Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzeDrogi Konradzie, dlaczego calkowicie pominales aspekt ekonomiczny? Podstawowy problem to "Mikroekonomia" nabywcy, czyli cena elektryk vs. spaliniak, koszt benzyny, ktora mozna kupic za roznice (najczesciej minimum dwukrotna) w cenie pojazdu i ilosc km, ktore kozna na niej pokonac, koszt ladowania w szybkich stacjach, ale takze "makroekonomia", czyli koszty rozbudowy infrastruktury zwiazanej z ladowaniem (przepustowosc), ekwiwalent dla podatkow zawartych w cenie paliw, koszt utylizacji zuzytych ogniw, koszty dotowania doplat do elektrykow i na koniec koszt i sprawnosc globalnych systemow logistycznych, ktore przeciez tez musza byc docelowo oparte o elektryczny transport kolowy.
OdpowiedzCześć, dzięki za komentarz. Tych aspektów jest dużo więcej, ale tak jak napisałem, nie miałem miejsca na szczegółowe poruszanie wszystkich. Zebrałem te, które najczęściej widuję w komentarzach. Te sprawy, o których piszesz, podciągnąłbym pod polityczną decyzję światowych gospodarek, by jednak iść w stronę elektryczności. Oczywiście, jest dużo drożej, przynajmniej teraz, ale nie ma odwrotu. Czasy taniego paliwa też się skończą, raczej prędzej niż później. Pojazdy elektryczne, zarówno w zakupie, jak w eksploatacji dla końcowego odbiorcy powinny tanieć wraz z ich upowszechnieniem. "Jeździć, obserwować", tak bym podszedł do tego tematu, raczej na chłodno. Pozdrawiam!
Odpowiedz