Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeW Krakowie Buspasy są dostępne dla motocykli, nic złego się nie dzieje, widać tego same plusy. Ktoś pomyślał, że lepiej jechać buspasem niż przeciskać się między autami. To przepis bardzo przydatny dla mniej doświadczonych, obawiających się slalomu między autami oraz ukłon w stron większch motocykli, turystycznych, z kuframi, itp
OdpowiedzA jakie znaczenie ma "istnienie wielu grup zainteresowanych korzystaniem z buspasów"? Skoro buspasy istnieją po to, żeby autobusy nie były opóźniane z powodu korków, to przed zezwoleniem jakiejś grupie na korzystanie z nich trzeba postawić jedno proste pytanie: czy taka decyzja spowoduje opóźnienie autobusów, a jeżeli tak, to w jakim stopniu. Może się nie znam, ale mam wrażenie, że motocykliści na buspasach raczej autobusów opóźniać nie będą. W przeciwieństwie do np. rowerzystów. A to sugeruje wpuszczenie jednych a niewpuszczenie drugich. Ci ostatni z resztą w wielu miejscach mają swoje "buspasy" - drogi dla rowerów, po których nie jeżdżą ani autobusy, ani motocykle. Może pora wyznaczyć "ścieżki motocyklowe" i "przejazdy dla motocykli"?
OdpowiedzZa to na tych ścieżkach parkują samochody, łażą po nich piesi. Po za tym ścieżki prowadzą ciekawymi trasami rekreacyjnymi, a nie najkrótszą trasą do pracy, a już mistrzostwem świata jest krzyżowanie się ścieżek rowerowych z ulicami, bądź chodnikami, które narażają i rowerzystów, i kierowców aut, i pieszych na niebezpieczeństwo kolizji, już nie wspominając o ścieżkach nagle urywających się na wjeździe na posesję, czy stacji benzynowej. Nawierzchnie ścieżek to też ciekawa rzecz, jazda na sztywnej ramie po dziurach.
OdpowiedzRozumiem, co masz na myśli, bo też jeżdżę rowerem. Ale rozwiązaniem problemu parkujących na ścieżkach rowerowych samochodów i chodzących po nich pieszych nie jest wpuszczenie rowerzystów na buspasy. Trzeba się raczej zająć tym, aby ścieżka rowerowa mogła być wykorzystywana zgodnie z przeznaczeniem. Ścieżki rowerowe krzyżują się z jezdniami czy chodnikami, taka jest kolej rzeczy. Podobnie jak jedne jezdnie krzyżują się z innymi. Tego uniknąć się nie da. I z tym wiąże się konieczność zachowania szczególnej ostrożności i dostosowania prędkości do warunków przez WSZYSTKICH uczestników ruchu - rowerzystów też, nie tylko kierowców. Fakt istnienia przejazdu dla rowerzystów nie oznacza, że można i należy nań wjeżdżać z prędkością rzędu 30km/h. A że często te przecięcia "szlaków komunikacyjnych" są zaprojektowane i wykonane źle, to zupełnie osobna sprawa. Ale rowerzyści na buspasach również nie rozwiążą tego problemu. Nawierzchnie na drogach w ogóle są różne, nie tylko ścieżek rowerowych, chodników i jezdni również. I jazda samochodem, zwłaszcza nisko i sztywno zawieszonym, po dziurach i koleinach, to rzecz równie ciekawa. Niemniej rozwiązaniem tego problemu również nie jest wpuszczenie kogokolwiek na buspasy. Z resztą... Czy w związku ze złym stanem nawierzchni jezdni, wzdłuż której biegnie droga dla rowerów, której stan dla odmiany jest idealny, należy samochody i motocykle wpuścić na tę drogę dla rowerów? No chyba nie. Generalnie uważam, że sprawa motocykli na buspasach jest problemem zupełnie innym, niż rowerów na buspasach. To są dwie osobne kwestie i zupełnie oddzielnie należy je rozpatrywać. Jeżeli dopuszczenie ruchu motocykli po buspasach nie stanowi zagrożenia bezpieczeństwa ruchu (a chyba nie stanowi, skoro autobusy dają radę po nich bezpiecznie jeździć...) ani nie spowoduje opóźnienia autobusów (a chyba nie spowoduje z przyczyn oczywistych...) to fakt, że nie pozwalamy po buspasach jeździć innym grupom, które by chciały, nie jest tutaj żadnym argumentem. Kierowcy aut stojących w korku też chcieliby pojechać buspasem. Jeżeli z kolei wpuszczenie rowerzystów na buspasy może powodować zagrożenie bezpieczeństwa ruchu (choćby próby wyprzedzania wolniej jadących rowerzystów przez kierowców autobusów) i może powodować opóźnienia tych ostatnich (niewielu rowerzystów osiąga w mieście prędkość 50km/h czy wyższą, jaką osiągają autobusy, a z wyprzedzanie na buspasie z zachowaniem bezpiecznego odstępu jest w większości przypadków niemożliwe), to należy się dobrze zastanowić, która opcja przyniesie więcej pożytku ogółowi. Niemniej, przynajmniej moim zdaniem, dopuszczenie ruchu rowerowego czy motorowerowego na buspasach jest znacznie bardziej dyskusyjne i mniej oczywiste, niż wpuszczenie tam motocykli. Ale może narzucenie minimalnej prędkości jazdy rowerem po buspasie jest rozwiązaniem? Albo obowiązek zatrzymania się i zejścia na chodnik przez rowerzystę po dogonieniu go przez autobus? Wówczas ci, którzy ruchu autobusów nie utrudniają, spokojnie jechaliby buspasami, a pozostali innymi częściami drogi? Tylko wówczas pojawia się podejście wielu ludzi do zasad i problem egzekwowania prawa. Bo jak na razie wciąż nie udaje się wyegzekwować od rowerzystów posiadania wymaganego "od zawsze" przepisami oświetlenia...
OdpowiedzDobrze że motocykliści sami potrafią zadbać o siebie i o swoje bezpieczeństwo mając swój rozum i mają w d*** durne przepisy.
Odpowiedz