Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 13
Pokaż wszystkie komentarzeJestem szczęśliwym posiadaczem TL 1000 S rocznik '98. (Prawdopodobnie jako jeden z niewielu wypowiadających się w temacie). Nie będę pisał p***dół n/t techniki, ale... Moja czerwona ślicznotkę kupiłem po 8-miu latach przerwy w dosiadaniu jednośladów. Wiecie - pierwsze dziecko , drugie dziecko... W dodatku jedyne sprzęty na jakich wcześniej jeździłem to Jawa TS 350 (niektóre moje trasy na tym uroczym czeskim motorku przekraczały 2 000km więc nie życzę sobie śmiechów), rosyjski URAL i GSX-R 600 '91 (olejaki są nie do zarżnięcia i na pohybel temu kto twierdzi inaczej). Do rzeczy: pierwsza jazda? Moc? Gwałtowność? To puste słowa. 1. Uruchomienie silnika - Można każdego Harleyowca takimi dźwiękami wprawić w kompleksy. Piękny, lekko arytmiczny basowy pomruk silnika przyprawia o erekcję i dreszcze na plecach. Po równo 5 ciu minutach wsłuchiwania się w przepiękne brzmienie silnika dosiadam maszyny. MATKOJAKAŚTYWIELKA!!!!!!! 2. Powoli Przed siebie Rozmiary motocykla mile mnie zaskakują. Krótko mówiąc jestem WIELKIM facetem. 185 cm wzrostu, 95kg żywej wagi bez majtek na wadze :-) Pierwsze moto gdzie bez skrępowania mogę się schować w całości za owiewką! Wszystko zostało tu skrojone na mnie. Lekki ruch prawym nadgarstkiem - z tłumików wydobywa się ostre i agresywne warknięcie! Grzmot odbija się przez ułamek sekundy echem pomiędzy kamienicami. W głowie pojawia się myśl "Trzeba było jednak kupić sobie tą SV650S... W coś ty się idioto wpakował". Czuje pierwszy silny zastrzyk adrenaliny... Pora do przodu, w myśli układam sobie plan przejażdżki: "Powoli, na 4000rpm, pokłoń maszynę w zakrętach, a potem pomyślimy" Odkręcam gaz i łagodnie puszczam sprzęgło... Które łapie ułamek sekundy wcześniej niż się tego spodziewałem. Maszyna wyrywa przed siebie wyrzucając spod koła salwę kamieni. Pierwsza myśl "Nogi na podnóżki!" a zaraz potem kolejna, "rety ależ one są daleko z tyłu!" Dociągam obroty na pierwszym biegu do 5000rpm i wbijam dwójkę. Zmiana biegu przy całkowicie zakręconym gazie powoduje lekkie przyhamowanie motocykla. Odkręcamy delikatnie... CHOLERA! musiałem widocznie zrobić to niedelikatnie, ponieważ moje cztery litry ześlizgują się na sam koniec siodełka!!!! Całkowicie wbrew mojej woli!!!!! Dojeżdżam do skrzyżowania, na wszelki wypadek staję i rozglądam się czy mam miejsce na ewentualne niekontrolowane ewolucje. Nie dowierzam sobie i maszynie. Właściwie to nie dowierzam sobie, co do moto mam pewność - to maniakalny morderca. Ruszam wreszcie ponownie gwałtownie buksując kołem - sprzęgło najwyraźniej działa w trybie jedno bitowym - on / off i nic pomiędzy: "Może jakaś regulacja pomoże?" 1... 2... 3... po zapięciu trzeciego biegu decyduję się znowu nieco odkręcić gaz - ponownie zsuwam się z siodełka do tyłu, ale tym razem decyduję się tam zostawić swoje szlachetne cztery litery i docisnąć je dla odmiany o oparcie którego cel istnienia nagle staje się dla mnie jasny. Kładę się jak śledź na baku dotykając go wręcz brodą. To pozwala poczuć mi się swobodniej na "bajku" i rozluźnić ręce. Przede mną kręty odcinek drogi, jadę trójką -rzut oka na obrotomierz 4000 rpm. Wchodzę w serię zakrętów na stałym gazie. Odruch hamowania w szczycie zakrętu jest mi obcy nawet kiedy jadę samochodem - wolę kiedy pojazd zachowuje się nadsterownie zamiast podsterownie i od dłuższego czasu wyrabiałem w sobie nawyk przejeżdżania zakrętów ( o ile to możliwe ) z wciśniętym gazem. Tylko na skutek własnych obserwacji... Zabawne ale dopiero tej zimy dowiedziałem się, że tak właśnie wygląda prawidłowa technika jazdy na motocyklu. W pierwszy zakręt wchodzę pochylając się swoim ciałem w kierunku zakrętu, głowę przesuwam daleko poza rączkę kierownicy , do wewnątrz zakrętu. Tyłek na razie zostaje na swoim miejscu, przykuty do oparcia, dzięki temu nie boję się rozluźnić rąk. Jeżdżę tak zawsze, mam jakąś nieokreśloną fobię przed składaniem w zakręt moto, bez pochylenia się samemu - może kiedyś się nauczę, ale póki co zbyt żywo pamiętam jak mi moja Jawka na klockowatych oponach wyjeżdżała spod siedzenia. Wiem, że dziś opony są inne, ale nawyk pozostał. Kolejne zakręty przejeżdżam na stałym gazie, lecz nim kończy się ich seria, mimowolnie odkręcam gaz. Moto prowadzi się koncertowo! Jak prawdziwa 600! Lekko zwinnie poręcznie, a zawieszenie zaskakująco miękko (jak na moje standardy) wybiera nierówności... A może to tylko szok nie pozwala mi odczuć braku komfortu? W końcu to ścigacz? Chyba nie powinno mi być wygodnie?? Kolejne zakręty utwierdzają mnie w zaufaniu do motonga - opieram ciężar ciała na nogach i balansuję czterema literami na lewo i prawo jadąc teraz po proste drodze lekkim wężykiem. Motorek nie wykazuje chęci do "bujania się" czy kołysania w trakcie tego balansowania ciałem, jak to mi się zdarzało na mniejszych motorkach. Może to dlatego, że podnóżki są daleko z tyłu i balansując ciężarem ciała mogę oprzeć się na nich, a nie na kierownicy? Nieważne, tak czy inaczej do kolejnego zakrętu schodzę zwieszony z siodełka i z wystawionym daleko kolanem - boże jakie to na tym motocyklu łatwe!!!!!! Gdyby nie fakt że kombinezon wisi na kołku w szafie na na tyłku mam tylko Jeansy, to .... Sam nie wiem. Motorek wręcz kusi, żeby złożyć się nim w jakiś lepszy zakręt. 3. Przed sezonem / Po sezonie Po zakupie motocykla jeszcze parę ciepłych dni wykorzystuję na przejażdżki po okolicy oswajając się ze sprzętem, jednak gwałtowny atak zimy kończy moje wybryki. Sporządzam Listę grzechów głównych dla chłopaków w warsztacie. Koniec sezonu zbiega się z wiadomością, o awansie w pracy i przeniesieniu do ... Za granicę. Na razie na 6-mcy, potem ... zobaczymy. Podekscytowany bliskością Hockencheim i Brna przystępuję do uzupełniania listy - z internetu ściągam Owners Manual i Serwis Manual i zaglądam co by tu .... Rzut oka na licznik - 50 000 km. Serwis Manual jest "wyskalowany" do 25 000 km... Hmmm no to co przy tych 25 000km? Listę otwiera regulacja zaworów, synchronizacja przepustnic.... BLEBLE BLE... Co mi tam. Do tej pory planowałem zając się motorkiem sam, ale praca za granicą sprawia , że nie mogę i nie muszę zajmować się nim sam. 4.Epilog Tydzień temu dostałem info: - Drogi panie, oglądaliśmy ogólnie motorek zanim zabraliśmy się do pracy. Moto musiało mieć ciężkiego dzwona. Wiedział pan, że mocowanie tylnego amorka rozleciało się i trzyma się na jakiś blaszkach? - Znaczy wiedziałem, ramy w tym punkcie często pękały, użytkownicy robili takie wzmocnienia nawet na nieuszkodzonych ramach. - Wiedział pan, że główka ramy też była spawana? - ..... - Bo ktoś włożył sporo trudu w ukrycie tego faktu - Spaw jest bardzo ładnie oszlifowany, a rama zapiaskowana. Śladów prawie nie ma. Ale rama jest krzywa, sprawdziliśmy. A tego jak długo takie coś będzie się trzymać nie wie nikt. Zabije się pan... KOLEDZY MOTOCYKLIŚCI POMOCY! Zakochałem się w tej maszynie. Ma PRAWIE wszystko to, czym dla mnie jest ideał motocykla. Piękna... Jest w jej kształtach niewątpliwie coś z kobiecej sylwetki, choćby to piękne wcięcie w talii. Ma charakter, o to na pewno! Jest jak żywa istota, jak głodny zdziczały doberman, jak .. Pamiętacie Sharone Stone w "Nagim instynkcie"? Piękna, niebezpieczna i cholernie seksowna... Ta bestia właśnie TAKA jest: czyhająca na moment nieuwagi w chwili uniesienia żeby ci skręcić kark... Wiem to wszystko, ale nic na to nie potrafię poradzić, że wszystko w niej mnie pociąga. W związku z tym SZUKAM RAMY DO MODELU TL1000S (rama z R-ki niestety nie pasuje) w ludzkiej cenie, pomóżcie zdesperowanemu. Kontakt - via Mail: kermit_the_frog@op.pl
OdpowiedzEhhh, jakbym widział siebie i mój zakup Thunderace :) pojechałem razem z żoną i córkami :) Ps Tylko że mi maszyna się udała, jeździ, a serducho pomimo teoretycznych moim zdaniem 80 tysi na szafie ;) jeszcze daje rade po polerce kieloniów :) Tylko powyżej 9 kafli lubi i olejku wziąć :/ ale ten moment przy dole w tym motorze powala pomimo, że to R4 i TO MNIE KRĘCI :) Też wróciłem po długiej przerwie, nie liczę jazdy skuterami 80-400 :| i nawet w deszcz latam, a zakręty :)))))))))) to jest to. Na koniec powiem Wam Motong Sam nie lata, to MY odwijamy i powinniśmy myśleć ;) A jak ktoś głupi to i na przerobionym skuterze czy na 125cc się zabije przy 130 ;)
Odpowiedz