Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 21
Pokaż wszystkie komentarzeA ja widze troche inaczej to zagadnienie.Kazdy dobry mehanik, pracujac w ASO spodziewa sie godziwego wynagrodzenia za swa wiedze, zdolnosci i umiejetnosc siegniecia glebiej w problem i usterke.Wiadomo ze takie operacje potrzebuja czasu a pracodawcy to sie najzwyczajniej nie oplaca.ASO zarabia na szybkich przegladach okresowych.ASO w sezonie zatrudnia-przyucza studentow wiec i jakosc uslug pozostawia wiele do zyczenia.Tanszy jest student na trzy miesiace niz wykwalifikowany mechanik na caly rok.Oczywiscie szkenia tez przechodza ale to jest na zasadzie"tak wyglada silnik nowego bla bla bla1000R a tu ma wtryski".Takim sposobem tez mam narecza certyfikatow.Wielu wykwalifikowanych mechanikow sama zwalnia sie lub zostaje zwolniona i otwieraja wlasny serwis.Takie serwisy niejednokrotnie maja duzo wyzej skuteczne naprawy.Oczywisicie sa wyjatki i sa pseudomechanicy i monterzy nowych czesci.A zamienniki?Coz.Caly swiat zasuwa na zamiennikach i motocykle jezdza.Pracujac kilka lat za granicami naszego kraju widzialem motocykle jezdzace na zamiennikach z przebiehami rzedu pol miliona kometrow.Nie mamy czego sie obawiac zostawiajac motocykl w sprawdzonym, niezaleznym serwisie.Niejednokrotnie to one maja lepsze narzedzia,sprzet do diagnostyki,wiedze,chec i czas do rozwiazywania trudniejszych problemow.Pozdrawiam.
OdpowiedzChoć by mi się wał zatarł to i tak nie zaprowadzę mojego moto do żadnego serwisu bo nikt mi nie zrobi z taką dbałością i poświęceniem jak ja sam. Poza tym jak sam naprawię znam dokładnie stan wszystkich pozostałych części i jak coś nawali na trasie to łatwiej sobie poradzę bo będę lepiej znał moto. Poza tym wymienię te części które naprawdę potrzeba i na takie jakie będę chciał a nie wielokrotnie przepłacone niby oryginały. Jak jeszcze wezmę pod uwagę że trzeba wieźć moto 50-200KM i czekać aż go naprawią a potem jechać po niego to ja podziękuję.
OdpowiedzA moim zdaniem w ASO nie znajdziemy pomocy kiedy na prawdę coś gdzieś głęboko siądzie, bo oni działają zgodnie z pewnymi schematami przewidzianymi przez papiery serwisowe i szkolenie, często 0 inwencji i wkładu myślowego czego efektem jest albo stwierdzenie "tak ma być" "nie wiem" albo "tego się nie da i trzeba...", a "Warsztat u Józka pod kasztanem" też nie jest najlepszym miejscem do szukania pomocy, bo syfa można też "zaleczyć" pudrem często tak tam właśnie robią. Najlepiej taki warsztat do którego przyjedziesz naciągnąć łańcuch, a oni Ci powiedzą, że naciągną go za darmo bo zestaw napędowy jest do wymiany i masz czym prędzej zbierać na nowy bo rozwalisz łożyskowanie wałka. Szczerość otwartość i wiedza z doświadczenia proste.
OdpowiedzMam motocykl hondy, mieszkam w Gliwicach. Czy naprawdę ktoś spodziewa się, że będę ze wszystkim jeździł do Wrocławia, Łodzi, czy Krakowa ? Proszę bardzo, niech firmy zainwestują w ASO, niech będzie jedna w każdym mieście powyżej 20.000 mieszkańców. Aleo jeszcze lepiej: niech możliwe będzie po firmowym przeszkoleniu serwisowanie w prywatnym warsztacie motocykli wielu marek w oparciu o zunifikowane narzędzia i aparaturę kontrolno-pomiarową. Ale oczywiście to mrzonki...
OdpowiedzNie chcę się wymądrzać ani doradzać ale jestem zdania że w przypadku serwisowania starszych maszyn nic nie zastąpi naszej własnej pracy opartej w przypadku większych problemów o wiedzę bardziej doświadczonych motocyklistów. Serwis-zrobi co musi i na fakturze dopisze jeszcze parę rzeczy których nikt nie tknął palcem i karze słono zapłacić. Niezależny warsztat to loteria... bywa że zrobią ,, nie fachowo'' lub co gorsza jeszcze zepsują, bywa że oczekiwanie na odbiór maszyny trwa wiecznie, a bywa też że nowe części zmienią się w stare i zużyte...Jeśli już wynalazek zbuntował się na tyle że samemu nie da rady go uzdrowić to najlepiej skorzystać ze sprawdzonych i polecanych przez większe grono niezależnych motocyklistów (nie kumpli mechaniora) warsztatów. Osobiście szukam dokumentacji (DTR, książki napraw) w internecie i grzebię sam. Jedynym problemem dla mnie jest ECU i elektronika oraz wtryski, ale wtedy to już siła wyższa i trzeba będzie szukać warsztatu. Na szczęście jak na razie omijają mnie te problemy...
OdpowiedzDilerzy i ich ASO od lat płaczą, że polactwo nie chce kupować nowego, a serwisować chce na zamiennikach i to jeszcze w garażu! Pierzecie mózgi i tyle tym artykułem
OdpowiedzPłaczą, choć często korzystając z niemal MONOPOLISTYCZNEJ pozycji w danym regionie (Inglot&Krawczyk/Gdynia) zachowują się, jakby nie zauważyli, że mamy 2015 a nie 1985. Obsługa klienta i jakość usług na poziomie, który utrzymał się już chyba tylko w tej branży i w warunkach braku właśnie konkurencji (alternatywnego ASO). Oczywiście jeden ASO/region to wynik odpowiednio niewielkiego popytu na lokalnym rynku, ale w żaden sposób nie uzasadnia to stania do klienta otworem.... TYM otworem! I w takiej sytuacji, choć chętnie zapłaciłbym za dobrze wykonaną usługę w ASO, wybieram polecane przez innych użytkowników moto serwisy. A Jaśnie Państwo w ASO niech lamentują dalej jakie to "polactwo" i bieda, i szuka winnych wszędzie poza sobą...
OdpowiedzDokładnie. Często bywałem w ASO zarówno z motocyklem jak i puszką i w każdym przypadku spotkałem się z chamstwem, cwaniactwem i brakiem kompetencji. Do tego traktowanie klienta z wyższością bo przyjechał starym 5-letnim pojazdem. Do tego potrafią wykonać proste naprawy, a w bardziej skomplikowanych przypadkach rozkładają ręce.
OdpowiedzDilerzy i ich ASO od lat płaczą, że polactwo nie chce kupować nowego, a serwisować chce na zamiennikach i to jeszcze w garażu! Pierzecie mózgi i tyle tym artykułem
OdpowiedzDilerzy i ich ASO od lat płaczą, że polactwo nie chce kupować nowego, a serwisować chce na zamiennikach i to jeszcze w garażu! Pierzecie mózgi i tyle tym artykułem
OdpowiedzDilerzy i ich ASO od lat płaczą, że polactwo nie chce kupować nowego, a serwisować chce na zamiennikach i to jeszcze w garażu! Pierzecie mózgi i tyle tym artykułem
OdpowiedzDilerzy i ich ASO od lat płaczą, że polactwo nie chce kupować nowego, a serwisować chce na zamiennikach i to jeszcze w garażu! Pierzecie mózgi i tyle tym artykułem
OdpowiedzDilerzy i ich ASO od lat płaczą, że polactwo nie chce kupować nowego, a serwisować chce na zamiennikach i to jeszcze w garażu! Pierzecie mózgi i tyle tym artykułem
Odpowiedzzapomnieliście o trzeciej opcji, mianowicie naprawić samemu. Przy pomocy internetu i sklepów wysyłkowych dużo problemów można rozwiązać samemu. Nie wiem jak jest ze wszystkimi maszynami, ale do mojego modelu ściągnąłem sobie książkę serwisową w języku polskim. Naprawdę bardzo pomocna rzecz. Poważnych awarii nawet nie biorę pod uwagę, bo w takim przypadku zaczynam myśleć o wymianie sprzętu, a nie kosztownych naprawach.
OdpowiedzJa z ASO mam bardzo zle doswiadczenie. Zawsze cos bylo do poprawki to nie podpiety kierunkowskaz, tu niedokrecona owiewka... A jak mi fabrycznie nowy motocykl sciagalo w prawo podczas jazdy to po miesiacu szukania przyczyny, mierzeniu geometrii ramy i wymianie lozyska glowki ramy doszli do wniosku ze w sumie to ten typ tak ma, ze jest ciezki wydech dla tego ze krzywo siedze i w ogole wydziwiam i nic takiego nie ma. Pomijajac fakt ze mechanik omalo sie nie rozwalil bo puscil kierownice. Niezalezny mechanik poprawnie naciagnol lancuch... Motocykl od tamtej pory jezdzi prosto a ja unikam ASO jak ognia :)
OdpowiedzTen mechanik to był geniusz po prostu.
OdpowiedzMoje doświadczenia dotycza i ASO i niezależnych serwisów. W ASO serwisuję samochód służbowy: jedyne co potrafią to wymienić olej i wycieraczki. Ostatnio nawet źle ocenili grubość okładziny klocka! Usterka navi (źle działający ekran dotykowy), chcieli rozwiązać... aktualizacją softu. Zmieniłem ASO na inne i wygląda to niemal identycznie. Kasy kupa, a roboty niemal nic. W niezależnym serwisie serwisuje motocykl. Zawsze wszystko zrobione na czas, części albo sam wstawiam, albo mówię jakiej marki chcę części i na wszystko potem dostaję dowód zakupu, pudełko itp. Jeśli jadę z jednym problemem, a mechanik zauważa, że dzieje się jeszcze coś to zawsze podpowie co należy jeszcze zrobić. Oczywiście stare części po wymianie do wglądu. Nie genaralizuję, ale akurat te dwa serwisy ASO, z którymi miałem doczynienia, nie mają najmniejszego porównania do serwisu niezależnego w którym robię moto. PS. Samochód mam bardzo popularnej marki, a motocykl w naszym kraju trochę "egzotyczny". :)
OdpowiedzTen samochód to marki na literę "O"? Miałem służbówkę na "O" i podobne doświadczenia z ASO. A jak przy przebiegu 60.000km posypała się skrzynia to rozłożyli ręce i prawie trzy tygodnie myśleli jak to naprawić. A to co się nasłuchałem od innych klientów jak czekałem na auto... książkę można napisać.
OdpowiedzSerwisowanie samochodu i motocykla to całkiem inne kwestie. Warto mieć na uwadze, że w Polsce mechaników motocyklowych nie szkoli NIKT, w takim przypadku wiarygodność serwisu niezależnego testujemy na własnym życiu.
OdpowiedzMaszyna jest maszyna, specjalnie jedna się od drugiej nie różni, pół roku praktyki i po problemie. Kwestia wyczucia w regulacji gaźnika itp., może wymagać dłuższego doświadczenia, ale też da się to ogarnąć.
OdpowiedzW szkołach zawodowych nie ma takich praktyk (motocykle), przynajmniej według mojej wiedzy.
OdpowiedzW Polsce nie ma szkół zawodowych od jakiś 15lat, mamy podstawówkę->gimnazjum->3-letni dziwny twór liceum/technikum->studia. Zawodówek brak, po mojej ZSZ tylko mury zostały.
OdpowiedzSą : https://www.google.pl/#q=szko%C5%82y+zawodowe+mechaniczne+warszawa
OdpowiedzNie wiem, czy masz świadomość, ale wrzucając tę listę, strzeliłeś sobie gola. Na stronie zespołu szkół nr 33, jest napisane, że współpracują z serwisem Yamahy, czyli szkolą z motocykli. Technikum Mechaniczne nr 7 wbrew nazwie nie kształci mechaników, tylko techników reklamy. Żeby wykształcić nowego mechanika, jego nauczycielem musi być doświadczony mechanik. Mechaników motocyklowych zatrudnionych w szkołach brak, więc nie oczekuj cudów (z próżnego i Salomon nie naleje)
OdpowiedzOj ,chyba sam sobie strzeliłeś- nie oczekuj cudów w serwisach niezależnych bo nikt tam nikogo nie szkoli.
OdpowiedzASO są dobre do robienia przeglądów, przy trudniejszych naprawach, jest przerzucanie klienta z jednego ASO do drugiego, z wytłumaczeniem, że niestety nie ma kompetentnego mechanika. Często próba oparcia o importera również nie przynosi spodziewanych efektów.
OdpowiedzHehehe. Piszecie tak jak być powinno. Niestety, ale rzeczywistość jest całkowicie inna. Jeden przykład. Przyjechał do mnie Suzuki King Quad 750, który po 2 miesiącach w ASO nie doznał uzdrowienia (gasł po krótkim czasie). Po 2h mojej weryfikacji wyszło, że uszkodzony jest czujnik przechyłu i pompa paliwa. Znajomemu w ASO Yamahy nie zakupi łańcuszka rozrządu do YZF 426, bo powiedzieli, że koła zębate są zużyte. Były w bardzo dobrym stanie. Przyjechał do mnie. Zakułem mu łańcuch, poskładał sobie i jeździł długo. Także powodzenia z ASO.
OdpowiedzDziękujemy warszawskiemu salonowi Honda Plaza za pomoc przy realizacji materiału! ARTYKUŁ SPONSOROWANY... AŻ SIĘ WAS CZYTAĆ ODECHCIEWA!!!
OdpowiedzNormalna sprawa , tak działa dobry marketing firmy (jako ich klient nigdy nie narzekałem).
OdpowiedzMarketing salonu może i działa, ale bezstronność portalu informacyjnego cierpi. Ja mam akurat mniej przyjemne doświadczenia z tym salonem, ale widać selekcja klienta :)
OdpowiedzBezstronność nie cierpi, bo klient może wybrać inne ASO.
OdpowiedzW ktorym będzie miał to samo albo gorzej.
OdpowiedzJak i w serwisie niezależnym -różnie bywa.
OdpowiedzNie wiem kto was sponsoruje że tak strasznie chwalicie warsztaty ASO. Dla przeciw wagi waszych tez podam swój przykład. Posiadam Forda Mondeo z 2005 roku. Auto jakieś pół roku temu zaczęło mi samo skręcać w lewo, i to nie tak trochę ale tak porządnie. Co wiązało się z tym, że by jechać prosto musiałem mieć kierownice skręconą w prawo. Pojechałem do oryginalnego serwisu forda i powiedziałem jaki jest problem. Zostawiłem im auto i przyjechałem następnego dnia je odebrać. Okazało się, że panowie sprawdzili geometrie (i była w porządku) pojechali na hamownie( i było w porządku), a auto nadal skręcało w lewo, potem podłączyli mi samochód do swojego komputera (który tak tu wychwalacie) i nic nie znaleźli. Tak więc jak przyszedłem zadowolony z nadzieją, że wreszcie będzie dobrze to powiedzieli mi, że jak się przejechali moim autem to rzeczywiście coś jest nie tak bo skręca (normalnie geniusze), ale oni nie wiedzą co. A za podłączenie auta do kompa i robociznę (przypominam że nic nie naprawili) kazali sobie zapłacić ponad 300 złoty!!! Tydzień później pojechałem do mechanika poleconego mi przez znajomego. Taki młody gość nie żadne ASO i znalazł problem od razu mianowicie Prawy amortyzator był krzywy i w ogóle nie działał, oraz zaciski na tylnych kołach były zakleszczone tak że cały czas jeździłem z lekko zaciągniętym ręcznym. Zapłaciłem gościowi za części, a robocizna wyszła mnie taniej niż w ASO gdzie przypomnę nic nie zrobili!!! Co z perspektywy czasu wydaje mi się to nie do uwierzenia!!! Od tego dnia nigdy już nie odwiedzę żadnego ASO czy to z samochodem czy motocyklem.
OdpowiedzA mi chodzi po głowie rzucić korpę i otworzyć we Wrocławiu warsztat motocyklowy. Jak mam zapierniczać od rana do nocy to wolę to robić na siebie a nie tych wszystkich korpo szczurków i ślizgaczy. W zasadzie jedno mnie powstrzymuje... z czego będę żył zimą? Niestety sezon w Polsce jest taki krótki...
OdpowiedzJa oddałem w Sobotę swoją R125 do ASO, jak tylko wróci do mnie opiszę swoje wrażenia, choć mam nieodparte wrażenie, że serwis mnie ładnie wyczesze z pieniędzy :/
OdpowiedzO! Jak ładnie zawoalowany artykuł sponsorowany.
Odpowiedz