Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzew warszawie, w sezonie, jeden z teamow trenuje dwa razy w tygodniu, mozna podjechac, popatrzec, sprobowac
OdpowiedzSuper. A może coś więcej na ten temat? Kto, gdzie, kiedy, jakiś kontakt lub namiary?
OdpowiedzZepol Honda Motorista, dealera Hondy z Kopijnikow trenowal na Marywilskiej 44, pewnie w nowym sezonie bedzie tak samo. To w tym teamie startowaly armatury
OdpowiedzWielka szkoda ze nie ma prawdziwych wyscigow, dostepnych dla ogolu, tak jak kiedys hornet cup, czy hyosung cup kilka lat temu. Do tego nie trzeba torow wyscigowych, jak poznan a wystarcza male tory kartingowe jakich kilka w Polsce mamy. Sciganie sie miedzy pacholkami to troche nie to samo, ale coz, mamy kryzys, i doskonale rozumiem ze importerzy nie moga pozwolic sobie na zorganizowanie serii wyscigow z prawdziwego zdarzenia. Tak wiec wypada sie cieszyc i z tego. Widac po prostu jaka zapasc przezywa branza motocyklowa w polsce, 40 milionowym kraju gdzie miesiecznie sprzedaje sie 4 tys motocykli. Powinno byc 10 razy tyle. Szkoda, bo gdyby ktorys z importerow zdecydowal sie na prawdziwy puchar markowy, mysle ze sam wzialbym w tym udzial. Tak samo wiele innych osob i byloby spore zainteresowanie. Nie mam na mysli wyscigow na R1 czy GSXR ale wlasnie na motocyklach typu Hornet czy innych uniwersalnych 600tkach.
OdpowiedzA ja myślę że to ściganie się między pachołkami jest bardziej widowiskowe niż wyścigi na torze. Wyścig na torze wygląda fajnie ale w TV, gdzie kamera śledzi zawodnika na całej trasie, pokazuje jeszcze obraz on-board itd... Możliwość obejrzenia zawodnika na własne oczy o kilka kilkanaście metrów to jednak zupełnie co innego. Poza tym tu można sobie obejrzeć jak sobie na tym samym torze radzi kierowca Horneta 600, CBRki 250, małego i dużego skutera, a nawet maszyny wielkości Harleya. Może tego rodzaju imprezy są metodą na oswojenie ludzi z motocyklami - nie ma wielkich prędkości, rozsadzających bębenki w uszach wydechów. I nawet jak ktoś się wyglebi to zbiera się momentalnie i widać że przy niewielkiej prędkości i odpowiednim stroju nic się nikomu złego nie dzieje. Taki pomysł na promocję jazdy motocyklem.
OdpowiedzNo i ja np. nie jestem w stanie sie z tobą nie zgodzić ;)
OdpowiedzPal licho składanie! Jak zapamiętać trasę? Ja bym się chyba pogubił po trzecim albo czwartym skręcie :P
OdpowiedzGymkhana to super sprawa. I gdyby na placach nauki jazdy oraz egzaminach wprowadzono elementy tejże to było by tylko na plus umiejętności kierowców. Patrząc na to co będzie obowiązywało na nowym egzaminie na prawko kat. A wygląda na to, że tak się powoli dzieje. Jednakże, aby spopularyzować tę dyscyplinę należałoby udostępnić zarówno do treningów jak i samych zawodów "specjalne" motocykle. Wiem, wiem... do Gymkhany wystarczy zwykłe jeździdełko tylko proszę mi pokazać ilu motocyklistów narazi swoje wypucowane, wychuchane i wymarzone maszyny, nabyte i pielęgnowane za ciężko zarobione pieniądze, wymagające często wielu wyrzeczeń na wcale nie rzadkie gleby i ślizgi. Owszem, będąc pasjonatem można bezproblemowo i niewielkim kosztem zabezpieczyć odpowiednio motocykl jednak, aby coś stało się popularne nie może "wymagać" zbyt wiele. Podsumowując - bardzo się ucieszyłem, kiedy dwa lata temu usłyszałem o Gymkhanie bo umiejętności takiego panowania nad maszyną często mogą uratować z opresji jednak dość szybko się okazało, że musiałbym "poświęcić" na to mój (M.Ó.J.!!!) motocykl a na to niestety już nie dam się namówić. Wolę wydać kasę na naukę i ćwiczenia na sprzęcie, którego nie będzie mi żal niż narażać "moją ukochaną" na uszkodzenia. No i właśnie... gdzie te szkoły uczące Gymkhany i jej elementów na sprzęcie przygotowanym do tegoż? Niby te zwykłe, uczące jazdy na prawko są i mają własne "ogmolowane" maszyny zabezpieczone przed upadkami wszelkiej maści - ale co poza tym? Wiele musi jeszcze takich Ghymkanowych sezonów minąć zanim dyscyplina się spopularyzuje a elementy tego typu jazdy trafią "pod strzechy". No chyba, że... kupię sobie jakiś totalnie zjechany sprzęt, byle sprawny technicznie i na nim będę ćwiczył :-) Jego mi nie będzie szkoda w razie jakiś wywrotek czy szlifów :-) I to chyba jedyny pomysł jaki mam na chwilę obecną ;-)
Odpowiedz"Niby te zwykłe, uczące jazdy na prawko są i mają własne "ogmolowane" maszyny zabezpieczone przed upadkami wszelkiej maści - ale co poza tym? " a czego trzeba poza tym? :> vide: zawodnik ze Szczecina, prawie pokonał Wojtka Grodzkiego na L-ce z własnej szkoły :>
OdpowiedzPrawie pokonał? Tia, jasne :-) Jak na razie Wojtek tylko raz sam się pokonał (we Wrocławiu) zaliczając glebę i kończąc na 4 miejscu.
OdpowiedzPolacy nie dorośli do takich imprez. Mówię to z przykrością. W Polsce motocykle to przede wszystkim szpan, a nie przyjemność z jazdy, z panowania nad motocyklem, z podnoszenia umiejętności. Może z czasem się to zmieni, ale na pewno nie prędko.
OdpowiedzByłem jako widz w Markach na ostatnim etapie Gymkhany. Bardzo mi się podobał widok motocykli kręcących się wkoło pachołków, często w pozycji która bardziej kojarzy się z glebą niż jazdą. Nie wiem czy było to spowodowane pogodą - już nie lato - czy też słabą reklamą, a może właśnie tym że mało kogo takie zawody interesują, ale widzów była bardzo umiarkowana liczba. W porównaniu do imprezy Verva to zainteresowanie praktycznie zerowe i zawody praktycznie w rodzinnym gronie.
OdpowiedzBzdura! Chyba piszesz o innym kraju! Poczytaj na forach, o imprezach... a potem "jakże po polsku" krytykuj.
OdpowiedzStary, no mówię jak widzę, a dużo jeżdżę po Polsce. 90% polskich motocyklistów jeździ dla lansu i szpanu, to są suche fakty. Zobacz co się dzieje jak przestaje być ciepło, albo jak pada deszcz. Ruch motocykli na naszych drogach spada o 99%...
Odpowiedzale ja nie mam przyjemności w jeździe jak jest zimno i/lub pada deszcz? Czy to czyni mnie szpanerem? ;)
OdpowiedzNiestety muszę przyznać Ci rację. Jeśli z ponad miliona użytkowników jednośladów (bo tyle jest ich zarejestrowanych) tylko 120 osób chce się szkolić (za darmo tak jak to było na Gymkhanie) to jest to marny odsetek.
Odpowiedzdodatkowo 50 procent motocyklistow uzywa moto tylko w weekendy. I czesto jest to wypad pod katedre na lody, a w poniedzialek wracaja do swoich 4 kolek - zal mi takich panow. Nie dziwi mnie, ze najwiecej motocyklistow ginie w week, napewno duzy procent z nich to tacy"weekendowi motocyklisci"
OdpowiedzCóż... nie jeżdżę dla lansu i szpanu (tym czym śmigam raczej ciężko się lansować i szpanować). Jeżdżę dla przyjemności. Tak samo jak chodzę do kina, jem lody czy idę do restauracji. Uwierz mi - jazda w zimnie i deszczu wcale nie jest przyjemna. Wolę w suchości i ciepełku :-) Nie chodzę do kina na filmy, których nie lubię. Nie jem lodów o nielubianym smaku a niesympatycznych restauracji unikam. Mimo, iż mógłbym korzystać. Tylko po co skoro nie daje mi to radości? Więc... z kupnem sprzętu do ćwiczeń poczekam do następnego sezonu Ghymkany a zacznę ćwiczyć (i normalnie śmigać na moto) jak znowu będzie sucho i ciepło ;-)
Odpowiedz