Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzeZ pamiętnika Su Su .. Chłonęłam każdą sekundę. Wyjechałam z Nha Trang o 11.15. Miałam do przejechania 200 km. Byłam bez mapy, bez działającego telefonu. Modliłam się, żeby motor nie stanął w pustym polu, tylko w miejscu choć trochę cywilizowanym. Wiedziałam, że znów stanie. Tylko nie wiedziałam kiedy i gdzie. O tajfunie też wiedziałam. Wieczór wcześniej pilot, którego poznałam w Zima Club pokazywał mi zdjęcia satelitarne. Miał uderzyć w Filipiny i środkową część Wietnamu. Może bardziej w północ, na wysokości Hanoi. Po 50 km zobaczyłam wielką chmurę. Ale jechałam. Nie mogłam się zatrzymać. Nie po 50 km. Więc wjechałam w szarość. Deszcz padał z góry, z boku, odbijał się od ziemi. W butach woda mi chlupotała. Różowe trampki..Boże .. Aż uśmiechnęłam się na myśl o swojej dziewczęcej beztrosce. Komedia, a nie samotne podróże kobiety po Wietnamie. Szarość, głęboka szarość, mokro, zimno, przerażajaco. Tajfun za mną, burza dookoła, a ja cisnę Żabę do granic. Czyli pod wiatr zawrotna prędkość ok. 50 km/h. Licznik oczywiście nie działał. W Wietnamie żaden licznik nie działa. Byłam sama na drodze. Nawet Wietnamczycy wymiękli. Modliłam się o przebłysk na niebie, ale końca szarości nie było widać. W czerwonej pelerynie, w różowych trampkach na zielonym motorze, z każdą sekundą tylko mocniej zaciskałam ręce na kierownicy. Aż do bólu i odrętwienia. Każdy się zatrzymywał i czekał pod czymkolwiek, co choć trochę chroniło. A ja radośnie płynęłam po autostradzie na motorze ledwo widząc 5 metrów przed sobą. Bez mapy. Przebłysk. Błękit. Co za ulga. Przycisnęłam i po 15 minutach był już pełen lazur na niebie. Znów 30 C. Nawet peleryny nie zdjęłam, cisnęłam dalej. I dobrze, bo po 20 km zobaczyłam znów…nie szarość..tylko…grafitową czerń na niebie. Ona z prawej, a ja na jej granicy. Miałam szansę ominąć. Nie ominęłam. Wjechałam w sam środek ..sama nie wiem czego. To już nie była burza, ani deszcz. Byłam w czerni, w czerni absolutnej, kosmicznej dziurze. Wiatr spychał mnie na barierkę. Palmy uginały się pod nienaturalnym kątem. Widziałam tylko ich szary zarys. Chyba dużo szczęścia miałam, gdy teraz o tym myślę. Szczęście w nieszczęściu. Tylko 10 minut to trwało. Oczywiście z szalonym błyskiem w oku – jechałam. Ok. Minęło. Odetchnęłam i wtedy dopadła mnie TA myśl. Przez 20 lat żyłam życiem, o którym chciałam zapomnieć. Teraz żyję życiem, którego każdą chwilę chcę pamiętać. Chłonę każdą sekundę i zapisuję ją w myślach. Gdybym wtedy roztrzaskała się, umarłabym z uśmiechem na twarzy. To właśnie dał mi Wietnam. Gdy uświadomiłam sobie przemianę, aż potrząsnęłam głową w zdumieniu i z niedowierzaniem. Jeszcze 2 lata temu nie miałam szans na to. Byłam wtedy na granicy. Ledwo przeżyłam. Teraz, na tym kochanym motorze, w burzy, zimnie, głodna, przekraczałam swoją kolejną granicę. Różnica polegała na tym, że tym razem, pomimo wyczerpania, robiłam to śmiejąc się sama do siebie. Przebłysk uczucia wolności i nutka diabolizmu w tym moim śmiechu. Może moja historia nie jest niczym niezwykłym. Może moje granice wydają się śmieszne. Nie wiem... Teraz właśnie siedzę i patrzę, jak dwóch moich przyjaciół naprawia mi w prezencie urodzinowym moja Hondę. I znalazłam ten filmik i dziele sie z Wami kawałkiem mojej Żaby... Jest bezcenna.
OdpowiedzCub to obok Dax-a jedna z Hond z gatunku nie gniotsia nie łamiotsia, kiedyś na Discovery zrobili test wlali do silnika zamiast oleju silnikowego przepalony olej od frytek, a Honda nic
Odpowiedzbyłem w szoku, jak mijał samochody przejeżdżając po błocie pośniegowym to bałem się, myśląc, że zaraz przywali w puszkę. Nawet jadąc samochodem obawiam się przejazdu przez zwały śniegu, a tam był też lód, a On był na skuterze !!! Podziwiam. Ruch jakiś niemrawy na tym Manhattanie, jak myślę. Brooklyn Bridge fajny, sam bym się teraz przejechał.
OdpowiedzPatrz na kolana, jak gubi przyczepność to asekuruje nogą i kontruje kierownicą. Cub ma wąskie prawie rowerowe gumy, łatwiej tym iść po śniegu, prędkości też ma logiczne
OdpowiedzBrawo... Może najpierw by troche pomyślał? Sam przecież widzi ze mu to za bardzo nie wychodzi... Ciekawe ile razy się wyjebał ;) Co by zrobił jakby wpadł pod samochód? Jak to oczywiście by była jego wina. Widzę że ludzie zrobią wszystko żeby zaistnieć na chwile w sieci ;)
OdpowiedzNajpierw zobacz jak wygląda sprzęt. Koleś liczy się z upadkiem, dlatego się asekuruje nogami. W jeździe zimą uślizgi to norma. Koleś ma fun ganiając 50-ką po Nowym Jorku i bawi ślizgami przy małych prędkościach, a Ty możesz tylko na to popatrzeć siedząc na kanapie. ;))
Odpowiedz60 mln sprzedanych sztuk. A w Polsce nie mozna kupic........... grrrrrrr
OdpowiedzPo pierwsze chyba zakończyli produkcję, a po drugie dla wielkiej japońskiej czwórki Polska to rynek zaściankowy, czego efekt widać w ofertach i znakomitych wynikach sprzedaży "chińskich" marek w pojemnościach do 250ccm. Na szczęście dla wszystkich wielbicieli Cub-a można kupić Kymco Activ lub Nexxon będące rozwinięciem licencyjnej Hondy Cub. Oryginalna Honda Cub występuje dosyć często wśród używek w UK i stamtąd można taką zabawkę ściągać
OdpowiedzOd 4 lat śmigam w kombinezonie w zimie na pierdziku po krk i zabawa przednia. Tyle, że taka przednia, gdy napada świeżego śniegu i nocą (w dzień duży ruch i trzeba uważać bardzo w dużym mieście). Całoroczne opony gwarantują wystarczającą przyczepność, aby boczki cieszyły, a gaz odpowiednio przekładał się na zachowanie tylnej opony :) A i z dopierdzielaniem nie ma problemu na alejach chociażby - wystarczą płozy z butów i skuter śnieżny jak się patrzy :D niedoświadczoną odradzam ... nie widuje innych szaleńców na skuterach w zimie (chyba, że desperatów z pizzerii), a i kierowcy samochodów się patrzą jak na wariata, bo przecież "się nie da" :)
OdpowiedzMa gość nerwy. Mimo że czasem jechał nie całkiem tam dokąd chciał :D jakoś się nie zrażał takimi szczegółami jak prawie lód.
Odpowiedz