Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzeAkurat robiłem prawo jazdy w najdroższej i podobno najlepszej szkole w mojej okolicy. Takiej najbardziej polecanej i w 100 % motocyklowej. Teoria prowadzona po łebkach, powtarzanie informacji na kat. B (które to prawo jazdy było wymagane przy zapisie) oraz lekcje w stylu "co by wam tu jeszcze powiedzieć". Ani jedne zajęcia nie rozpoczęły się punktualnie. Tor jazdy po łuku? Doczytacie sobie w polecanych książkach, ale uważajcie bo nie wszystko jest tak jak tam piszą - rozwinięcia tego stwierdzenia nie było. Przeciwskręt? Gdybym nie doczytał na Internecie i nie dooglądał na YT to nic bym z tego nie zajarzył. Przeciwbalans? Wręcz był wyśmiewany na placu, jako niepotrzebna cyrkowa fanaberia, bo "instruktor umie bez". Odpowiedzi na pytania pobieżne i nierzadko lekceważące. No i 3 kursantów na raz, podczas gdy instruktor wisiał na telefonie umawiając kolejnych jeleni na jazdy. Nie przeszkadzał strój motocyklowy składający się z obsuwających się ochraniaczy jak na deskorolkę. Stan techniczny motocykli nie najlepszy. Jazdy na mieście prowadzone w "ciekawy" sposób - pełen gaz, bo potem i tak będziesz tak jeździł więc od razu się ucz. Po oblanym egzaminie udałem się na nauki do takiej zwykłej szkoły kat. A + B - instruktor był motocyklistą. Sesje 1 na 1, ogromna wiedza techniczna, praktyczne uwagi, które gwałtownie podniosły mnie na wyższy poziom jazdy. Niestety ta pierwsza szkoła ma doskonale ogarnięty PR w Internecie oraz lokalnym środowisku, któremu najwyraźniej nie przeszkadzają takie praktyki, bo nikogo nie chcę posądzać o tłamszenie "raportu mniejszości". Żałuję, że od razu nie robiłem kursu w szkole nr. 2. Tak więc Redakcjo, nie wszystko złoto, co się świeci.
Odpowiedzu mnie tez tak było, kurs w polecanej szkole, ale wrażenie podobne do Twoich. Po oblanym egzaminie (slalom szybki) zapisałem się na dodatkowe jazdy tuz przed ponownym egzaminem w innej szkole bo akurat mieli promocje. Tu zdziwienie, ze instruktor cały czas Cię obserwuje, koryguje na bieżąco i doradza. Efekt - zdany egzamin i prawidłowe nawyki (cały czas lekko odkręcany gaz w slalomie szybkim, a nie łycha na 2 na dojeździe i zamknięcie manetki na slalom)
OdpowiedzZ ciekawości jakie miasto?
OdpowiedzKraków
Odpowiedz