GP Japonii - Rossi ujawnia problemy z oponami
Nie milkną słowa krytyki skierowane w kierunku mechaników zespołu Fiat Yamaha, których kibice obarczają w internecie winą za fatalny wynik Valentino Rossiego w dzisiejszej Grand Prix Japonii na torze Motegi.
Włoch, który jak się okazało, po raz kolejny z tym sezonie zmagał się z problemem z ogumieniem, postanowił więc zabrać głos i wyjaśnić wszystkim przyczyny swojego dzisiejszego niepowodzenia.
Doktor prowadził w Grand Prix Japonii jeszcze na dziesięć okrążeń przed jej końcem. Wyścig zaczął się jednak na mokrym, choć przesychającym torze. Zaledwie wilgotny asfalt zbyt intensywnie zużywał ogumienie typu „wet", które najzwyczajniej w świecie nie wytrzymałoby trudów całego wyścigu. Nawet gdyby stało się inaczej, zawodnicy na „ciętych slickach" byli w połowie wyścigu o kilka sekund szybsi na okrążeniu niż ci na „wetach". W takich warunkach konieczny okazał się zjazd na pit-lane i wymiana ogumienia na opony przystosowane do jazdy po suchej nawierzchni.
Rossi uczył to jako ostatni, na piętnastym okrążeniu i już dwa kółka później ponownie pojawił się przed garażem zespołu Fiat Yamaha, wskazując palcem na przód maszyny. Mechanicy nie byli w stanie dopatrzyć się żadnej usterki więc po kilkunastu sekundach Włoch wrócił na tor.
W końcówce wyścigu siedmiokrotny mistrz świata kilkakrotnie miał problemy z wytraceniem prędkości na końcu tylnej prostej toru Motegi i raz wyjechał nawet na pobocze. Wiele osób sugerowało awarię układu hamulcowego wywołaną błędem mechaników. Kierowana przez Australijczyka Jeremy'ego Burgessa ekipa ma na swoim koncie pięć mistrzowskich tytułów wywalczonych z Mickiem Doohanem w klasie 500ccm i pięć kolejnych po które w królewskiej kategorii sięgnął z nimi sam Rossi. Trudno więc zarzucić drużynie brak profesjonalizmu. Faktycznie, prawda okazała się zupełnie inna:
„Jest mi bardzo przykro, że ten weekend potoczył się w taki a nie inny sposób, ponieważ na suchym torze byłem szybszy od Stonera i miałem dzisiaj szansę na dobry wynik." - wyjaśniał po wyścigu dopiero trzynasty na mecie Rossi. „Pierwszym problemem była dzisiaj pogoda, ale udało nam się znaleźć rano odpowiednie ustawienia motocykla i do wyścigu przystąpiłem pewny siebie. Słabo wystartowałem ale na przesychającym torze miałem najlepsze tempo i udało mi się odrobić pięć sekund straty do liderów. Zjechałem na zmianę ogumienia okrążenie po tym jak wyprzedziłem Melandriego i być może zrobiłem to właśnie o jedno kółko zbyt późno, ale i tak myślę, że ta strategia była w porządku, ponieważ na tor wróciłem na drugiej pozycji, a przede mną był tylko Loris Capirossi. Na tor wyjechałem na nacinanej oponie typu slick, czyli tak zwanym intermediate. W takich warunkach korzysta się zazwyczaj właśnie z takiego rozwiązania, ale dzisiaj motocyklem prawie nie dało się na tej oponie jechać i skręcać. Myślałem, że mamy jakiś bardzo poważny problem, dlatego zjechałem na pit-lane aby moi mechanicy mogli rzucić okiem na motocykl. Okazało się, że wszystko jest w porządku, więc wróciłem na tor ale było już za późno i nie miałem szans na dobry wynik oraz mistrzowski tytuł. Po czterech czy pięciu okrążeniach przednia opona zaczęła działać prawidłowo i mogłem jechać swoim tempem. Myślę, że gdyby nie ten problem, mógłbym dzisiaj stanąć na podium, a nawet walczyć z Lorisem o zwycięstwo. Niestety stało się inaczej, ale takie są właśnie uroki wyścigów." - podsumował 28'latek.
Dokładnie z takim samym problemem zmagał się dzisiaj zespołowy kolega Rossiego, Amerykanin Colin Edwards, autor trzeciego najszybszego czasu w porannej sesji rozgrzewkowej. „Od samego początku wyścigu było tak naprawdę trochę za sucho na opony typu wet." - wyjaśniał 33'latek, który do mety dotarł tuż za Rossim, na czternastej pozycji. „Mój motocykl zachowywał się o wiele lepiej rano, kiedy tor był całkowicie mokry. Asfalt przesychał i wiedziałem, że muszę oszczędzać swoje opony, ale szło mi całkiem nieźle. Niestety chyba trochę zbyt późno zjechałem na zmianę opon, ale tak naprawdę nie miało to żadnego znaczenia. Wyjechałem na tor na oponie typu „cięty slick", która okazała się prawdziwą katastrofą. Musiałem zwolnić i zastanawiałem się co się dzieje. Valentino zjechał z toru z tego samego powodu, ponieważ było tak źle, że myślał, iż coś stało się z motocyklem. Niewiele brakowało a zrobiłbym to samo, ale zostałem na torze i grzecznie dojechałem do mety. Jest mi przykro ponieważ rano wydawało mi się, że mamy dużą szansę na dobry wyścig. Dziękuję moim mechanikom i wszystkim członkom zespołu, który pracowali bardzo ciężko przez cały weekend i zasłużyli na lepszy wynik. Gratuluje Caseyowi. Cały rok jeździ świetnie i zasłużył na tytuł." - przyznał Amerykanin, który po dzisiejszym wyścigu spadł na dziewiątą pozycję w klasyfikacji generalnej.
„Na początku sezonu mieliśmy problemy z jazdą po przesychającym torze, ale mimo wszystko Valentino niesamowicie rozpoczął dziś wyścig i odrobił pięć sekund starty po słabym starcie." - wyjaśniał menedżer zespołu Fiat Yamaha, Włoch Davide Brivio. „Później zjechał na pit-lane na zmianę opon i choć powrócił na tor na bardzo dobrej, drugiej pozycji, po chwili znów znalazł się przed garażem. Wydawało mu się, że jest jakiś problem techniczny z przodem maszyny, jednak mechanicy sprawdzili ją i orzekli, że wszystko jest w normie. Okazało się, że problemem była przednia opona, która sprawiła, że przez pierwszych kilka okrążeń motocyklem po prostu nie dało się jechać. Vale udało się „zrozumieć" zachowanie opony dojechać do mety, ale na odległej pozycji. Taka sama sytuacja miała miejsce w przypadku Colina. Gratuluję Stonerowi zdobycia tytułu. Mamy wspaniałego rywala na kolejne lata i liczymy, że sezon 2008 będzie bardzo ekscytujący."
Choć w tym roku pozostały jeszcze do rozegrania trzy rundy, Rossi nie ma już szans na wywalczenie tytułu i może jedynie bronić drugiej pozycji w generalce przed atakami Daniego Pedrosy. „Czekają nas jeszcze w tym sezonie trzy wyścigi, dlatego zrobimy co w naszej mocy, aby zakończyć go w dobrym stylu i znów wygrywać. Bardzo przepraszam moich fanów i wszystkich członków zespołu." - przyznał Włoch, który nie zapomniał także pogratulować Stonerowi wywalczenia korony. „Gratuluję Lorisowi, ale szczególnie Caseyowi, który wywalczył dzisiaj mistrzowski tytuł. Jest mi bardzo miło, że na swoich „mistrzowskich" koszulkach umieścił dedykację dla mnie. Jeśli ktoś ma wygrywać, jestem zadowolony, że to jeden z moich fanów! To wspaniały rywal i mam nadzieję, że stoczymy jeszcze wiele pojedynków w przyszłości."
Czy tak naprawdę problemem okazała się dzisiaj źle działająca opona, czy może zły dobór mieszanki na przesychający tor? Rossi potwierdził, że opona była przez pierwszych pięć okrążeń zbyt zimna. Być może Michelin powinien zasugerować założenie bardziej miękkiej mieszanki? Tak czy inaczej kolejna wpadka francuskiego producenta opon możne istotnie przyczynić się do wprowadzenia w 2008 roku przepisu o jednym dostawcy ogumienia.
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzeA JA WIERZE ZE VALE ODKUJE SIE W PRZYSZLYM SEZONIE I POKAZE KLASE I PO RAZ KOLEJNY BEDZIE MISTRZEM.POZDRO DLA FANOW NR(46)
Odpowiedzpopieram w 100%...nie ma lepszego doktora i nie bedzie :)
Odpowiedzszkoda rossiego,ale i tak jestem z nim na dobre i na zle
Odpowiedz