwzględnym pierwszeństwie już nie pamiętają!( wiem bo mieszkam na taki osiedlu i potrafię obserwować) Na drodze jazda egzaminacyjna może trwać 30 minut albo nawet 1h- egzaminator musi mieć pewność, że znasz przepisy ruchu drogowego - więc czemu mu tego nie ułatwić  Może jeszcze w sprawie wyjazdu z podporządkowanej: Jeśli stoisz i czekasz a ruch jest dość spory i żadnych łaskawych znaków od pozostałych kierowców przed wyjazdem upewnij się, że jest tyle miejsca i czasu ,żeby samochód egzaminatorów też zdążył za tobą wjechać. O co chodzi? Egzaminator jest za Ciebie odpowiedzialny podczas całego egzaminu. Dla niego najważniejsze jest przeprowadzenie egzaminu na jak najwyższym poziomie bezpieczeństwa ! A sytuacja w której uciekasz mu na skrzyżowaniu może stworzyć pewną niepotrzebną nerwówkę!? Reakcja zależna od instruktora – ale może skończyć się na wymuszeniu Proszę nie traktować tej wypowiedzi jako dobrych rad czy instruktarzu. Nie jestem instruktorem i nie posiadam wieloletniego doświadczenia w jeździe na motocyklach. To bardziej opis sytuacji i zachowań , które pozwoliły mi zdać egzamin za pierwszym podejściem. Pozdrowienia dla Wszystkich i życzę powodzenia!

Odpowiedz
Autor: Krzych 18.10.2014 08:51

Witam, W ubiegłym tygodniu zdałem egzamin na kat A - za pierwszym podejściem. Posiadam prawo jazdy KAT B od 14 lat i przed kursem nigdy nie jeździłem motocyklem co najwyżej motorynką:)Moje wnioski: 1) zadania manewrowe na placu są dobrze przygotowane i pozwalają wyłapać osoby które podczas podchodzenia do próby zaliczenia egzaminu nie nabyły wystarczających umiejętności i przynajmniej na ten czas powinny jeszcze trochę poćwiczyć i postarać się poczuć i wyczuć to "coś". 2) zadania manewrowe mi osobiście bardzo pomogły w nauce jazdy na motocyklu zarówno w sprawie wyczucia samego motocykla jak i przełamania pewnych barier takich jak: - gwałtowne hamowanie z użyciem przedniego i tylnego hamulca, - mocniejsze odkręcenie manetki gazu w celu osiągnięcia prędkości 55 km/h na stosunkowo krótkim dystansie (około 20-25m), - technika przeciwskrętu - świetna sprawa - ale trzeba się przełamać:) - do perfekcji opanowanie gazu sprzęgła i hamulca przedniego i tylnego ( zwłaszcza na slalomie wolnym ( ta umiejętność może uratować niejedną patową sytuacje na tym zadaniu) - zmiana środka ciężkości podczas wykonywania ósemki (ważę jakieś 90 kg - więc ta umiejętność znacznie ułatwiła to zadanie)( nie trzeba przesuwać całego ciała wystarczy od bioder w górę) - co do slalomu szybkiego (prędkość najazdowa około 33-35km/h i wyjazdowa około 40 km/h i wyszła średnia 32 - ale to zależy w dużej mierze od urządzeń pomiarowych. W moim odczuciu im mniejsza prędkość najazdowa tym podczas omijania przeszkody motocykl mniej przechylamy co w rezultacie powinno uchronić nas przed potrąceniem pachołka a za ostatnią przeszkodą pozwoli dużo wcześniej odkręcić manetkę gazu do osiągnięcia +40km/h - pozostałe zadania: ominięcie przeszkody przy 50km/h, ruszanie ze wzniesienia i hamowanie awaryjne -to już powinna być czysta formalność W ośrodku egzaminowania - w który przystępowałem do egzaminu posiadają motocykle Suzuki Gladius 650. Jak się okazało gmole (ochraniacze) tych maszyn bardziej przypominają "zgarniacz do śniegu" lub coś w tym stylu:( W każdym razie tylne gmole tak bardzo odstają od obrysu motocykla i są tak nisko zamocowane, że zaliczenie zwłaszcza slalomu wolnego jest raczej w większej części szczęściem niż wyuczoną techniką. Do tego dochodzi szarpanie na 1 biegu w zakresie od 9km/h do 11km/h. Slalom wolny trzeba przejechać starając się utrzymać motocykl całkowicie w pozycji pionowej. Bez zbędnych odchyleń na boki. I tu moja propozycja: Gdybym nie zdał tego egzaminu - na następny termin bezapelacyjnie zgłosiłbym chęć przystąpienia do egzaminu na motocyklu własnym lub ze szkoły jazdy do jakiego byłem przyzwyczajony a plac manewrowy nie sprawiał mi żadnych problemów. Do egzaminu przystąpiło 7 osób – 5 oblało właśnie przez zahaczenie tylnym gmolem o pachołek  Proszę nie traktować tej wypowiedzi jako dobrych rad czy instruktarzu. Nie jestem instruktorem i nie posiadam wieloletniego doświadczenia w jeździe na motocyklach. To bardziej opis sytuacji i zachowań , które pozwoliły mi zdać egzamin za pierwszym podejściem. Pozdrowienia dla Wszystkich i życzę powodzenia!

Odpowiedz
Autor: zazwyczaj_nieomylny 01/12/2014 21:10

Masz absolutną rację. Dziś za trzecim podejściem mi się udało. Jeżdżę na co dzień hondą shadow, ale przed egzaminem zawsze minimum godzinę jeździłem gladiusem. No i na egzamin motocyklem nie pojechałem (tylko na teoretyczny:), by nie wytrącać się z czucia maszyny. Może i nie jestem miszczem kierownicy, ale nawet dwa gladiusy – ten egzaminacyjny i kursowy – moim zdaniem bardzo się różnią. Może to uczucie dziś konkretnie było spowodowane jeżdżeniem gladiusem egzaminacyjnym odebranym po szybkiej naprawie (był nieźle pokiereszowany po wywrotce na placu), ale w południe wszystko robiłem z zamkniętymi oczami, a kilka godzin później czułem jakbym dosiadał żółwia na haju – zapieprzał wszędzie, tylko nie tam gdzie chciałem, dodatkowo bardzo topornie. Pewnie w części przyczyną był stres, ale już wcześniej podjąłem decyzję, że następny egzamin zdaję na kursowym motocyklu. Doradzi Ci mogę dwie rzeczy: pierwsza, to pamiętaj, że każde zadanie możesz raz wykonać źle (co daje w slalomie szybkim de facto cztery podejścia, o ile nie potrącisz pachołka) Sam za pierwszym razem bylem przekonany, że mogę powtórzyć jedynie "ósemkę" (instruktor mi nie powiedział, a ja nie sprawdziłem). Druga: przystąp do egzaminu, jeżeli w godzinę jazdy na placu popełnisz maksymalnie kilka błędów. Lepiej zapłacić za trzy godziny jazdy niż za 5 minut egzaminu. Nie wiem, jak jest w twoim PORDzie czy WORDzie. W Gdańsku, w momencie nagrywania rozmowy zawsze pytałem się egzaminatora, czy mogę zaznajomić się z charakterystyką pracy maszyny i nigdy egzaminator mi nie odmówił. Ale co kraj, to obyczaj.

Odpowiedz
Autor: zazwyczaj_nieomylny 04/12/2014 11:27

Wiosną będzie lepiej. Na moim egzaminie było minus 4, asfalt zmrożony (w ciągu tygodnia egzaminowani skasowali stodwudziestkępiątkę i w dniu mojego egzaminu gladiusa), sezon i tak skończony, więc nie ma co się napinać. Po jeździe na mieście czułem tylko dłonie częściowo, choć miałem grube rękawice z ociepleniem. Opanowanie nerwów to rzeczywiście klucz do sukcesu. Młodzież z mojego OSK kończąca kurs w tym samym czasie co ja zazwyczaj zdawała za pierwszym razem. Ale oni nie wiedzieli, że można nie zdać:). Jeżeli nawet trochę nie pasuje Ci gladius z WORDa, wypożycz tego, na którym jeździłeś i który Ci odpowiada. Czasem charakterystyka pracy obu maszyn jest totalnie inna. Jednym to przeszkadza, innym nie. Egzamin, który zdałem na gladiusie wordowskim był dla mnie koszmarem (motocykl nie chcial się mnie słuchać), choć nawet już trochę gladiusa polubiłem (podobnie jak i Ty raczej w innych motocyklach gustuję). Dumny jestem tylko z jednego (oprócz tego, że zdałem). Na slalomie szybkim poległem na drugim egzaminie, bo chciałem koniecznie zaliczyć go za pierwszym przejazdem (choć de facto masz cztery podejścia) i musnąłem pachołek. Na liczniku średnia wyniosła 37 km/godz. Byłem wściekły. Na zdanym pojechałem za pierwszym razem kompletnie wolno i – ku mojemu zdziwieniu – miałem 29 km/godz. Za drugim razem stwierdziłem, że nie będę jechał szybciej, bo mam wciąż trzy próby. I przejechałem 30 km/godz. Przy omijaniu przeszkody spróbowałem pierwszy raz super wolno (sprzęt mierzący prędkość z powodu mrozu co chwilę się zawieszał, egzaminator znikł za budynkiem, myślałem, że przejazd się nie będzie liczył:). Wyszło 46 km/godz. Za drugim i trzecim razem więc tylko ciut przyspieszyłem, żeby nie rozbujać gladiusa np. do 65 km/godz. bo na placu w Gdańsku niebezpiecznie blisko za wyjazdem z omijania przeszkody zaczyna się budynek (ktoś powinien dostać medal za takie rozwiązanie zresztą, bo część egzaminowanych boi się zbytnio rozpędzać gladiusa z powodu stojącego blisko budynku). Piszę Ci to z nadzieją, że choć trochę pomogę, bo gdybym sam coś takiego przeczytał przed drugim egzaminem, to do trzeciego sam już bym nie musiał podchodzić. A egzamin praktyczny na kategorię A jest tylko maszynką do zarabiania pieniędzy. Jeździłeś 125-ką, a teraz wulkanem 800. Tak duża różnica dla innych użytkowników dróg jeżeli chodzi o bezpieczeństwo? Różnica jest, ale dotyczy ona głównie Twojego bezpieczeństwa. Tymczasem na 125-kę nie musisz obecnie zdawać niczego (jeżeli masz kat. B), a na 800-kę musisz się nauczyć cyrkowych sztuczek.

Odpowiedz
Autor: Tweety 24/08/2014 17:18

Sranie w banie

Odpowiedz
Autor: noname 19/09/2014 21:07

Nie zgadzam się z tym co mówisz. Znam wiele osób, które od wielu lat jeżdżą na motocyklach i są bardzo dobrymi kierowcami i kiedy w końcu chciały zdać kat. A, bo jeżdżą na dużym motocyklu ale z kat. A1 to nie mogły przejść placu. Po pierwsze- gladius- motocykl, który nie jest przyjazny dla początkujących kierowców, po drugie wyśrubowane zadania na placu. Ósemka i slalom wolny ok (pomaga opanować wolną jazdę miedzy samochodami, ale czemu nie możesz się podeprzeć nogą?), omijanie przeszkody przy 50 km na godzinę - ok (omijanie dziur itp), ale nie rozumiem już slalomu szybkiego między słupkami z odpowiednią prędkością. Czemu nie zrobić szybkiego slalomu na możliwości początkującego? Przecież nie każdy musi od razu robić takie rzeczy i z taką prędkością.Jak się czegoś nie umie robić, to się po prostu zwalnia na drodze i tyle a nie gna aby wyrobić normę. Może masz po prostu talent i dlatego zdałeś od razu, a może miałeś szczęście i lepszą odporność na stres. Na pewno ten egzamin nie sprawdza praktycznych umiejętności na drodze, a na pewno nie daje umiejętności na drodze . Bo umiejętności to lata praktyki. Egzamin ma dawać podstawy, aby początkujący kierowca wsiadł na motocykl i nie zabił się na pierwszym lepszym zakręcie lub skrzyżowaniu, a całą resztę opanowuje z czasem. U nas niestety o tym się zapomina i wymaga się od początkujących, aby wykonywali manewry bezbłędnie i perfekcyjnie jak stare wygi. Chodzi o to aby oblać dużo ludzi a nie o to aby sprawdzić czy się ktoś na drogi nadaje.

Odpowiedz
Autor: polkars 17/07/2014 20:53

Wiesz co? Daruj sobie takie teksty. Pewnie, że da się, ale też przy tym "da się" trzeba mieć szczęście. Wyjeździłaś dopiero 20 godzin na motocyklu i już porywasz się na takie odważne stwierdzenia, że da się bez problemu. Dziewczyno, to że akurat Tobie udało się zaliczyć bez poprawek wcale nie oznacza, że egzamin jest prosty i wszyscy powinni go zdać za pierwszym, bo Ty zdałaś. Każdy kto jeździ dłużej motocyklem wie, że przy maszynie o poj. 650cm i jej gabarytach bardzo ważne są „szczegóły” takie jak reakcja manetki, sprzęgła czy hamulca. A właśnie te szczegóły często bywają gwoździem do trumny na nowych egzaminach. Powiem Ci coś, ja podchodząc do tego egzaminu jeździłem już ładnych parę lat na crossie, więc doświadczenie miałem i już na pierwszych godzinach ogarnąłem gladiusa 650 bez najmniejszych problemów, ALE nie gadaj mi tu bzdur, że jest to wszystko takie proste, bo ja stanowczo stwierdzam, że nie jest to prosty egzamin na takim motocyklu. Dlaczego? Ano dlatego, że waga i rozmiary motocykla robią swoje, szczególnie przy wolnych manewrach i bardzo ważne jest początkowe wyczucie motocykla. Do tego dochodzi STRES i mamy wystarczającą mieszankę, aby oblać. Wystarczy parę minut po placu i już jest dużo łatwiej, bo wiesz jak maszyna się zachowuje. Panowie "na górze" celowo odebrali taką możliwość, żeby zdawalność była mniejsza i żeby skroić więcej kasy, bo kto o zdrowych zmysłach każe siadać bez kilkuminutowego przygotowania na maszynę i heja do zdawania. A żeby było ciekawiej, to powiem Ci jeszcze coś. Ja kończąc kurs byłem typowany przez swojego instruktora jako kandydat do zdania za pierwszym "strzałem", co więcej, przez cały kurs nie miał do mnie. I co? I nie zdałem za pierwszym razem. Dlaczego? Stres, dekoncentracja, sam nie wiem co - błąd przy wolnym slalomie i do domu. I niby co? To miało świadczyć o tym, że nie potrafię jeździć na motocyklu? Jak pojechałem na poprawkę dopadły mnie najgorsze warunki z możliwych - mokry plac i ciągle padający deszcz. Nawet instruktor zaczął mnie straszyć ryzykiem i radził przełożyć egzamin. Z uwagi na mój daleki dojazd i pracę zaryzykowałem i plac zaliczyłem, chociaż było naprawdę niebezpiecznie. Egzaminator był pod wrażeniem zaliczenia placu w takich warunkach. Nie piszę tego, żeby się chwalić, tylko po to aby udowodnić, że ten egzamin bywa loterią i często wcale nie pokazuje umiejętności i nie jest to tylko moja opinia, ponieważ to samo mówił mi mój instruktor, bo często widział jak goście, którzy nie pierwszy raz siedzieli na motocyklu oblewali przez głupie błędy. Dlatego powtarzam Ci jeszcze raz, to że Tobie się udało (chociaż nie podważam absolutnie Twoich umiejętności, tylko oceniam możliwość zdania egzaminu za pierwszym razem, o czym pisałaś) nie znaczy, że wszystkim musi się udać. Nie każdy ma szczęście, a przy nowym egzaminie szczególnie stres potrafi pogrążyć, gdyż nawet drobny błąd przy wolnych manewrach często jest nie do skorygowania przy motocyklu o takich gabarytach i przy zadaniach, które są obliczone niemal do centymetrów i np. dotkniesz pachołek. Trochę się rozpisałem, ale strasznie wkurzają mnie komentarze tego typu.

Odpowiedz
Autor: raf 01/06/2014 21:06

wow

Odpowiedz
Autor: dawidoo 04.01.2014 00:34

Egzamin na kategorię A2 już za mną niestety zakończony z wynikiem negatywnym. Podczas kursu bezproblemowo opanowałem Gladiusa oraz wszystkie zadana egzaminacyjne, wyczułem dobrze motocykl a raczej tak myślałem ponieważ motocykl na którym się uczyłem a ten na którym zdawałem okazały się całkiem inne ale oba były Gladiusami. Podczas kursu motocykl bez gazu na pierwszym biegu jechał 10km/h i ta prędkość była idealna do wykonywania ósemki czy wolnego slalomu, sprzęgło reagowało już od połowy a kierownica chodziła w miarę ciężko przy skręcaniu, natomiast motocykl egzaminacyjny bez gazu na pierwszym biegu jechał 13km/h co już utrudniło zadanie, sprzęgło łapało prawie przy maksymalnym puszczeniu co powodowało że motocykl gwałtowanie ruszał a kierownicą skręcało się tak lekko jak gdyby była odkręcona. Pierwsze zadanie przeprowadzenie motocykla zaliczyłem bezproblemowo, po przygotowaniu się do jazdy przyszedł czas na ósemki które przy 13km/h okazały się trudniejsze ale jakoś udało mi się je zaliczyć. Następnie przyszedł czas na wolny slalom i tu niestety nie zmieściłem się w trzecią bramkę no i wszystko zaczęło się od nowa, szybciutko pięć ósemek i znowu wolny slalom, pomyślałem że nie zrobię tego samego błędu i postanowiłem jechać na pół-sprzęgle ale i tym razem mi się nie udało, bo tak jak pisałem wcześniej sprzęgło reagowało dopiero po prawie maksymalnym odpuszczeniu dźwigni.A najdziwniejszą rzeczą którą zauważyłem podczas kursu i egzaminu to,to że jezdziłem w pełni odblokowanymi motocyklami które służyły również do nauki i egzaminowania na kategorię A, wydało mi się to dziwne bo skoro wprowadzono taką kategorię to i motocykle powinny być odpowiednio do niej przystosowane

Odpowiedz
1 2 3...4
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    na górę