Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeJeżdżę ok. 05:30 do pracy. W mojej okolicy wybudowano obwodnicę która przy zielonej fali powoduje że dojeżdżam w około pół papierosa do pracy, jakieś 10km. Tyko że, właśnie. 5:30, zero ruchu w poprzek obwodnicy, po drodze mam 4 skrzyżowania z sygnalizacją i tak na oko przez miesiąc jeżdżenia może ze 3 razy trafi mi się zielona fala a tak 4 razy czerwone mimo że na drodze pustki. Masakra, szkodzi mi to na nerwy jak i na płuca bo zamiast jednego kiepa wypalam cztery, Kto to ku..wa programował!
OdpowiedzW Anglii jak dojeżdżasz do pustej krzyżówki to automatycznie dostajesz zielone.. No właśnie. To nie jest Anglia. Ale takie coś mogliby wprowadzić.
OdpowiedzKolego w Polsce a przynajmniej na Śląsku mamy cuś ciekawszego...Gdy nocą dojeżdżasz do skrzyżowania z podporządkowanej i świeci się czerwone to czujnik nie wykrywa motocykla. Efekt- musisz czekać aż przyjedzie jakiś samochód by przejechać... Policja na pytanie co w takim wypadku robić odpowiedziała mi że jechać, oni nie wypiszą mandatu. Ciekawe tylko gdy w takim wypadku coś się stanie to będą równie wyrozumiali...
OdpowiedzChwała żółtemu człowiekowi za dociekliwość ale w naszych Polskich realiach mamy jeszcze jeden problem którym są postoje na ,,światłach''. Polacy nie potrafią ruszać spod sygnalizatorów. W momencie zapalenia żółtego światła kierowcy puszek jeśli nie rozmawiają przez komórki lub nie dłubią w nosie to z pewnością nie wrzucają ,,jedynki''. Efekt- gdy zapali się zielone to ruszają z opóźnieniem co skutkuje tym że przejeżdża zaledwie kilka samochodów zamiast kilkunastu. Do tego dochodzi dziwny fakt że zazwyczaj im kto ma więcej koni pod maską tym wolniej jedzie przez skrzyżowanie (po co ma się spieszyć i marnować paliwo-przecież zdąży...) W naszych Polskich miastach dochodzi jeszcze jeden problem o którym Japończykowi zapewne się nie śniło: brak albo zła synchronizacja sygnalizacji świetlnej w miastach która powoduje często że jeśli uda nam się w końcu przejechać skrzyżowanie to za kilkadziesiąt metrów zostajemy znowu ,,złapani'' przez czerwone na jakimś przejściu dla pieszych lub skrzyżowaniu. Jakby nie patrzeć nasze realia znacznie się różnią nie tylko od Japońskich ale i od zachodnioeuropejskich zachowań kierowców w ruchu drogowym a nasze miasta ze swoją organizacją ruchu pozostają daleko w tyle nie tylko za murzynami ale pewnie też za Eskimosami...
Odpowiedz