Poprad na motocyklu, czyli pomysł na weekend
Idealny dzień, by gdzieś pojechać. Wybór padł na Tatry Słowackie i tamtejsze baseny w Popradzie.
Start
Nasz wyjazd zaczyna się w okolicach Krosna. Start o 7.00. Pogoda dopisuje, słońce świeci, nie ma wiatru. Idealny dzień, by gdzieś pojechać. Wybór padł na Tatry Słowackie i tamtejsze baseny w Popradzie. Jak już wspomniałem, o 7 rano startujemy i niespełna 30 minut później meldujemy się na przejściu granicznym w Barwinku. Pokazujemy dowody osobiste i w drogę. Na drodze, od czasu do czasu, pojawił się jakiś samochód, spokój i cisza. Dojeżdżamy do Śvidnika i zauważam, że Słowacy prawie nie używają kierunkowskazów - trzeba będzie uważać. W Śvidniku skręcamy w prawo i kierujemy się na Bardejov, Starą Lubovnie i Poprad. Nasza trasa prowadzi cały czas wzdłuż polskiej granicy. Te rejony Słowacji są dość biedne, jadąc tędy widzimy ludzi przy drodze sprzedających grzyby, tudzież inne dobrodziejstwa lasu. Kiedy mijamy Bardejov wszystko się zmienia, jak by nie ten kraj. Na ulicach jeździ więcej samochodów, domy są bardziej zadbane... Ale nie ma czasu na przystanki, więc jedziemy dalej.
W Starej Lubovni głód doskwiera mi już dość mocno i postanawiamy zrobić małe zakupy połączone ze śniadaniem na parkingu. Po śniadaniu zerknięcie w mapę i jedziemy prosto do Popradu. Wyjeżdżając z miasta, naszym oczom ukazuje się piękny widok Tatr. Ja redukuje do dwójki i jadę poboczem przez 300 m, aby napawać się pięknym widokiem, a po wszystkim moja pasażerka mówi mi, że nie widziała, bo patrzyła w inną stronę. No cóż, nic straconego, przecież jedziemy jeszcze bliżej tych pięknych gór. Kilka kilometrów dalej mijają nas 3 motocykle z Nowego Sącza. Zwalniając przed którymś skrzyżowaniem dowiaduję się, że jadą również do Popradu - świetnie - w kupie siła, więc jedziemy na 4 motocykle.
Dochodzi południe, jest coraz więcej samochodów, na krętych drogach wleką się niemiłosiernie . Panowie jechali solo i sprzętami nieco mocniejszymi nie mają problemów z wyprzedzaniem na krótkich odcinkach, mój mały bandit z pasażerką i załadowanym kufrem ma nieco więcej pracy, ale daję rade. Po około półgodziny od wyjazdu z Lubovni napotykamy pierwszą kolumnę motocyklistów, wtedy to juz zaczęła się lawina - co pięć minut spotykamy grupy od 2 motocykli do nawet 15.
Poprad
Dojeżdżamy do Popradu, ale nie zatrzymujemy się nawet na chwilę. Jedziemy dalej. Za miejscowością Vernar zaczynają się przepiękne serpentyny, nawierzchnia gładka, jak stół, tylko po co tu tyle samochodów, już nie wspomnę o osobówkach ciągnących przyczepy campingowe. Na bardzo krótkich odcinkach próbuję wyprzedzić kolumnę samochodów, łykając za każdym razem jeden katamaran. Udało się, nie mam już przed sobą żadnego samochodu. Szkoda, że chłopaki jadąc solo mogli wyprzedzać szybciej i już nie udało mi się ich dogonić. Na następujących po sobie agrafkach niemal zamykam opony (przypominam, że jadę z pasażerką i kufrem), w końcu wyjeżdżam na szczyt, gdzie na małym parkingu stoją wspomniane wcześniej 3 motocykle. Panowie robią pamiątkowe zdjęcia. Po krótkiej rozmowie decydują się zjechać na dół i wrócić. Ja w tym czasie rozprostowuję kości, robię pamiątkowe zdjęcia. Moja Kochana Pasażerka nawet nie narzeka na ból pewnych części ciała, jest zadowolona z otaczających nas widoczków. Z uśmiechem na twarzy czyści mi szybkę w kasku, która bardziej przypomina lep na muchy, niż wizjer. Po 10 minutach panowie wracają z bananami na twarzy od ucha do ucha. Obok naszego parkingu jest ładny winkiel. Po kilku minutach rozmów pada hasło: "robimy sesję zdjęciową na tym winklu!". I tak przez kolejne półgodziny każdy miał swój czas na popis, a reszta robiła sesję. W tym czasie na "nasz" parking przyjechało kolejne 3 motocykle - tym razem z Niemiec i Słowacji - jakież było nasze zdziwienie, kiedy z nowej VFR zsiadła kobieta. Po chwili słyszymy zbliżające się kolejne motocykle - tym razem jadą od strony Popradu. Wyłaniają się z za winkla - około 10 przecinaków - oczywiście pozdrowienie ręką i jadę dalej bez zatrzymania. Podczas postoju na tym górskim parkingu w ciągu godziny minęło nas może z 50 jednośladów - widać, że trasa jest uwielbiana przez motocyklistów.
Około 13 decyduję się na powrót do Popradu, w celu kąpieli w tamtejszym AquaCity. Polecam każdemu. Ceny są stosunkowo niskie, a każdy znajdzie tam coś dla siebie. My wybraliśmy najskromniejszy pakiet, czyli 2 baseny i sauna. Ja niemal od razu wskoczyłem do basenu, orzeźwienie przyszło natychmiast. Dodam również, że bez problemu można się dogadać w języku polskim, jak i angielskim.
Do domu
Około 15 wyjeżdżamy z Popradu do domu. W Podolińcu, na stacji benzynowej stoi kilka polskich bike'ów. Krótka rozmowa i w drogę. Droga bardzo szybko nam ubywa, do przejścia granicznego w Muszynie zostało nam 10 km, na tym odcinku napotykamy jeszcze grupę słowackich motocyklistów. Wybieramy powrót przez Muszynę i Krynicę, aby na koniec zaliczyć połowę również ciekawej pętli krynickiej. W samej Krynicy zatrzymujemy się na obiad, spacer deptakiem. Jest pięknie, ale trzeba juz powoli wracać. Wsiadamy więc na Bandziora i teraz już prosto do domu. Nasza trasa liczyła 430km, nie mieliśmy żadnych problemów po drodze. Trasę mogę polecić każdemu, radzę tylko uważać, bo Słowacy często nie używają kierunkowskazów i jakoś dziwnie niektórzy kierowcy reagują na motocykl - przy ograniczeniu do 40km/h jadą 70km/h, ale jak zbliży się motocykl, zwalniają nawet poniżej dozwolonej prędkości i jakoś nie próbują ułatwić wyprzedzania. Radzę również uważać (przynajmniej w najbliższym czasie) na maszyny rolnicze. Pomimo, że była niedziela, to kilka razy napotkałem wooooolno jadący traktor, tudzież kombajn.
Zdjęcia: Paweł i Kinga
|
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeWitam, pilne pytanie. Posiadam prawko A1 i motocykl 125cc. Czy na Słowacji różnią się jakoś przepisy? Trzeba mieć jakieś zapasowe części,itd? I czy w ogóle tam A1 obowiązują takie same ...
Odpowiedz"niemal zamykam opony.." ..jjjjjasne..
OdpowiedzCzy ktoś z Was zna jakieś godne polecenia trasy w Polsce? Widzę, że nędza polskich dróg i niska kultura wśród kierowców skłaniają wszystkich do wypoczynu na motocyklu za granicą. A może jest gdzie ...
Odpowiedzzapraszam do dublina trasa jest zajebista pokonuje ja 3 raz i jest swietnie lub autobania w niemczech
OdpowiedzPolecam trasę też na wschodzie, a konkretnie - trasa Przemyśl-Sanok (i można dalej w bieszczady). Ale ten odcinek ok 70 km między Przemyślem na Sanokiem jest rewelacyjny jeśli chodzi o zakręty - serpentyny są niesamowite - jak w alpach, nawierzchnia raczej równa, no i przede wszystkim mały ruch pojazdów. Żadne tiry tu nie przeszkadzają. Atrakcją w tym regionie oprócz Bieszczadów jest Przemyśl - piękne stare - ponad 1000 letnie miasto. Polecam wjechać motorem na kopiec tatarski - zniesienie (spytajcie miejscowych oni wiedzą o co chodzi). Widok na kopcu jest piękny - 360 stopni, poza tym w mieście pełno ciekawych uliczek, starych klasztorów - no i pozostałości jednej z największych twierdz z I wojny światowej (ale o tym więcej w przewodniku).
OdpowiedzMasz racje - serpentyny w załużu są idealne - w końcu odbywa sie tam wyścig górski. Mam cichą nadzieje pojechac tam jeszcze na tych wakacjach. Juz raz byłem ale z pasazerem i kufrem to nie to co samemu :) Jezeli są chetni to wbijać na gg (3515895) i sie zgadamy :) przy okazji mozna sobie jakąs sesje strzelić na winklach :)
Odpowiedzsuper
OdpowiedzZależy skad jesteś - ja mieszkam (ja pisze nawet w artykule) kolo Krosna - wiec jedna z ciekawszych tras jest pętla przez bieszczady - Krosno - Miejsce Piastowe-Dukla-Cisna-Ustrzyki Górne-Czarna-Polańczyk-Solina-Uherce Mineralne-Lesko-Sanok-Krosno (oczywiście można w Czarnej jechac prosto do Ustrzyk Dolnych i z Ustrzyk na Soline) Trase polecam każdemu. Jeżeli byłby ktoś chętny na taki wyjazd to pisac tutaj, jakos sie zgadamy wtedy na gg i wyjedziemy :) Pozdrawiam
OdpowiedzPolecam temat na forum: http://forum.scigacz.pl/viewtopic.php?t=10152
OdpowiedzNasz kolega: http://forum.scigacz.pl/about9136.html wybrał się z Londynu do Polski na wycieczkę motocyklową. Zanim opóścił Polskę, miał już po owiewce - popękała pod wpływem naprężeń przy jeździe po dziurach na Polskich drogach. Gdyby Eneasz nie rozkręcił maksymalnie zawieszenia, to po kilku tysiącach kilometrów po Polsce mógłby się rozpaść cały jego motocykl. Tak więc wycieczkom motocyklowym po Polsce mówimy RACZEJ NIE !!! :)
OdpowiedzHej gratuluje wycieczki ! dodam od siebie ze wykonalem z qmplem b podobna tyle tylko ze nam tozajelo 940km / lublin rzeszow barwinek svidnik presov poprad lysa_polana zakopiec rabka nowy sacz ...
Odpowiedz