Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 79
Pokaż wszystkie komentarzedruga część : https://www.scigacz.pl/Co,cie,czeka,w,szpitalu,po,wypadku,motocyklowym,21851.html
OdpowiedzPotwierdzam z tym cewnikowaniem że to masakra. Miałem coś takiego, przez dwa lata miałem spore problemy z kut... penisem i miałem sporo rurek, cewników, a nawet kamerkę w celu obejrzenia pęcherza wepchniętą. To było najgorsze, gdy koleś wepchnął prosty pręt z kamerką i zaczął nim lawirować jakoby lewarkiem zmiany biegów od góry do dołu, od lewej do prawej... Chyba najgorszy ból jaki czułem.
OdpowiedzPotwierdzam z tym cewnikowaniem że to masakra. Miałem coś takiego, przez dwa lata miałem spore problemy z kut... penisem i miałem sporo rurek, cewników, a nawet kamerkę w celu obejrzenia pęcherza wepchniętą. To było najgorsze, gdy koleś wepchnął prosty pręt z kamerką i zaczął nim lawirować jakoby lewarkiem zmiany biegów od góry do dołu, od lewej do prawej... Chyba najgorszy ból jaki czułem.
OdpowiedzPotwierdzam z tym cewnikowaniem że to masakra. Miałem coś takiego, przez dwa lata miałem spore problemy z kut... penisem i miałem sporo rurek, cewników, a nawet kamerkę w celu obejrzenia pęcherza wepchniętą. To było najgorsze, gdy koleś wepchnął prosty pręt z kamerką i zaczął nim lawirować jakoby lewarkiem zmiany biegów od góry do dołu, od lewej do prawej... Chyba najgorszy ból jaki czułem.
Odpowiedzu mnie wyjazd faceta foedem z podworka spowodowa kasacja cbr 600 i praktycznym wylaczeniem mnie z zycia http://www.lodz-wsch...id=318&Itemid=6 zlamany kregoslup c 6 ale za tydzien operacja uszkodzenie splotu barkowego przez wystrzelona w szyje nakretke od laga krwotok z szyi niedowlad calej lewej reki lewa noga w kolanie -zlamanie otwarte polamana szczeka (ale zeby sa xp) zlamany obojczyk polamane zebra operacja na serce krwotok wewnetrzny w plucach operacja na pluca i zmniejszenie lewego pelno odlezyn na glowie potluczone kolana obite jajka od baku ;p(ale dzialaja) CZTERY DNI ODDYCHALA ZA MNIE MASZYNA trzeciego dnia moi rodzice dowiedzieli sie ze mam niedowlad calej lewej strony ciala na szczescie krwiaki zeszly i tylko reka nie dziala i tak juz niestety juz 5ty rok
Odpowiedzu mnie wyjazd faceta foedem z podworka spowodowa kasacja cbr 600 i praktycznym wylaczeniem mnie z zycia http://www.lodz-wsch...id=318&Itemid=6 zlamany kregoslup c 7th1uszkodzenie splotu barkowego przez wystrzelona w szyje nakretke od laga krwotok z szyi niedowlad calej lewej reki. lewa noga w kolanie -zlamanie otwarte polamana szczeka (ale zeby sa xp) zlamany obojczyk polamane zebra operacja na serce krwotok wewnetrzny w plucach operacja na pluca i zmniejszenie lewego . masa odlezyn na glowie potluczone kolana obite jajka od baku ;p(ale dzialaja) CZTERY DNI ODDYCHALA ZA MNIE MASZYNA trzeciego dnia moi bliscy dowiedzieli sie ze mam niedowlad calej lewej strony ciala na szczescie krwiaki zeszly i tylko reka nie dziala i tak niestety juz 5ty rok
OdpowiedzDla wszystkich spragnionych dalszej części prosze: http://madeinenduro.com/images/szpital.pdf Artykuł na ścigaczu jest z ponad pół roku, oni nie wrzucą nowego ;) A tu możecie przeczytać :D
OdpowiedzDzięki kolego (:
OdpowiedzNa dalszą część mamy czekać do zakończenia sezonu ? Czy ktoś się pochyli i da wcześniej ?
OdpowiedzWłaśnie spojrzałem, że to artykuł z przed ponad pół roku :( Jeśli nie ma dalszej części to to po prostu napiszcie i tyle, bo inaczej to żenadą zalatuje.
OdpowiedzCzekam ze zniecierpliwieniem na dalszą część i pozdrawiam Pawła, niesamowita lekkość i sposób pisania :)
OdpowiedzRównież przeżyłem "Barską" i mogę większość potwierdzić - był tylko połamany obojczyk, ale po wypadku nie wołałem karetki tylko sam wróciłem na dwóch kołach z zalewaną łzami twarzą od bólu. Wróciłem do domu z dociśniętą całą prawą stroną w człowieka czyli całe ramię, łokieć i dłoń - "oporządziłem" się i tramwajem podjechałem 2 przystanki na Barską. Do dzisiaj nie wiem jak ja wróciłem , jak skręcałem i jak parkowałem. Każdy ruch ręką to jak wbijanie tępego noża w szyję - połamany obojczyk wystawał pod skórą i był strach, że wyjdzie na świat albo przenije tętnicę szyjną i wtedy pozostanie już tylko 30 sekund ...... Reszta była podobna tyle, że rozwaliłem się ok po 17, na barskiej byłem przed ok. 19 i po kombinacjach dywagacyjnych, znieczuleniu i założeniu gipsu na korpus, czekałem już ok 21 na bloku operacyjnym na "naprawę". Przyszedł staruszek salowy przypominający aparycją i zachowaniem powrót do przeszłości w czasy stalina i zaordynował: panie dzisiaj to już nie pokroją bo 22 i koniec zmiany, a do domu trza no i robią do północy, a wogóle to jest jeden anestezjolog i pana nie zrobi ....... bo pan jesteś nietypowy. Potem przyszedł doktor malutki ale bardzo słusznych rozmiarów w poziomie napaplał coś co nie trzymało się kupy ale i tak wróciłem na korytarz, a potem do sali na oddziale. Skończxyło się tak, że nie podjęli decyzji przez 5 dni i poruszałem się w gipsie/gorsecie przez 5 dni w układzie linii prostej jaką tworzyły ręce zalepione w gipsie - żadnej fizjologi nie mogłem wykonać.Żebrałem o decyzję i szybką operację ...... 5 dnia poszedłem na blok operacyjny złapałem pierwszego lepszego doktora i zażądałem bezwzględnego zdjęcia gipsu!!!!!!!!!! ... 10 minut na konsultacje i decyzje .... Ale ulga!!!!!!!!!!!!!!!!!!!. Już nie dałem sobie założyć kolejnego. Pierwsza przespana noc i załatwiona fizjologia .... co tam ból!!!!! Nawet przyzwyczaiłem się do tego, że pół człowieka rusza się inaczej, a w lustrze mniej mnie było po prawej stronie. Każdy ruch dłonią czy ramieniem to jak grzebanie igłą w otwartej ranie posypanej solą. Rano już zabrali mnie na stół. Dzisiaj chodzę z blachą(właściwie stalową listwą pod skórą wzdłuż obojczyka) i śrubami, czekam rok na zdjęcie tego wspomagania ...... trochę strach bo zdarzało się, że podczas zdejmowania potrafili ponownie złamać bo się wrosło ..... Wizyta okresowa to oczekiwanie w ciasnych i dusznych korytarzach po około 5-6 godzin, lekarz który jak widzi, że pacjent żyje to klika NEXT, Może tak ma być żadnej filozofii i czułości. Kiedyś byłem prawie ostatni w kolejce i trafiłem na dobrego lekarza ale jak się okazało po 3 dobach dyżuru non stop właśnie dostał alternatywę kolejnego dyżuru bez przerwy bo ktoś "zawalił" i zadzwonił do rodziny .... Pierwszy raz widziałem jak facet płacze W SOBIE ...... Dzisiaj barska jest w likwidacji .... komu oddam żelastwo i śruby?
OdpowiedzRównież przeżyłem "Barską" i mogę większość potwierdzić - był tylko połamany obojczyk, ale po wypadku nie wołałem karetki tylko sam wróciłem na dwóch kołach z zalewaną łzami twarzą od bólu. Wróciłem do domu z dociśniętą całą prawą stroną w człowieka czyli całe ramię, łokieć i dłoń - "oporządziłem" się i tramwajem podjechałem 2 przystanki na Barską. Do dzisiaj nie wiem jak ja wróciłem , jak skręcałem i jak parkowałem. Każdy ruch ręką to jak wbijanie tępego noża w szyję - połamany obojczyk wystawał pod skórą i był strach, że wyjdzie na świat albo przenije tętnicę szyjną i wtedy pozostanie już tylko 30 sekund ...... Reszta była podobna tyle, że rozwaliłem się ok po 17, na barskiej byłem przed ok. 19 i po kombinacjach dywagacyjnych, znieczuleniu i założeniu gipsu na korpus, czekałem już ok 21 na bloku operacyjnym na "naprawę". Przyszedł staruszek salowy przypominający aparycją i zachowaniem powrót do przeszłości w czasy stalina i zaordynował: panie dzisiaj to już nie pokroją bo 22 i koniec zmiany, a do domu trza no i robią do północy, a wogóle to jest jeden anestezjolog i pana nie zrobi ....... bo pan jesteś nietypowy. Potem przyszedł doktor malutki ale bardzo słusznych rozmiarów w poziomie napaplał coś co nie trzymało się kupy ale i tak wróciłem na korytarz, a potem do sali na oddziale. Skończxyło się tak, że nie podjęli decyzji przez 5 dni i poruszałem się w gipsie/gorsecie przez 5 dni w układzie linii prostej jaką tworzyły ręce zalepione w gipsie - żadnej fizjologi nie mogłem wykonać.Żebrałem o decyzję i szybką operację ...... 5 dnia poszedłem na blok operacyjny złapałem pierwszego lepszego doktora i zażądałem bezwzględnego zdjęcia gipsu!!!!!!!!!! ... 10 minut na konsultacje i decyzje .... Ale ulga!!!!!!!!!!!!!!!!!!!. Już nie dałem sobie założyć kolejnego. Pierwsza przespana noc i załatwiona fizjologia .... co tam ból!!!!! Nawet przyzwyczaiłem się do tego, że pół człowieka rusza się inaczej, a w lustrze mniej mnie było po prawej stronie. Każdy ruch dłonią czy ramieniem to jak grzebanie igłą w otwartej ranie posypanej solą. Rano już zabrali mnie na stół. Dzisiaj chodzę z blachą(właściwie stalową listwą pod skórą wzdłuż obojczyka) i śrubami, czekam rok na zdjęcie tego wspomagania ...... trochę strach bo zdarzało się, że podczas zdejmowania potrafili ponownie złamać bo się wrosło ..... Wizyta okresowa to oczekiwanie w ciasnych i dusznych korytarzach po około 5-6 godzin, lekarz który jak widzi, że pacjent żyje to klika NEXT, Może tak ma być żadnej filozofii i czułości. Kiedyś byłem prawie ostatni w kolejce i trafiłem na dobrego lekarza ale jak się okazało po 3 dobach dyżuru non stop właśnie dostał alternatywę kolejnego dyżuru bez przerwy bo ktoś "zawalił" i zadzwonił do rodziny .... Pierwszy raz widziałem jak facet płacze W SOBIE ...... Dzisiaj barska jest w likwidacji .... komu oddam żelastwo i śruby?
OdpowiedzPrzecież oni nie kupują tych odkurzaczy do jazdy 50km/h w terenie zabudowanym... Takich użytkowników dróg nie powinno się dopuszczać do ruchu, tylko zamykać w ciupie i robić psychotesty... Bo nie dosyć, że idiota może zabić siebie to jeszcze innych, ale taki typ tego nie rozumie bo ma R1, szkoda, że mózgu nie ma... Do takiej jazdy są tory a nie ulice, od tego zacząć trzeba, a jeśli użytkownicy odkurzaczy tego nie rozumieją, to wcale mi ich nie żal.
Odpowiedzwypadek (czolowka z samochodem) to byl pikus w porownaniu do tego, co nastapilo potem - miesiac w dwoch azjatyckich szpitalach, morfina 24h, kompletna bezsilnosc i niesamodzielnosc, pierwsza przejazdzka na wozku, pierwsze kroki, duma z samodzielnego pojscia do kibla i strach ile sie nie da odratowac i beda musieli amputowac. ale na zmiany opatrunkow potem dojezdzalam juz do szpitala na motku ;)
OdpowiedzNie gadaj, morfina nie jest taka zła. Aż smutno mi się zrobiło jak po drugiej operacji po rozwałce na moto nie chcieli mnie jużnia faszerować (po pierwszej dawali po naciśnięciu dzwonka :) )
Odpowiedzjak mi nie pomagala w zadnej ilosci, to sama mialam pompe, ktora moglam sobie sama dawkowac wedle uznania, ale caly tamten czas bylam wyjeta z zycia - nie bylam w stanie napisac smsa i ledwo mowilam. a ze caly czas albo sie darlam albo spalam, to postanowiono mi nie przeszkadzac i dniami nie zmieniac opatrunkow :/ ogolnie nie polecam i nie rozumiem radosnego podniecenia towarzyszacego slowu 'morfina'
Odpowiedzniesamowite. też miałem wypadek. złamany nadgarstek. służba zdrowia to prawdziwy burdel
Odpowiedzpowiem tak wypisz wymaluj cała Barska po wypadku i wizycie w tym szpitalu składaja mnie 3 lata i konca nie widac , niestety na tym co tutaj sie konczy opowiadanie u mnie dopiero sie zaczelo komplikacje wyzyty uzeranie sie z nfz zusem chec powtotu do zdrowia i zarabianie dalej na ten posrany uklad. Zycze wytrwałosci i duzo szczescia
OdpowiedzŻeby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała...
OdpowiedzDlatego do jazdy wyczynowej człowiek wymyślił coś takiego jak tor, który jest odpowiednio zabezpieczony, w przeciwieństwie do ulicy/parkingu, ma znacznie mniej elementów niebezpiecznych. A Człowieka po to wyposażono w rozum, żeby robił z niego użytek.
OdpowiedzTam też byłeś taki mądry?
OdpowiedzRany ale się umiałem - nie z tragedii człowieka oczywista - ale za z tego co napisane :) Szczególnie że leże aktualnie w szpitalu po operacji a moje zdjęcia RTG różnią się bardziej kolorem niż zawartością :) od tych przedstawionych powyżej . A to już drugi mniej poważny wypadek - więc wszystko przerabiałem :)
OdpowiedzKiedy będzie dalsza część? :)
Odpowiedzhttp://madeinenduro.com/images/szpital.pdf
OdpowiedzKiedy dalsza część? Nie mogę się doczekać.
Odpowiedzhttp://madeinenduro.com/images/szpital.pdf
OdpowiedzNiestety samo zycie... "niestety" bo sam to przerabiałem tylko w opcji ręka i kręgosłup szyjny - również na własne życzenie :( Sam nie opisałbym lepiej... wiem też jedno, że jest więcej niż pewne, że autor po rekonwalescencji wróci do jazdy ma 2oo i dalej będzie miał fantazje do latania tyle, że już z większym szacunkiem do sprzęta, prędkości i twardości asfaltu :) Zdrowia życzę i szybkiego powrotu na bike'a :)
OdpowiedzJako lekarz mam wiele owocnych przemyśleń po przeczytaniu tego tekstu ;)
Odpowiedzhttp://www.scigacz.pl/Wypadek,motocyklowy,bez,znieczulenia,21790.html
OdpowiedzNiesamowity tekst.
OdpowiedzEj na połamaną nóżkę cewnik? Ja na motocyklu rozje....m sobie kiedyś kolano, leżałem z tej okazji 10 dni w szpitalu i miałem operację. Bałem się że mnie zacewnikują a tego nie zrobili, mój Pan Pikuś nie zaznał tego cierpienia nawet na pozostałych dwóch operacjach tego kolana w późniejszym czasie i w innym szpitalu.
Odpowiedzzacznij pisać książki - za****** się to czytało. oczywiście gorzej, że to nie fikcja...
OdpowiedzCzytanie czegoś takiego dobrze działa na pobudzenie rozsądku. Czekam na ciąg dalszy i życzę zdrowia poszkodowanym.
OdpowiedzJak widzę jest tu sporo poturbowanych.... Panie i Panowie, cieszcie się że nie połamaliście się na poziomie kręgosłupa lub co gorsza nie doszło do urazu mózgu. Znam sporo osób które błogosławiłyby sytuację gdyby mogły odczuwać wkładanie do interesu czegokolwiek - uszkodzenie rdzenia powoduje ze poniżej czujesz nic lub bardzo niewiele, a cewnikowanie trza robić kilka razy dziennie (dobrze jeszcze jak ma się na tyle sprawne ręce, bo bywa że ręce są niewładne po uszkodzeniu w rejonie szyjnym -inaczej do końca życia będzie to robić siostra, żona , matka - na kochankę specjalnie bym nie liczył...). Pomyślcie że będziecie albo pchani na wózku (jak mocno Was dołamie), może będziecie śmigać na elektryku (do 15km na godzinę) albo - jeśli macie szczęście będziecie mieć na tyle sprawne ręce i śmigać samodzielnie na wózku. Będą problemy z prostymi czynnościami typu zmiana pozycji, przesiadanie się z łóżka na wózek. Dobra rehabilitacja czyni cuda (bo można wyuczyć tych czynności codziennych, poruszania się na wózku i życia na nim) ale sprawność będzie po prostu ..inna. Mam znajomych po wypadkach, sporo umieją, ba część wróciła na moto w postaci quada (tak! - coś w życiu robić przyjemnego trzeba) ale ostrzegają i mówią o tym że trzeba myśleć i uważać na siebie. Zupełnie inaczej jest jak uszkodzisz sobie mózg. O ile odzyskasz świadomość to kim teraz się stałeś zależy od tego w jaką okolicę głowy przywaliłeś. Będziesz bluzgał, nie panował nad emocjami, bliższy będziesz psychopacie niż rozsądnemu człowiekowi. Możesz utracić mowę przy pełnym jej zrozumieniu, możesz mieś sparaliżowaną jedną połowę ciała.... możesz być zupełnie kimś innym niż jesteś, zmienisz życie swoje i innych. Mało jest bardziej wstrząsających widoków niż widok dzieciak przyjeżdzający do ojca na wózku (z tego samego wypadku) i gadający do ojca który na tyle mocno uderzył się w głowę że nie wie kto przyszedł i wyzywa go od psów bo wydaje mu się że to pojawiło się groźne zwierze które go atakuje. Widziałem sporo takich sytuacji, sporo wysłuchałem durnych tłumaczeń (bo mi wyjechał, a ile miałeś na blacie kolego? A z 200...) ,zwykłej głupoty - niesprzątnięty piasek na ulicy etc etc. Sporo. Nawet wytworzyło mi się specyficzne poczucie humoru z jakim się niektórzy spotkali u rehabilitantów, tak jak ktoś mówił, to taka bariera ochronna by wszystkiego nie brać na klatę. Rozumiem pasję, rozumiem wiele rzeczy, ale szanujcie to co macie, szanujcie swoje zdrowie, bo jego stan pal licho że dotyczy Was ale znacznie bardziej niż sądzicie dotyczy to tych z którymi żyjecie, kochacie się (to też się zmienia po urazach! ciupcianie sie zmienia) czy którymi się opiekujecie... Decyzja o odkręceniu albo o wykonaniu ryzykownego manewru może zmienić raz i na zawsze wszystko i to nieodwołalnie!
OdpowiedzTwoj komentarz to powinno być posłowie do tego tekstu.
OdpowiedzDzięki za komentarz. Nic dodać,nic ująć...
Odpowiedzpowiem tak u mnie wygladało to bardzo podobnie tyle że obeszło się bez cewnikowania ale za to jak zakladali mi nogę na wyciąg, Pan doktor nie ukrywał że nie lubi motocyklistów, i z uśmiechem przewiercił mi kolano wiertarka- MASAKRA. No i ja nie gumowałem tylko \"stara baba\" wyjaechała mi z podporządkowanej prosto pod koło. Ale mam nowe moto i latam dalej mimo że udo miałem złamane w 2 miejscach. Powodzenia
OdpowiedzPoza kilkoma akapitami na początku reszta nie jest o motocyklach...
OdpowiedzJak kolega tak wyl przy cewniku Foleya, to strach pomyśleć co byłoby przy cystoskopii. Chyba by sie zesrał. pozdrawiam
Odpowiedz