Czy do wyścigów Supermoto nadaje się tor inny niż do kartingu? Po raz pierwszy mogliśmy się o tym przekonać w niedzielę 9 lipca 2006 roku. Wtedy bowiem po raz pierwszy tego lato wyścigi supermoto motocykli i quadów odbyły się nie tak jak zazwyczaj na torze kartingowym, ale na płycie toruńskiego toru rallycrossowego. Co prawda runda na torze rallycross miała już się odbyć w tym roku w Słomczynie, jednak tam w ostatniej chwili została odwołana. Tor w Toruniu jest bez wątpienia najszybszym z torów, jakie było mi dane dotychczas oglądać. Prędkości na nim osiągane bez wątpienia biją na głowę tor w Lublinie, nie wspominając już nawet o Radomiu. Ponadto specyfika rallycrossu mówi, że ma to być tor o zmiennej nawierzchni. I jest, ale oprócz regulaminowych (w supermoto) 20% odcinka terenowego na niemal jego całą nawierzchnię nanoszona jest ziemia i żużel. Powoduje to, że zawody po pierwsze są o wiele bardziej widowiskowe, a po drugie (na co narzekali sobie zawodnicy) o wiele bardziej niebezpieczne.
Swą obecność na zawodach w mieście Kopernika i pierników zapowiedzieli już wcześniej Adam Badziak i szalejący w polskim supermoto Czech Jiri Bocek. Niestety z powodów do tej chwili nieznanych ten ostatni nie pojawił się. Na torze można było spotkać także skądinąd znanego niektórym Michała Pernacha, tym razem nie na swojej 600tce, ale z kamerą w ręku... Zawody wywołamy również spore zainteresowanie wśród zawodników Motorsport Castrol Teamu. Sobotnie treningi upłynęły zawodnikom przede wszystkim na zapoznawaniu się z torem. Według ich opinii tor, ze względu na duże rozwijane prędkości, był bardzo niebezpieczny. Sam Adam Badziak relacjonował później treningi obrazując je liczbą zaliczonych przewrotek. Niedziela przywitała zawodników niemożliwym do wytrzymania upałem. To właśnie upał można uznać za głównego sprawcę późniejszych wypadków. Pod nieobecności walecznego Czecha jasnym od początku był fakt, że tym razem pierwsze miejsca w obu klasach będą należały do Marcina Kurowskiego. Rzeczywiście Marcin nie zawiódł pokładanych w nim nadziei i w każdym z czterech wyścigów (2 klasy po 2 wyścigi) plasował się na pierwszym miejscu. Tuż za nim kończył bieg w klasie S1 Sławomir Kruszyński, który w liczniej obsadzonej klasie S2 kończył odpowiednio na II i X miejscu. |
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze