Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 21
Pokaż wszystkie komentarzeJestem na wstępnym etapie starań o prawo na kat. A - w trakcie zaliczania teorii - ale po tej mocnej historii zastanawiam się co zrobić... Rozpoczętych starań o lejce na moto raczej nie wstrzymam, ale poważnie rozważę jego kupno. Co zmusza mnie do głębokiego namysłu to zasadniczo dwie rzeczy: - dwójka małych dzieci, w tym jedno niemowlę; - dynamiczny styl jazdy samochodem, który może niekorzystnie przełożyć się na dynamiczną jazdę motocyklem. Daję sobie jeszcze trochę czasu...
OdpowiedzTo może kolega kupi przyczepkę i jakiś motocykl (niekoniecznie od razu litra 200KM) . Można wtedy zrezygnować z latania po drogach i ulicach , a jeździć jedynie po torach kartingowych i motocyklowych, płytach lotniskowych itp. obiektach. Można na takie wyjazdy , w tym na tory zagraniczne, zabierać rodzinkę ( to fajna przygoda , szczególnie dla synów :) . A po latach, jak dzieciaki podrosną i rodzina osiągnie bezpieczeństwo finansowe, można wyjechać na drogi - lub nie.
OdpowiedzFajny pomysł
OdpowiedzZrezygnuj z jazdy samochodem-najwięcej zabitych statystycznie ze wszystkich pojazdów...(możesz np. spłonąć w środku).
OdpowiedzDaj sobie spokój. Ja po dwóch wypadkach (jeden dziura, drugi z winy pani wjeżdżającej na mój pas- 6 złamanych kości), po tym jak urodził mi się syn powiedziałem stop. Cały czas mnie ciągnie, to prawdopodobnie się nie zmieni, ale nie można mieć w życiu wszystkiego a ryzyko jest zbyt wielkie. Może kupię jakiś kabriolet na weekendowe wypady w lecie. Motocykl to ogromne ryzyko. Są tacy którzy jeżdżą dziesiątki lat i nic złego się im nie przydarza, ale zbyt wiele w tej pasji nie zależy od motocyklisty
Odpowiedz