Indoor Enduro w Genui - relacja z zawodów
Zaledwie kilka dni temu mieliśmy okazję przyjrzeć się rywalizacji na najwyższym, światowym poziomie. Dokładnie 2 lutego odbyła się finałowa runda z serii Pucharu Świata w Halowym Enduro, a także jednorundowa impreza Pucharu Europy Juniorów w tej samej dyscyplinie. Całość miała miejsce we włoskiej miejscowości Genua, która już kilkukrotnie gościła śmietankę zawodników z całego globu. Bardzo wymagający tor składał się z licznych przeszkód typowych dla Indoor Enduro. Nie zabrakło belek, podjazdów, przepraw wodnych, ale także efektownych skoków - bądź zeskoków. Wszystko było bardzo sprytnie rozplanowane i skonstruowane w ciekawy sposób, co nam uprzyjemniało widowisko, a skutecznie wyczerpywało szoferów. Choć pozornie tor mógł się wydawać dość łatwy, to szybko okazało się, że do takich nie należy. Był on przede wszystkim bardzo wymagający fizycznie, ale także znalazło się tam kilka podchwytliwych elementów.
Jednak nie czas by rozwodzić się na temat dobrej organizacji zawodów. Dla nas najważniejsze są wyniki i już teraz zaznaczę, iż mieliśmy okazję posłuchać Mazurka Dąbrowskiego! Polskę reprezentowało czterech jeźdźców: Michał Szuster i Marcin Frycz w klasie Junior Pucharu Europy, oraz Tadek Błażusiak i Bartek Obłucki w Pucharze Świata. Jak się okazało - wszyscy pokazali się z rewelacyjnej strony!
Puchar Europy Juniorów
Po popołudniowych biegach kwalifikacyjnych bez większych problemów obydwaj Polacy dotarli do finałowego wyścigu, który mogliśmy oglądać na antenie telewizji Eurosport 2. Ze startu świetnie wyszli Włosi, z których przodował jeżdżący na Becie Fossati. Zaraz za nim uplasował się Greg Evans wraz ze znanym nam z Mistrzostw Europy Simonem Wakelym, który w tym roku dosiadał będzie Husqvarny. Początkowo Szuster i Frycz zostali lekko z tyłu stawki, jednak szybko zaczęli nadrabiać. Michał Szuster jechał praktycznie bezbłędnie, wyprzedzając kolejnych zawodników, co zaowocowało trzecią pozycją już na drugiej przeszkodzie! W chwilę później Michał był tuż za plecami Fossatiego. W tym samym czasie Marcin Frycz wykorzystał szansę jaką dawali stojący w miejscu, zablokowani na belkach zawodnicy - bardzo mądrze przejechał bokiem i awansował o trzy oczka do góry.
Dosłownie kilka sekund później Szuster „dopadł" Włocha na sekcji wodnej, który popełnił tam błąd i zablokował maszynę. Niestety nasz jeździec dosiadający Yamahy zrobił to samo i już wydawało się, że nie uda mu się wyprzedzić rywala, jednak trzeźwość umysłu i duże doświadczenie pozwoliły mu pokonać Włocha w kilka chwil później na sekcji z belkami. Od tej pory Michał jechał już niezagrożony. Chwilowo do naszego rodaka zbliża się Evans, jednak popełniał on dość dużo błędów i po jednym z nich został wyprzedzony przez Włocha Fossatiego, a także przez Marcina Frycza.
Na ostatnim okrążeniu przewaga Szustera była ogromna i spokojnie dojeżdża on do mety. Za to za jego plecami dzieją się niesłychanie ciekawe rzeczy. Pozornie niezagrożony Fossati popełnia błąd na ostatniej, kamienistej przeszkodzie i na 5 metrów przed metą zostaje zdjęty z motocykla. Szansę swoją po raz kolejny wyczuwa Mistrz Polski Juniorów w Rajdach Enduro - dosiadający KTMa Marcin Frycz. Łokieć w łokieć z Gregiem Evansem przeskakują przez kolejne przeszkody i w niesamowicie efektownym stylu motocykl Marcina mija metę - mówię „motocykl", gdyż naszego rodaku już na sprzęcie wtedy nie było. Mimo wszystko wynik sędziowie zaliczają Evansowi, który zostaje drugim zawodnikiem wśród europejskich juniorów, zaś Marcin musi zadowolić się (rewelacyjnym!) trzecim miejscem.
- Michał Szuster, Polska, Yamaha
- Greg Evans, Wielka Brytania, KTM
- Marcin Frycz, Polska, KTM
- Gioni Fosstati, Włochy, Beta
Michał Szuster:
„Trudno nie cieszyć się z „podwójnej europejskiej korony". Do Mistrzostwa Europy wywalczonego jesienią w klasycznych rajdach enduro dołożyłem teraz tytuł w hali. Zaprocentowało doświadczenie zebrane w poprzednich startach we Włoszech." - Dwa lata temu, jeżdżąc w mistrzostwach świata, Michał nie zakwalifikował się do finału. Rok temu był ósmy, a teraz wreszcie może się cieszyć ze zwycięstwa. „Nie ukrywam, że, jadąc do Genui, nie wiedziałem, jak sobie poradzę na kamieniach. Nie miałem okazji potrenować w kraju jazdy w tych warunkach na nowym motocyklu. Tymczasem Yamaha świetnie się spisała podczas tej ekstremalnej próby. Dzięki niej mogłem zaprezentować pełnię moich możliwości."
Puchar Świata - droga Polaków do finału
Droga Tadka Błażusiaka i Bartka Obłuckiego do finału była bardzo łatwa, ponieważ już z pierwszego biegu znaleźli się w gronie czterech najlepszych zawodników. Mimo słabszego startu - w przypadku Bartka spowodowanego w dużej mierze przez o 20KM słabszy od reszty motocykl - nasi reprezentanci szybko przebili się do czołówki i bezproblemowo dotarli do finiszu. Tadek mocno odskoczył od reszty stawki, a Obłucki starał się deptać po piętach teamowemu koledze, Sebowi Guilloume'owi. Francuz jeździ jednak dwusuwową 280 i ciężko dogonić go o 1/3 słabszym motocyklem. Zresztą nie było takiej potrzeby - Bartek i tak miał zapewnione miejsce w finale. Co bardzo ważne, główny rywal Tadka Mika Ahola, nie zdołał dojechać w pierwszej czwórce i zmuszony był do startu w wyścigu ostatniej szansy. To samo tyczyło się takich sław jak Despres, Germain, czy Oldrati.
Przy okazji pisania o drodze naszych zawodników do finału, warto wspomnieć o pierwszym biegu, który odbył się dosłownie kilka chwil przed występem Polaków. Bieg ten był o tyle zaskakujący, iż bezpardonowo wygrał go motocrossowiec i zarazem nowy nabytek teamu Husgvarna CH Racing - Antoine Meo. Jechał on jak z nut i nie pozostawiał cienia wątpliwości, wręcz mówiąc poprzez swoją dyspozycyjność, że ten dzień należy do niego. Drugi - także dość niespodziewanie - do mety dotarł Xavier Galindo, przed Mossinim, Auber i Knightem. David miał dość duże problemy na trasie i musiał skorzystać z wyścigu ostatniej szansy.
Sam wyścig ostatniej szansy odbył się po wyżej opisywanym Pucharze Europy Juniorów i obfitował w wiele emocji, choć było widać niesamowitą chęć wygrania przez Davida Knighta. Zresztą to właśnie on uplasował się na czołowym miejscu i wraz z 18-letnim Oldratim przedarli się do wyścigu finałowego...
Finał Pucharu Świata
Emocje sięgały zenitu, gdy zawodnicy wchodzili na maszynę startową. Ostatnie przygotowania, ustawienie motocykla, spokojne rzucenie okiem na rywali - sekundy dzielą najlepszych światowych zawodników od startu... Poszli! Ze startu rewelacyjnie wychodzi Meo, który w pierwszy zakręt wpada przed Xavim Galindo i Tadkiem Błażusiakiem. Bartek chwilowo zostaje w tyle, jednak już na pierwszych przeszkodach odrabia straty. Zawodnicy atakują kolejne przeszkody, zaś Taddy szarżuje i w swoim stylu bierze się za Galindo. Jednak tuż za nim czyha Knight, który znany jest z niesamowitej zawziętości i kompletnego braku umiejętności przegrywania. Tadek leci przez belki łokieć w łokieć z Knighterem i równo wpadają na kamienisty pagórek. Brytyjczyk wbija się pod prawą rękę naszego reprezentanta, jednak Błażusiak nie odpuszcza. Postanawia postawić wszystko na jedną kartę i atakuje przeszkodę „na szeroko", czyli po jak najbardziej zewnętrznej linii. Zabieg ten byłby genialny, ale niestety nie dochodzi do skutku, ponieważ Tadeusz zostaje wyrzucony z siodła maszyny. Szybko się jednak zbiera i z piątej pozycji próbuje nadrabiać straty.
W tym samym momencie Bartosz Obłucki spokojnie przygląda się całej sytuacji. Na czele oddala się w niesamowitym tempie Meo, zaś za nim powoli słabnie Xavier Galindo. Knight dochodzi swojego rywala i na sekcji wodnej bez większych problemów wyprzedza go. Kilka chwil później do Galindo dojeżdża Tadek Błażusiak wraz z Ivanem Cervantesem, jednak nie udaje się go wyprzedzić i od tej pory cała trójka przemierza tor w dość zwartym szyku. Zdarzenia nabierają tempa. Cervantes wyprzedza Galindo i krótkim momencie odskakuje na bezpieczną odległość, zaś zdeprymowany jeździec KTMa stara się nadrobić stratę. Do stawki dołącza się jeżdżący na Hondzie Mossini, a gdzieś między nimi przeciska się Błażusiak. Za całą ekipą zaś podąża Bartek Obłucki. W jednym momencie Galino wywraca się na sekcji ze wzdłużnie ułożonymi belkami i tym samym na dwa kółka przed końcem wyścigu ściąga z motocykla Tadka Błażusiaka. Całe zamieszanie zaś omija Bartka Obłuckiego, któremu udaje się przejechać bokiem.
Końcówka wyścigu jest znacznie mniej emocjonująca. Obłucki bezproblemowo radzi sobie z Mossinim, zaś odległość dzieląca Tadka Błażusiaka od reszty stawki jest zbyt duża by mógł nadrobić. Ostatecznie pierwszy na metę dociera Antoine Meo, przed Davidem Knightem i Ivanem Cervantesem. Czwarty plasuje się Bartek Obłucki, zaś Tadek Błażusiak po pechowym wyścigu dojeżdża do mety na szóstej pozycji.
1.Antoine Meo, Francja, Husqvarna
2. David Knight, Wielka Brytania, KTM
3. Ivan Cervantes, Włochy, KTM
4. Bartosz Obłucki, Polska, Husqvarna
5. Fabio Mossini, Włochy, Honda
6. Taddy Błażusiak, Polska, KTM
Tadeusz Błażusiak:
„Postanowiłem przyspieszyć w trudniejszej części trasy, co stosowałem podczas wcześniejszych biegów. W ten sposób mogłem zniwelować fakt, iż zawodnicy specjalizujący się w motocrossie byli ode mnie szybsi na łatwych partiach toru. Na jednym z wyskoków wybiłem się potężnie, chciałem przefrunąć nad przeszkodami i w ten sposób minąć rywali. Podczas lądowania okazało się, że dokładnie przede mną leżał kamień! We wcześniejszych biegach go nie było, musiał przetoczyć się w to miejsce w trakcie finału, po prostu przerzucił go któryś z motocykli. Uderzyłem silnikiem w przeszkodę i wywróciłem się, spadając na 5. miejsce. Cios był tak silny, że pękł kevlarowo-tytanowy ochraniacz, który miałem na sobie. Mimo oszołomienia postanowiłem jechać dalej i gonić rywali. Starałem się jak mogłem, ale jeszcze dwa razy upadłem. Pierwsze uderzenie okazało się bardzo wyczerpujące, byłem nim oszołomiony, nie mogłem się należycie skoncentrować na jeździe. Skupiłem się więc na tym, by dojechać do mety na 6. miejscu i zdobyć wicemistrzostwo. Udało się i jestem ogromnie szczęśliwy!"
Podsumowanie
Był to niesamowicie emocjonujący weekend dla nas wszystkich. Cieszy niezmiernie fakt, że tak duża stacja telewizyjna jak Eurosport znalazła czas by zaprezentować te szalenie ciekawe zawody. Jeszcze bardziej cieszy to, że na zawodach tych mogliśmy posłuchać hymnu Polski i zobaczyć jak dobrzy są w tym sporcie nasi rodacy. Warto poinformować także, że FIM uznał, iż rozda tytuły mistrzowskie w tej dyscyplinie i w taki oto sposób Tadek Błażusiak do sukcesów może dopisać V-ce Mistrzostwo Świata w Halowym Enduro. W przyszłym roku planowane jest przeprowadzenie pełniejszej serii halowego enduro, już w formie Mistrzostw Świata.
Na samo zakończenie zachęcam do obejrzenia przebiegu finału, który znaleźliśmy w czeluściach serwisu YouTube!
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeWiesz co, trudno reagować na krytykę, która nie ma podstaw. Dziwi mnie że zarzucasz Michałowi, że źle reaguje na krytykę, skoro sam nie przyjmujesz jakichkolwiek argumentów (moim zdaniem ...
OdpowiedzA gdzie zdjęcia Obłuckiego? Czemu tylko 2 zdjęcia Szustera a tyle jakiś młotków na ktm-ach? Czemu w fotorelacji tak ta marka jest faworyzowana i ich zawodnicy a nie nasi rodacy? To jest niefer. ...
OdpowiedzBłagam... Zdjęcia z tej imprezy dostępne w trybie "copiright free" ma tylko KTM Images. Więc zadam pytanie: wolisz przeczytać relację teraz ze zdjęciami zawodników KTMa, w których jest Polak Tadek Błażusiak, czy przeczytać relację z 3-4 tygodnie z dwoma zdjęciami więcej prezentującymi innych zawodników? Co do wspierania polskich zawodników, myślę, że sami zawodnicy mogą się wypowiedzieć, że Ścigacz.pl jest jednym z niewielu offroadowych mediów, które tak chętnie i regularnie wspiera naszych rodaków prezentujących się na arenie międzynarodowej. Bartek Obłucki jest z nami już od 2 lat, a od czasu ErzbergRodeo - na którym byliśmy jedynym polskim przedstawicielem mediów! - bardzo blisko współpracujemy z Tadkiem Błażusiakiem. Więc proszę, najpierw przyjrzyj się naszej działalności, przeczytaj relację, a dopiero potem krytykuj. Zresztą jeżeli uważasz, że napiszesz lepszą, ze zdjęciami każdego startującego tam zawodnika, to ślij ją na michal@scigacz.pl - mówię to całkiem serio. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzOd dłuższego czasu czytam większość artykułów na portalu ścigacz.pl a wszystkie dotyczące off-roadu. Przykre, że na słowa krytyki odpowiada się krytyką a nie wyciąga się wniozków z niej. Nie jesten dziennikarzem, lecz fanem motocykli a szczególnie enduro. Co do obiektywizmu to poprostu brak mi słów. Wystarczy przeczytać wacze relacje z rajdów enduro. Tylko jedna grupa zawodników jest opisana dosiadająca motocykli jednej marki. Czemu o innych nie piszecie? Są słabi? Widze, że już spoczywacie na laurach i nie zamierzacie się rozwijać. Szkoda bo macie duże możliwości a nie potraficie (nie chcecie?) ich wykorzystać dla dobra sportu. Od wielu lat opserwuje enduro i jedyne obiektywne relacje są na stronie www.enduro.pl . Dlaczego nie pójdziecie w tym kierunku?
Odpowiedz