Jorge Martin zgarn±³ wszystko co tylko móg³ w Malezji
Wyścig najmniejszej kategorii wyścigowej przebiegał jak zawsze bardzo dynamicznie. Kwestia tytułu mistrzowskiego zmieniała się praktycznie na każdym okrążeniu, lecz profesjonalizm i dojrzałość przyniosły oczekiwany efekt.
Jorge Martin wygrał przedostatni wyścig sezonu, zapewniając sobie tytuł mistrzowski w klasie Moto3.
🏆 @88jorgemartin does it at the first time of asking!
— MotoGP™🏁🇲🇾 (@MotoGP) 4 listopada 2018
After a season of ups and downs, the Spaniard claimed the #Moto3 in style at the #MalaysianGP 🇲🇾#MART1NATOR pic.twitter.com/pzob8Iomiz
Startował z pole position, lecz pierwsza połowa malezyjskiej rundy nie była wcale taka kolorowa i pozycja Matina i Bezzecchiego wytyczała co chwilę inny scenariusz walki o nagrodę główną. Zawodnik jeżdżący w barwach Gresiniego był już na dziesiątej pozycji, a jego główny rywal prowadził przez kilka okrążeń na torze Sepang. Jednak w Moto3 pozycja na mecie często rozstrzyga się w ostatnim zakręcie finalnego okrążenia. Tym razem tak się jednak nie stało. Jorge po raz kolejny wyczuł odpowiedni moment i zaczął ucieczkę na cztery okrążenia przed końcem, by osiągnąć linie mety z przewagą ponad 3,5 sekundy nad Lorenzo Dalla Portą. Podium uzupełnił Enea Bastianini. Albert Arenas minął linię mety jako czwarty i brakło mu dosłownie kilku centymetrów, by znaleźć się na pudle.
Dopiero piąta pozycja Bezzecchiego pozbawiła go marzeń o tytule mistrza świata, lecz patrząc na jego poczynania na torze, wszystko jeszcze przed nim i w przyszłym sezonie może być głównym aktorem tego serialu. Jorge Martin miał bardzo podobny ubiegły sezon, gdzie w bieżącym roku jest już bardzo dojrzałym, myślącym i kalkulującym zawodnikiem.
Szóste miejsce zgarnął Di Giannantonio, zostawiając za sobą młodszego z braci Binderów - Daryna i Tonyego Arbolino. Dziewiąty finiszował Tatsuki Suzuki, o włos przed Niccolo Antonellim.
Wielkim bohaterem wyścigu był Adam Norrodin. Malezyjczyk startował z pit lane i w pięknym stylu przedzierał się do przodu. Dwunaste okrążenie zamknął na siódmej pozycji, lecz dawka szczęścia się wyczerpała na ostatnim zakręcie, niewiele ponad jedno okrążenie przed końcem wyścigu. Przewrócił się i wrócił na tor tylko po to, by podziękować lokalnym kibicom za wsparcie. Finiszował jako ostatni. Wielka szkoda, gdyż odnotował z całą pewnością najlepszy awans w domowej rundzie.
Niestety zabrakło na mecie rewelacji australijskiej rundy i ucznia akademii Valentino Rossiego - Celestino Viettiego, który przekroczył granicę przyczepności i zakończył wyścig na poboczu. Jeszcze nie raz zabłyśnie.
Jorge Marin ma zagwarantowany tytuł mistrza świata w klasie Moto3 i do zamykającego sezon wyścigu w Walencji wystartuje z przewagą 26 punktów nad Bezzecchim. Łzy szczęścia płynęły spod kasku i nie ma się czego dziwić. Ciężko pracował nad efektem końcowym. Brawo.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze