Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarze:) oto moje spostrzeżenia: - piątek: przyjechaliśmy b.późno, było trochę trudno trafić już w samym bytomiu, sprawę utrudnił brak tabliczek dojazdowych zwykle umieszczanych przez organizatora(w każdym razie ja po drodze nie widziałem). załapaliśmy się na dosłownie ostatnie 2 kawałki kiełbasy i ostatnie 2 piwa, niby biedy nie było ale można by przewidzieć że ktoś nawinie kilkaset km i przyjedzie późno i zostawić jakiś zapas. wskutek niedoinformowania firmy sprzedającej bilety obładowaliśmy się namiotami i materacami a okazało się że można spać w szopie na wojskowych pryczach(więc wystarczyłyby tylko śpiwory). sanitariaty: przez kilka dni nikt nie dał rady napełnić pojemników na mydło(skandal), na miejscu nie było pryszniców(może i gdzieś były ale nikt nie wiedział gdzie-na miejscu nie było i już), były za to luksusowe kibelki(super) ;) szkolenie: jechałem z myślą że "teraz to dopiero nauczę się jeździć" - a było pół godziny szkolenia..czego można się nauczyć w 30 minut będąc w 6 osobowej grupie? rajd: trasa super, miejsce super, tylko skąd u diabła wzięły się te dwie kopy ziemi skoro przed chwilą ich nie było?(kto był wie o co chodzi) bezpieczeństwo: podpisanie deklaracji zrzeczenia się roszczeń przez uczestników nie zwalnia organizatora z obowiązku zapewnienia bezpiecznego przejechania trasy rajdu. tymczasem kilkakrotnie na trasę wjeżdżały auta, rowerzyści, wchodzili piesi. pohukiwania organizatorów niby sprawę załatwiły i wszystko się dobrze kończyło "no ale".. katering: dużo, dobrze, na czas :) informacja: tyrolka-dowiedziałem się przypadkiem prysznic-nie dowiedziałem się namiot-udzielono mylnej odpowiedzi organizacja-zapisałem się do grupy szkoleniowej, krajoznawczej i enduro, jak jeździłem po placu 'moja' grupa krajoznawcza sobie pojechała i musiałem dopisywać się do innej. cena: ponad 200zł za w sumie jeden, faktycznie atrakcyjny dzień(w piątek tylko przyjazd i zjedzona jedna kiełbaska plus jedno piwo, w niedzielę śniadanie i do domu) to chyba jednak trochę za dużo, może warto pomyśleć o jakiejś koszulce zlotowej i znaczku? ok była smycz :) niedziela: w zasadzie nic już się nie działo podsumowując: super że taka impreza w ogóle jest i komuś chciało się ją zorganizować, niedociągnięcia organizacyjne są niczym wobec dobrej atmosfery spotkania organizowanego przez bmw, możliwości poznania i integracji. moje zastrzeżenia(subiektywne oczywiście chociaż wygłaszane również przez innych kolegów) napisałem wyłącznie po to by organizator dostrzegł obszary gdzie można zwrócić baczniejszą uwagę i w przyszłych edycjach wyeliminować potknięcia żeby impreza była jeszcze fajniejsza. jak mówią: "błędów nie popełnia ten kto nic nie robi" dlatego serdecznie dziękuję organizatorom i pozdrawiam wszystkich uczestników!
OdpowiedzDobre podsumowanie imprezy... nieco grzeczne może ale kilka słów prawdy padło. Moim zdaniem totalne dno. Nie wiem czym niektórzy się podniecali na całej imprezie ale jak kolega wspomniał organizator nie zadbał o tych co późno dojechali, nie zadbał o porządne zabezpieczenie imprezy, o to aby każdy wiedział gdzie ma jechać - wystarczyło na wjeździe do Bytomia powiesić kilka tablic z informacja gdzie się kierować. Nawet na prostym zlocie w takim małym Krotoszynie każdy wie gdzie jechać a nei organizuje go BMW :) Jazdy szkoleniowe, enduro, turystyczne bardziej się człowiek spocił niż czegokolwiek nauczył. Rozmawiałem osobiście z ok. 20stoma osobami na tym zlocie i wszyscy go doszczętnie skrytykowali. Gdybym sam nie był i obejrzał te zdjęcia oraz filmiki to bym pomyślał niezła impreza. Nawet zespół grał do wczesnej godziny bo mu za więcej jak powiedzieli nie zapłacono. Organizacyjnie każdy lepszy ogólny zlot jest o niebo lepszy, więcej atrakcji a do tego mało kto zmywa się o 22 do hotelu. Niestety Hotelu w centrum Gliwic o czym dowiedzieliśmy się dopiero po przyjeździe. Gdyby organizator poinformował o tym przed imprezą mało kto by wykupił tą najdroższą opcję. Tyrolka była dostępna ale nikt o niej nie wiedział, nawet sama jej obsługa pytała się dlaczego nikt nie zjeżdża. Nasuwa się pytanie czy impreza była drętwa bo organizowała ja Warszawa? Czy też większość ludzi przyjechała się pokazać na nowych GSach polansować się trochę i zapomniała co to znaczy dobra zabawa i jazda na motocyklu? Sam organizator zwijał się najwcześniej - pewnie gdzieś na Śląsku była ciekawcza impreza. Odwalili swoje i tyle, tylko proszę nie opowiadajmy znajomym jak było fajnie i super. BMW mogło się postarać a niestety nie zrobiło tego.
Odpowiedz..a czytaliście relację w lipcowym 'motocyklu'? dla zwykłej dziennikarskiej uczciwości zamiast peanów nt super imprezy można by napisać i o minusach które przecież były. filmiki czy artykuły pokazują tylko i wyłącznie zadowolonych uczestników a jak siedzieliśmy wieczorem przy piwie to każdy mój rozmówca miał jakieś 'ale'. nie chodzi o dokopanie organizatorom - super że bmw challenge jest organizowane! chodzi raczej o życzliwe wytknięcie potknięć po to by je następnym razem wyeliminować. inna sprawa że na kilkudziesięciu uczestników mamy tylko kilka komentarzy. 29-30 sierpnia trzecie spotkanie - zobaczymy jak będzie tym razem :) pozdrawiam..
Odpowiedz