Piotr Tarnowski - tegoroczny debiutant na 1/4 mili
„Wada: brak zalet. A zaleta: pisałem, że brak! No ale dobra... może poczucie humoru"
Od pewnego czasu, a dokładnie od dwóch lat, motocyklowe wyścigi równoległe na dystansie ¼ mili zyskują rozrastające się rzesze fanów. Jeszcze nie tak niedawno, pojazdy jednośladowe były zupełnie czymś nowym na płytach polskich lotnisk, a w tym samym czasie, nasi południowi sąsiedzi już bili nimi rekordy. Przez dłuższy czas uważano, że wyścigi na motocyklach są bardziej niebezpieczne i nieobliczalne, niż zmagania samochodowe, gdyż w przeciwieństwie do tych drugich, kierowca nie był chroniony przez metalową puszkę w postaci karoserii pojazdu. Coś się jednak zmieniło i podjęto ryzyko - niech motocykliści też się ścigają, przecież zawodnicy startujący za granicą jeszcze żyją. Z roku na rok frekwencja na wyścigach jest coraz większa. Okazało się, że to, co przez lata się sprawdzało za granicą, może sprawdzić się też w Polsce. Na lotniskach pojawiły się jednoślady, a wraz z nimi, nowa dawka adrenaliny.
Zawodników nadal jest jak na lekarstwo, mimo iż ich liczba stale rośnie - co bardzo cieszy. Żeby przybliżyć to specyficzne i niesamowicie sympatyczne środowisko, powstała inicjatywa przeprowadzenia serii wywiadów z samymi zawodnikami. Celem ma być wypytanie o ich początki, jak się dowiedzieli o „ćwiartce" oraz jakich modyfikacji dokonali w swoich motocyklach.
Jako pierwszy w krzyżowy ogień moich pytań wpadł Piotr Tarnowski, startujący w klasie Moto Maxi. Przeprowadzenie wywiadu z nim okazało się niezłym wyzwaniem, gdyż dzieliła nas spora liczba kilometrów. Łącząc przyjemne z pożytecznym, wybrałam się na wycieczkę krajoznawczą na drugi koniec Polski (50 km od granicy słowackiej), aby posłuchać tego, co Piotr ma mi o sobie do powiedzenia.
Obecny sezon był jego pierwszym. Startował na zupełnie seryjnym motocyklu, co nie pozwoliło dogonić czołówki „startych wyjadaczy", ale zarazem nie odebrało wyśmienitej zabawy. Mimo, że nie stawał na pierwszym miejscu, impreza na tyle mu się spodobała, że zobaczymy go za rok, lepiej „dozbrojonego" walczącego o miejsce na pudle.
Kartoteka zawodnika:
Imię: Piotr
Nazwisko: Tarnowski
Ksywka: DrFugazi
Miejsce zamieszkania: Kęty / Katowice
Motocykl: Suzuki GSX 1300R Hayabusa
Klasa: Moto Maxi
Najwyższa pozycja: SSS Runda I - VII miejsce
Najlepsze ET+RT: 11.504 (ET: 10.814)
Natalia Zarudzka:Witam Cię serdecznie. Bardzo chciałabym się dowiedzieć, od jak dawna jesteś związany z motocyklami?
Piotr Tarnowski:Od młodzieńczych lat ujeżdżałem motorynki, później Simsona i ETZ 250 - bo jazda na ETZ-cie jest najlepszą jazdą na świecie. W 2004 r. kupiłem pierwszą Yamahę XJ600 Diversion, później był mały Fazer (FZS-600, znany jako Fugazowy Fazer, przeszedł tuning u Szajby), następnie duży Fazer (FZS-1000, Fugazowy Fazer II) i w końcu, na początku sezonu 2009, przyszedł czas na Hayabusę.
N.Z.: Dlaczego wybrałeś akurat ¼ mili?
P.T.: Wszystko przez Szajbę! (przyp. Arkadiusz Pawlukowicz) Pojechałem do niego kilka dni przed zawodami i namówił mnie żebym wystartował.
N.Z.: W tym sezonie najlepiej wypadłeś w rundzie pierwszej, później miałeś tendencję spadkową, dlaczego?
P.T: Jak to się mówi - szczęście początkującego ;) Ale nie tak do końca, w Kamieniu Śląskim uzyskałem trochę lepszy czas. W ostatniej rundzie miałem na przemian niezły ET i słaby RT albo dobry RT i kiepski ET. Poza tym, niektórzy zawodnicy się dozbroili, a ja jak dotąd nie robiłem żadnych modyfikacji. Już brak długiego wahacza wymusza nieco inną technikę startu, muszę pilnować żeby nie podnosiło przedniego koła.
N.Z.: Mam rozumieć, że Twój motocykl nie przeszedł, żadnych modyfikacji? Nie przygotowywałeś go do sezonu?
P.T.: Praktycznie żadnych związanych z wyścigami na 1/4 mili. Mój motocykl przede wszystkim służy mi do „cywilnej" jazdy i szybkiej turystyki. Przed startami często odkręcam, a po zawodach przykręcam stelaż pod kufer, pakuję się i wracam do domu na kołach z naklejonym jeszcze
numerem startowym.
N.Z.: Podoba Ci się atmosfera współzawodnictwa, jaka panuje na tego typu imprezach?
P.T.: Tak. Znamy się z zawodnikami z klas motocyklowych. Rywalizujemy tylko na pasie startowym, a poza nim zdarza się nam sobie pomagać, pożyczać narzędzia, jak trzeba to paliwo itd.
N.Z.: Jak wiadomo, trening czyni mistrza, gdzie ty trenujesz przed zawodami oraz jak często?
P.T.: Do tej pory właściwie nie trenowałem. Startowałem praktycznie „z marszu". Trenować nie bardzo jest gdzie. Szkoda, że na zawodach jest tak mało przejazdów eliminacyjnych (ostatnio zostały ograniczone do 5-ciu), a światła na ulicy to nie choinka startowa. Zresztą drogi publiczne to nie miejsce na trenowanie startów, tym bardziej na wyścigi. Nawet gdyby chcieć na legalu i zapłacić, to i tak nie ma gdzie. Jeden biedny tor w Poznaniu, na który ja to mam nawet dalej, niż do Brna. No, ale do 1/4 mili to niby starczy kawałek prostej i światła...
N.Z.: Największa wpadka podczas zawodów?
P.T.: Ostatnia runda Gecko Cup, Bemowo 2009. Dobry start, RT 0.579 (najlepsze w całej klasie Moto Maxi) i niestety za późna zmiana biegu, odcięcie na 1-ce przez co cały ET kiepski.
N.Z.: Czy masz zawodnika bliskiego sercu?
P.T.: O ile widziałem, kobiety na motocyklach nie startują. Hehe, no dobra. Oczywiście kibicuję Szajbie. No i mam nadzieję, że Jarek Milczarek (Tyci) w przyszłym sezonie też będzie startował. Na razie leczy obojczyk po drobnej przygodzie na motocyklu.
N.Z.: Motocykle to Twoja pasja, ale czy jedyna?
P.T.: Przecież nawet gdyby, to bym nie powiedział, że taniec czy coś, bo zniszczyłoby to wizerunek złego i brudnego motocyklisty. Tak na poważnie, w kategorii „pasja" powiedziałbym, że motocykle to jedyna, choć mam sporo innych zainteresowań: jeżdżę na nartach i snowboardzie, lubię posłuchać dobrej muzyki, prowadzę kilka stron internetowych, w tym dwie własne, jedną o tematyce informatycznej (http://www.drfugazi.eu.org), drugą o motocyklach (http://moto.drfugazi.eu.org).
N.Z.: Co bliscy sądzą o twojej motocyklowej „szajbie"? Wspierają czy odradzają?
P.T.: Myślę, że po tylu latach już się przyzwyczaili do takiego hobby. Na szczęście nie muszę nikogo pytać o pozwolenie na realizację własnych marzeń.
N.Z.: Czym zajmujesz się na co dzień?
P.T.: Administruję głównymi serwerami usług sieciowych na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach.
N.Z.: Czym jeździsz na co dzień? Jakim typem kierowcy jesteś?
P.T.: Peugeot 306, 1.6, 90 KM. Raczej szybko, ale pewnie, jadąc przez wioski zwalniam, nie przejeżdżam na czerwonym, patrzę w lusterka, nie wlokę się po lewym pasie, robię miejsce karetce pogotowia, wiem jak się ustawić do skrętu w lewo itd. Myślę więc, że całkiem niezłym, hehe.
N. Z.: Twoja największa wada i zaleta?
P.T.: Wada: brak zalet. A zaleta: pisałem, że brak! No ale dobra... może poczucie humoru.
N. Z.: Jakie plany na przyszły sezon?
P.T.: Jakaś dalsza podróż na dwóch kołach, może znów Czarnogóra albo Bułgaria, może Słowenia - zobaczymy. Jeśli zaś chodzi o 1/4 mili, to spróbuję trochę wzmocnić motocykl, może dołożę Power Commandera. Potrenuję też starty.
N.Z: Trzy słowa od siebie dla innych...
P.T.: Nie bójcie się realizować marzeń!
Dziękuje Ci serdecznie za rozmowę i nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć realizacji przyszłorocznych planów. Do zobaczenia na płycie za rok!
Foto: Prywatna kolekcja Piotra Tarnowskiego
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeA cóż ja mogę poradzić, że Twoja siostra nie lubi motocykli ? ;) Pozdrowienia.
OdpowiedzA mógł być moim szwagrem. Pewnie też by mnie tym zaraził. Spoko koleś z niego.
OdpowiedzNo no... niedługo przestanę do Ciebie pisać na gg "Gwiazdo" :D
Odpowiedzbedo z niego ludzie :D
Odpowiedz