Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 23
Pokaż wszystkie komentarzeU mnie pierwsza była Honda CB 1000. Piękny i piekielnie mocny sprzęt jak na pierwszą maszynę, ale dałem radę. Bawię się nią do dziś. Jestem też dowodem na to, że nie ważne co w silniku, ważne co w głowie :)
OdpowiedzMoim pierwszym motocyklem była mz-250 czarny kolor siodełka szare, lakier klasa. Kosztowała 24000zł. Junak też kosztował tyle samo i był na raty.Nie miałem takiej gotówki,spłacałem junaka a jezdziłem mz250 w tamtych czasach miałem ogromna radość,milicja drogowa miqała na wyposażeniu motocykle wsk schl-ki gaziki emki,pożniej tropiki,nie jeden raz nie zartzymywałem się do kontroli i bardzo często urządzali za mną pościgi dla mnie to była frajda,w tamtych czasach mz była czyms co miało przewage zrywu i szybkości nad milicją,młodzieńcze wygłupy.W pózniejszym czasie jawa350, ale nie sprawiała już mi tyle radosci,kolizja przy pogotowiu na sienkiewicza,jawa na złom,ford eskord uszkodzone drzwi,błotnik ja 10 dni zwolnienia lekarskiego,teraz tylko mi został nijaki twingo.Wierzcie mi jestem emerytem ale jakbym dorwał jakaś 600-tkę to poganiał bym sie z policja.
OdpowiedzA czy będzie to problem jeśli mój tekst będzie trochę reklamą pewnego konkretnego sprzętu? W moim przypadku było tak, że zakup tego wymarzonego w 100% mojego sprzętu wiązał się absurdalnie długim czasem rozważań i prób. Coś na zasadzie "osiołkowi w żłobie dano...". Jeśli miałbym napisać jak to było, to mogła by z tego wyjść reklama.
OdpowiedzMój pierwszy Motocykl o wyższej pojemności niż 50 była MZ ETZ 250 84r. Po maszynę pojechałem z czterema kolegami do zakopanego. Po długiej trasie i błądzeniu dojechaliśmy na miejsce, były właściciel otworzył szopę i wyciągnął motocykl. Po jeździe próbnej wraz z kolegami uznaliśmy że warto za 1000zł wziąć ten motor, była wtedy zima i co 30km zmienialiśmy się gdyż było tak zimno że po dłuższej jeździe odmarzały ręce i nogi. Gdy dotarliśmy do domu oczywiście pierwsza jazda, człowiek zachwycony jak bardzo jest on mocny, nazajutrz wziąłem się za rozbieranie motocykla, okazało się że do wymiany jest dużo części które nadzwyczajnie się zużyły takie jak szczęki, sprzęgło, linki i dużo dużo innych ogółem włożyłem do motocykla 1500zł. Po zarwaniu kilku nocek wraz z moim sąsiadem Darkiem doprowadziliśmy ten motocykl do stanu bardzo dobrego. Motocykl służy mi po dziś dzień, jeżdżę nim już ponad roki i ani jednej awarii, zrobiłem mnóstwo kilometrów najadłem się dużo strachu a powodem było wymuszenie pierwszeństwa samochodu które obyło się na szczęście bez kolizji. Motor ten zostanie ze mną do końca moich dni gdyż włożyłem do niego dużo pieniędzy i serca, lecz nie na darmo i to był najlepszy zakup jakikolwiek zrobiłem, Motocyklami zaraził mnie mój Ojciec który kiedyś jeździł motocyklem gdyż od wypadku już na niego nie wsiadł, jeśli ktoś ma okazje kupić taki motocykl to brać. Naprawdę warto!
OdpowiedzMoim pierwszym motocyklem (motorowerem) była motorynka, wracałem nią na pierwszym biegu 3km.. Drugim był mini ścigacz za 50zł a później coś "większego" skuter Beta Ark 80/50, później były 2 chińczyki 110 i 125 w 4-sówie i w końcu Honda XLR 125R, starszy brat miał wtedy Yamahe XT 6003TB i bardzo mi się spodobała jazda na niej:) Teraz bujam się XT 6003TB E i wątpię w to, że szybko to zmienię na coś innego:D
OdpowiedzOd zawsze pasjonowałem się motoryzacją, w szczególności starymi motocyklami i samochodami. Chciałem, aby mój pierwszy motocykl (motorower) był wyjątkowy i pochodził z PRL-u. Tata namówił mnie na Simsona. Początkowo nie wiedziałem co to jest, ponieważ miałem dopiero 13 lat i nie byłem, aż tak wgłębiony w temat dawnych motocykli i motorowerów. Gdy go ujrzałem od razu mi się spodobał. Jego osiągi były dużo lepsze od innych motorowerów. Swojego wymarzonego Simsona S51 szukałem ponad rok, aż znalazłem całego w oryginale DDR w swojej ukochanej miejscowości Augustów. Pierwsza jazda, nigdy nie miałem styczności z biegami (mimo, że biegle jeździłem samochodem) wjechałem w płot, wszystko mi się pokićkało... W tak małym wieku, mojej dawnej małej masie to była dosłownie rakieta. Po roku strachu zacząłem nim w końcu normalnie jeździć i jeżdżę nim do dziś... Teraz szukam upragnionej MZ-ety ETZ 250... Pozdrawiam! Szymon
OdpowiedzMoim pierwszy motorem była jawa 50 posiadałem ją ok 4 miesiące ponieważ cylinder nie wytrzymał i zamieniłem ją ja wsk'e podczas drogi po nią miałem wiele przygód a to kapeć a to zatrzymanie przez policje. Najlepszym przeżyciem była jazda samochodem po podkładzie po asfalt. podczas drogi powrotnej chciałem nawet jechać z nią na dwukołowce ale tata mi to odradził. Na początku jeździłem powoli ale to się zmieniło gdy zacząłem nią wozić kolegów którzy namawiali mnie do palenia gumy, stawania na jednym słowem do katowania jej. Ale i tak uważam że to jest najlepszy motor .
OdpowiedzRacja! Sam jeżdże apką sr 50 ale w tamtym roku kupiłem ogara 200 bo jednak skut to nie biegówka... jawa ma swój urok i to naprawdę świetny sprzęt, jeśli umiesz o niego zadbać.
OdpowiedzMoim pierwszym motorem jeśli można to tak nazwać była motorynka ROMET.Jezdziłem nią przez 2 lata bo potem nie stety ją zatarłem podczas ścigania kolegi na skuterze ale została naprawiona i stoi bezpiecznie w szopie... Miałem nią troszeczkę wypadków ale inaczej bym sie nie nauczył ;).Teraz obecnie posiadam skuter PIAGGIO LIBERTY 125 ale pomału zaczyna sie już psuć więc muszę sie zacząć rozglądać za czymś nowym.
OdpowiedzMoim pierwszym motocyklem który zakupiłem była Cezetka 350 z 82r. Nabyłem go w stanie nagannym, silnik w częściach i rama pozbawiona kilku elementów i opon. Najlepsze było to że poszliśmy po nią z kolegami i przy pchaliśmy przez pola na gołych felgach, każdy coś transportował, jeden silnik, drugi błotniki itd:) Następnie kompletowałem różne części przez rok oraz sam składałem silnik co było to dla mnie wtedy nie lada wyczynem gdyż nie wiedziałem co i jak ma po kolei iść itp. Robiłem też przy okazji wszystko co jest związane z regeneracją silnik tj, wał, szlify, masę nowych części. Po roku mordowania się i spędzania w garażu późnych wieczorów motocykl o dziwo zagadał. Wrażenia niezapomniane, to było coś bo nie wiedziałem że mi się wtedy uda, radość z jazdy również była wtedy przednia bo to był w końcu pierwszy własny motocykl. Oczywiście nie miałem dokumentów do Czesi i jeździłem na drugi koniec Polski po ramę z papierami, wszystko dało się załatwić. Oczywiście motocykl mam po dziś dzień i zostanie u mnie na dożywocie dlatego iż naprawiałem go sam i w zamian za to do teraz bezawaryjnie mnie wozi i jedzie tam gdzie tylko chcę. Mam do niego duży sentyment i zostawię go dla swoich dzieci żeby wiedziały jaka kiedyś była wspaniała motoryzacja i że z niej tez można było się cieszyć i użytkować w trochę inny sposób jak dziś:)
OdpowiedzOsobiście w wieku 8lat zaczynałem od krossa z silnikiem spalinowym od kosiarki. Później gdy zacząłem dosięgać nogami do ziemi nadszedł czas na Rometa 205. Trzecim z kolei był chiński skuterek, na którego pomimo wielu opinni nie mogę narzekać. Teraz mam 16lat i śmigam na Romecie 205 z chińskim silnikiem 110 i w remoncie jest simson s51 enduro. W przyszłości planuje kupno większego motocykla, ale wiadomo, od czegoś się zaczyna.
OdpowiedzPierwszy motorower: ogar 205, pierwszy "motocykl": etz 150 (niezarejestrowana, mało tym jeździłem), pierwszy "ciężki" sprzęt FZR600 z 92r. zaliczone dwa szlify, zero złamań, tylko drobne obtarcia, (ostatni rok tym jeżdżę) wiosną przesiadka na 954 kumpla, już się przejechałem, szatan nie motocykl. ;)
OdpowiedzMoim pierwszym moto-sprzętem byl simson s53 z '91 roku. Swietny sprzecik , zero awarii. Ciekawa rzecz jest w tym , ze udalo mi sie go sprzedac za wiecej niz kupilem. Ogolnie rzecz biorac simsonki dalej w cenie i bardzo polecam na pierwszy motocykl dla malolata :)
OdpowiedzMoim w ogóle pierwszym pierwszym "jeździdłem" był Romet Ogar 205 którego dostałem jak miałem z 10 lat - 2 biegowa wersja ze zmianą biegów w nodze, ale niestety łożyska na wale były do wymiany i nie pojeździłem nim długo (miałem go z 2 lata a jeździłem może z miesiąc) :< Następnym sprzętem w którym jestem zakochany do dzisiaj był Simson S51 Enduro (wymaganie jakie postawiła mi rodzinka przed kupnem go to zdanie na kartę motorowerową) (przerobiony potem na 60 ccm). Bezawaryjny sprzęt, którym pokonałem w sumie z 30 tyś km przez 5 lat użytkowania :) Do dziś żałuję, że go sprzedałem ... a minęły już ze 4 lata. Ostatnim jak na razie :D - tym razem już motocyklem - była Honda CB 500 S '99. Sprzęt według mnie idealny dla początkujących ! Wybacza prawie wszystko i pali tyle co nic. Bezawaryjny i wygodny :) Pozdrawiam, Igor !
OdpowiedzSHL M17 Gazela
OdpowiedzMój pierwszy motor który dosiadałem do tył Komar z biegami w ręce kiedy miałem już ok 7 lat, ale już wcześniej złapałem bakcyla bowiem mój brat woził mnie na baku pod blokiem swoim Rometem 50 T-1 kiedy miałem może, ze 3, 4 lata. Wracając do Komara, to posiadam go do dzisiaj i mam mnóstwo wspomnień z tym motorowerem, a mianowicie pierwsze jazdy jeszcze jak tata mnie uczył ruszać... o matko, cały dzień próbowałem ruszyć samemu i nic z tego (Jak jeździłem z tatą to ruszałem idealnie) bo biegi w ręce chodziły opornie i musiałem dwoma rękami wrzucić jedynke xd Ale w końcu jak sie nauczyłem to dziennie potrafiłem wyjeździć 1.5 baku;d Dni były proste: śniadanie i na komara ;d nawet na obiad nie przyjeżdżałem bo wolałem dzidować po wsi, ale oczywiście musiałem w tym czasie wymienić worek świec ;d To tyle o Komarze. Kiedy zdałem kartę to chciałem mieć już jakiś motor, żeby jeździć po drodze, bo komar był bez rejestracji. Wchodzę na strych po części do komara bo wtedy coś się zepsuło w nim, a tam leży Romet 50 T-1 z rejestracją *.*. Mówię sobie " skądś znam tego rometa" i po chwili mi się przypomniały jazdy na baku z moim bratem xd Bez zastanowienia spuściliśmy Rometa po sznurkach ze strychu i zaczęliśmy niewielką renowację (tak żeby dało się nim jeździć i żeby wyglądał "jakoś") i już na 2 dzień wracałem Rometem na miasto. To było piękne uczucie, całe 11 kilometrów płakałem ze szczęścia, że udało nam się z tatą złożyć zapomniany motor. Do domu nawet nie dojechałem, bo policja mnie złapała do kontroli... ale wszystko było i mnie puścili ^^ To tyle. Nigdy w życiu nie sprzedam Komara i 50 T-1 gdyż te motory mają dla mnie wartość sentymentalną i wiele wiele wspomnień np: całymi dniami się reperowało silnik... ile się trzeba było napocić i na wku***ać, żeby chociaż odpalił.. i dlatego kocham te motorowery, bo bez nich nic nie potrafiłbym nawet zmienić dętki w rowerze, i jestem wdzięczny mojemu tacie, że mnie wszystkiego nauczył.
OdpowiedzPierwszym moim moto-sprzętem był nowiutki ciemno-niebieski 3-biegowy Romet Ogar 200, prosto z Polmozbytu, prezent od rodziców. Sprzęt nie do zdarcia, przejeździłem nim jako małolat wiele kilometrów. Po kilku latach Ogar zmienił właściciela na giełdzie, ja podrosłem i zdobyłem w LOK prawo jazdy. Zakupiłem na rynku wtórnym (na nówkę wtedy było mało kogo stać) wymarzoną MZ-150. To był dla mnie wtedy po prostu Mercedes :) Oczywiście był też model MZ-250 ale mi się bardziej podobała 150-tka, była też trochę mniejsza i lżejsza. Poza tym, taką samą miał już mój kumpel, więc trzeba było trzymać poziom kolegi :) Nasze MZ-tki okazały się trwałe i niezawodne. Zjeździliśmy trochę tu i tam. Po paru latach nadszedł czas zmian, zarówno społeczno-politycznych jak i osobistych. MZ również trafiła na giełdę (uwaga dla młodszych czytelników: kiedyś nie było internetu i portali typu otomoto). Studia, praca, rodzina, dziecko. Lata leciały a mi znowu zaświtała myśl o jakimś jednośladzie. Świat się zmienił, czasy się zmieniły, tym razem mogłem już wybierać wśród rasowych Japończyków. Wybór padł na Fazera FZ6. I mam go do dziś. Także fajny i niezawodny sprzęt. Wsiadasz, odpalasz i jedziesz. No i nie trzeba pamiętać o włączeniu ssania, odkręceniu kranika i wlaniu oleju do paliwa :) Choć miało to swój urok ....
OdpowiedzWg. mnie pierwsze Moto nie powinno przekraczać 600cc na pewno. Dostosowany do tego co chcemy robić czyli turystyk, sport, miasto? Na pewno moto które wybacza błędy i nie jest zbyt agresywne z mocą. Osobiście zawsze polecam 250 na pierwszego sporta ale w turystykach raczej odpada. CBR F4i idealne do nauki, katana też. Ale... wiemy że większość wybiera na pierwsze moto Bandita 600 lub Suzuki SV 650 i wg mnie to jest najlepszy wybór jesli chodzi o tą pojemność. Pozdrawiam
OdpowiedzWg. mnie pierwsze Moto nie powinno przekraczać 600cc na pewno. Dostosowany do tego co chcemy robić czyli turystyk, sport, miasto? Na pewno moto które wybacza błędy i nie jest zbyt agresywne z mocą. Osobiście zawsze polecam 250 na pierwszego sporta ale w turystykach raczej odpada. CBR F4i idealne do nauki, katana też. Ale... wiemy że większość wybiera na pierwsze moto Bandita 600 lub Suzuki SV 650 i wg mnie to jest najlepszy wybór jesli chodzi o tą pojemność. Pozdrawiam
OdpowiedzWg. mnie pierwsze Moto nie powinno przekraczać 600cc na pewno. Dostosowany do tego co chcemy robić czyli turystyk, sport, miasto? Na pewno moto które wybacza błędy i nie jest zbyt agresywne z mocą. Osobiście zawsze polecam 250 na pierwszego sporta ale w turystykach raczej odpada. CBR F4i idealne do nauki, katana też. Ale... wiemy że większość wybiera na pierwsze moto Bandita 600 lub Suzuki SV 650 i wg mnie to jest najlepszy wybór jesli chodzi o tą pojemność. Pozdrawiam
OdpowiedzA zaczęło się niewinnie 1,5 roczny bobas przewieziony na baku poczciwej WSK. I tak oto wujek zaszczepił bakcyla, który po 6 latach i wielu godzinach katów staruszka zaowocował zdezelowaną motorynką. Wraz z tatą, Łukasz doprowadził maszynę do stanu używalności, ba była wręcz perfekcyjna : złote koła, seledynowa rama, żółty bak i błotnik, na 1/4 ulicy nie miała sobie równych, nawet komary padały trupem. Po czasie, za pieniążki z komunii, pierwszy w pełni zautomatyzowany koreański skuter, oj mocno katowany był na naszych podkarpackich górkach, aż w końcu Łukasz wydoroślał i stwierdził że skoro zabawa lata temu w rekonstrukcje motorynki była nie lada frajdą dlaczego by nie zrobić tego samego z MZ 150. Za 100 zł kolega z pobliskiej wioski dostarczył "WRAK", który po kompletnej renowacji latał po dębickim poligonie niczym rasowa krosówa. Ale ileż można śmigać na jednym "garczku", Łukasz znalazł na aukcji śliczną XV 250 niestety, z zatartą panewką na wale korbowym. 13 i śrubokręt, silnik w maku i gdyby nie pomoc staruszka kto wie co by z tego było, po dwóch miesiącach spędzonych w garażu Łukasz lata na swojej demonicznej Virago. Jednak po bajecznym sezonie, 24 km to nie to samo co 98 km 4 cylindrowego Fazera. Kumpel dopadł biedną pszczołe po szlifie na wyspach, Łukasz wraz ze staruszkiem wziął pod opiekę i tak już został na dwa lata. Pszczółka odleciała, a Łukasz wyleciał z siodła na jakiś czas, ciężko jest w PL szybko zarobić na nową MT, pozdro !
Odpowiedzwszedłem do sklepu, znalazłem taki na którym się zmieszczę, i kupiłem 15min
OdpowiedzPierwszym motocyklem, którego mam do dzisiaj była pomarańczowa WSK trójka. Dziadek po kilkunastu latach wyciągnął ze stodoły i dał ją wnuczkowi. Początkowo nie sięgałem ziemi a nawet z trudem zmieniałem biegi i zawsze musiał ktoś jeździć ze mną. Wypadki, upadki i cioranie jej po polach było na porządku dziennym, ale przetrwała do dzisiaj w pełnym oryginale. Zimą zajmę się odrestaurowaniem i rejestruje Wiejski Sprzęt Kaskaderski na zabytek. Nie sprzedam jej nigdy, będzie czekała na wnuczka :)
Odpowiedzjeśli ,,komar" to mniejszy ,,brat" motocykla - to mając 4 lata na karku wylądowałem Kadetem w polu buraków.... nie zapomnę tej przygody do końca życia.... A pierwszym motorkiem takim prawdziwym była jawa 350 :) Coś PIĘKNEGO :)
Odpowiedz