Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 99
Pokaż wszystkie komentarzeA ja to samo kolego dołączam się.Ostrzegal mnie instruktor że jak pójdę do Katowic zdawać to tam dużo ludzi już na ósemce oblewa,i ją pewny siebie śmiejąc się że jak to można na ósemce kiedy to ja robię wszystko na 100procent tutaj.Malo tego nie mam stresu ani ciśnienia z tym egzaminem ,i mam pieniądze też na to że nie jest to problem.I co nie zdałem na ósemce podparłem dwa razy,motor szedł jakby raz szybciej raz wolniej odniosłem wrażenie i tyle nie zdalem .Fakt byłem pierwszym zdającym na pewno motocykl jeżeli jest na wtrysku a jest nierozgrzanym jedzie innaczej .Ale porażka dla mnie przeniosłem papiery na Tychy ponoć tam plac jest taki jak na kursie miałem.
OdpowiedzHopek, z Twojego opisu wnioskuję, że zdawałeś razem ze mną, 29-go rano. Jeśli tak, to ja jestem tym gościem, który zdawał jako trzeci, "weteranem bojów" o prawko A. I pozwolę sobie mieć miec inne zdanie, gdyż: 1) Motocykl był rozgrzewany przez conajmniej kwadrans, wszyscy to widzieliśmy, 2) Nie zauważyłem zmiany tempa "raz szybciej, raz wolniej" i tyle powiem, że motocykl moim zdaniem był w lepszym stanie technicznym, niż te, które znam z nieudanych prób w Dąbrowie Górniczej. I jeszcze powtórzę to, co już napisałem na innym forum: plac w Katowicach jest większy i wygodniejszy, niż ten w DG i lepiej zorganizowany. Można spokojniej, z większej odległości rozpocząć każdy przejazd, jest czas na to, by np. ustawić sobie i skontrolować pożądaną prędkość. Generalnie jest swobodniej, czego o Dąbrowie powiedzieć nie można. A co do samego egzaminu: w Katowicach po raz pierwszy trafiłem na egzaminatora, który nie stawiał sobie za cel nie uwalenie osób egzaminowanych za wszelką cenę, lecz wręcz przeciwnie: wspomożenie ich w tej sytuacji. Uspokajał atmosferę, tłumaczył po kilka razy pewne rzeczy, wielokrotnie przypominał o tym, co trzeba samemu pamiętać, żeby głupio nie oblać. Przy samych ćwiczeniach tam, gdzie była możliwość różnej interpretacji przebiegu zadania (np. czy koło dotknęło linii, czy nie) starał się, jeśli tylko było to możliwe, interpretować na korzyść zdającego. Informował (niektórzy zdający nie byli tego świadomi) że np. tak naprawdę w slalomie szybkim jest więcej niż 2 próby i radził, jak ćwiczenie wykonać, żeby prawdopodobieństwo zaliczenia było większe. Itd., itp. - słowem: nie szukał na siłę "haków", tylko pomagał no i po prostu oceniał przebieg zgodnie z zasadami określonymi w rozporządzeniu, bez wymyślania własnych utrudnień. Jazda po mieście również była "na spokojnie", z bardzo dobrą komunikacją, jasnymi poleceniami, bez wpychania na siłę w jakieś pułapki typu "znak schowany za krzakiem". Osobiście aż się aż zaśmiałem słysząc w słuchawkach: "Na skrzyżowaniu skręcamy w prawo, tam NA STOPIE". W przeszłości podczas każdego (dosłownie) mojego egzaminu w DG na 10-12 osób w grupie plac przechodziło zwykle od 2 do 3 osób. Czyli zdawalność placu rzędu 30%. Tymczasem z naszej poniedziałkowej grupy plac zaliczyło 60%, a miasto było formalnością. Te procenty mówią same za siebie i komentarza moim zdaniem nie wymagają. P.S. Udało mi się zdać, ale z perspektywy moich zmagań powtórzę to, co twierdziłem zawsze otwarcie i co po cichu przyznawał każdy znany mi instruktor: 1) Ósemka, slalom wolny i slalom szybki nie mają absolutnie nic wspólnego z jazdą motocyklem po drogach publicznych i powinny zniknąć lub przynajmniej zostać zmodyfikowane, by miały choć pozory zastosowania praktycznego. 2) Obecny system egzaminowania służy tylko i wyłącznie nabijaniu kabzy instruktorom, egzaminatorom i WORD-om, a pośrednio przez system podatkowy - także państwu. Z całą pewnością nie służy wyszkoleniu świadomego, dobrze jeżdżącego motocyklisty Ten system jest chory, jes to rozbój w biały dzień i nic ponadto. Żeby jednocześnie było jasne: powyższe nie oznacza, że neguję sens egzaminowana na placu przed wyjazdem na miasto, czy że WSZYSCY związani z tym systemem to [tu wstaw dowolny epitet]. Niemniej jednak ogólny obraz sytuacji moim zdaniem właśnie tak się przedstawia i nie mam powodów, żeby myśleć inaczej. Co by nie mówić: przez cały ten czas jeździłem na 2 kółkach po kilkanaście tys. km rocznie, praktykę jakąś tam mam i to, co potrafię teraz, potrafiłem i 3 lata temu, nic się pod tym względem nie zmieniło.
Odpowiedz