Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 13
Pokaż wszystkie komentarzeJa na codzień jeżdżę K1200R Sport po Warszawie. Może motocykl nie jest szczytem poręczności (ze względu na swoją długość) ale spokojnie daje sobie radę w ruchu - jest bardzo stateczny przy niskich prędkościach przez co wogóle nie czuć jego masy. Co do BK to raz spróbowałem na dniach otwartych (45 min. wycieczka krętymi rogami po okolicach Krakowa) i że w miom odczuciu fatalnie wygląda to nie ważne ale to że siedzi się na nim jak na kiblu w samolocie to już nie jestem mu w stanie wybaczyć. Przy wzroście 180 cm nie należę do osób wysokich a podczas jazdy przez dziwaczne ukształtowanie plastików nie mogłem przytulić nóg do baku (jazda w rozkroku...?!?) Co do mocy to w tej klasie motocykli nie ma co dyskutować...z pewnością mistrzom prostej koni nie zabraknie. Różnica jest (i to spora) przy pokonywaniu zakrętów. BK prowadzi się zdecydowanie lepiej niż wóz drabiniasty ale do...szukam dobrego słowa ...finezji zestrojenia zawieszenia beemki naprawdę DUŻO mu brakuje. Tak nawiasem dziwie się że ambasadorem (bo tak się to chyba nazywa) BK jest Saleta - chłop jak dąb - jak on się na nim mieści (btw chciałbym zobaczyć jego fotki w ruchu - facet musi wyglądać jakby na psie jeździł :P
OdpowiedzMoim zdaniem oba motocykle (B-King i K1300R) to kaszana. Konstruowanie takich stylistycznych dziwolągów, o mocy kilkakrotnie przekraczającej umiejętności metroseksualnych lanserów ubranych w nowiutkie kombinezony Dainese, ważących z płynami ponad 250 kilo - to ślepy zaułek ewolucji. Jedyna korzyść jest taka, że firma za pieniądze owych lanserów szlifuje i doskonali technologie, które potem trafiają (oby) do normalnych sprzetów nadających się do codziennej jazdy i niebudzących tak jednoznacznych skojarzeń. W przypadku motocykli obowiązuje prawo malejącej użyteczności krańcowej - poszukiwanie coraz to bardziej extremalnych doznań (pod postacią eskalacji mocy i wielkości sprzętu) dowodzi moim zdaniem poważnych problemów psychicznych i genitalnych właściciela owego "sprzęta". Nie rozumiem, ale mimo wszystko pozdrawiam.
OdpowiedzDorgi kolego, twoj komentarz pachnie zawiscia oraz komunizmem! Najlepiej nich wszystkie motory beda takie same, uzeteczne, jednek marki, i o tej samej odpowiednio malej mocy. To samo tyczy sie kombinezonow. Co za belkot wyglaszasz. Czemu wogole zakladasz czasem czarny sweter a czasem szary?, powinnienes nosic tylko szary! Ciesze sie ze ludzi takich jak ty jest malo na swiecie bo bylo by tu strasznie nudno i ponuro, wszystko takie same. Tak aporopos to moze sam sie wybierzesz to psychologa po porade w tej sprawie. Motory o ktorych piszesz sa znakomite w tym w czym sa, i jesli ktos uzna ze to motor dla niego to uszanuj to a nie p....dol bzdur!
Odpowiedz